5. Zakłady

4.4K 343 14
                                    

- Puść mnie w tej chwili albo dostaniesz w zęby Potter!
Dorcas oparła się o ramię Syriusza obserwując uważnie jak wściekła Lily próbuje wydostać się z ramion Jamesa.
- Urocze - mruknęła rozbawiona.
- Hmmm?
- Nie mów, że jest z tobą aż tak źle - roześmiała się.
- To nie ty musiałaś sprzątać rzygi z podłogi - powiedział Syriusz tłumiąc ziewnięcie.
- Bywały mocniejsze imprezy i gorsze skutki - wzruszyła ramionami - Ty chyba coś o tym wiesz.
- Zamknij się już Meadowes.
- Chodź - powiedziała wstając.
Spojrzał na nią spod półprzymkniętych powiek.
- Dokąd?
- Do wody - wskazała na jezioro - Ścigamy się?
- Nie.
Położyła ręce na biodrach, a w jej spojrzeniu pojawił się niebezpieczny błysk.
- Bo wiesz, że wygram?
Black prychnął.
- Nie masz ze mną szans.
- Udowodnij.
Syriusz wstał, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
- Liczę do trzech. Raz, dwa...
Nim chłopak zdążył dokończyć, Dorcas rzuciła się w stronę jeziora.
- Meadowes! - ryknął Black - ty podła oszustko!
Nie czekając chwili dłużej pobiegł za nią.
Dogonił ją po kilku sekundach.
- Ładnie to tak? - wystękał starając się utrzymywać tempo.
- Chyba nie jesteś w formie Black - parsknęła ciemnowłosa.
Przyspieszyła i już po chwili wpadła do jeziora, a tuż za nią Syriusz.
- Wygrałam! - uśmiechnęła się triumfalnie.
- Ciekawe dlaczego - mruknął z udawaną złością ochlapując ją wodą.
Dorcas weszła głębiej wystawiając twarz do słońca.
- Pomysleć, że niedługo to stracimy - powiedziała wzdychając.
- O czym mówisz?
- To nasz ostatni rok. Po egzaminach wyjedziemy i już nigdy nie wrócimy. Smutne, prawda?
- Dor, wydaje mi się, że jesteś zbyt pesymistycznie nastawiona. Rok szkolny praktycznie się jeszcze nie zaczął, a ty już mówisz o jego końcu.
Dziewczyna wychyliła się zaciekawiona wpatrując się w coś ponad jego ramieniem.
- Twoje fanki - mruknęła rozbawiona - Stoją na brzegu i wyglądają jakby zaraz miały zemdleć z ekscytacji.
Syriusz nie odwrócił się.
- Krukonki z piątego roku. Ta po prawej miała chyba na imię Cassidy. Ale nie jestem pewna.
- Nie obchodzą mnie zbytnio - parsknął.
Dorcas zmarszczyli brwi i położyła mu dłonie na ramionach.
- Gdzie się podział Black podrywacz?
Syriusz pokręcił głową z rozbawieniem.
- Jestem tutaj z tobą, a nie z żadną Candici.
- Cassidy - poprawiła marszcząc śmiesznie nos.
Syriusz przewrócił oczami. Nieodpowiadając zanurkował z głośnym pluskiem pod wodę ciągnąc dziewczynę za sobą. Nieprzygotowana Dorcas nie zdążyła nawet nabrać powietrza. Po kilku sekundach wynurzyła się plując wodą i kaszląc.
- Ja cię kiedyś zamorduje - rzuciła odgarniając mokre włosy z czoła.
Syriusz, który rownież zdążył się wynurzyć z szerokim uśmiechem wzruszył ramionami.
Dziewczyna rzuciła się na niego wpychając go z powrotem pod wodę. Syriusz stracił równowagę i upadł. Krztusząc się wynurzył się i przecierając oczy spojrzał na Dorcas z niebezpiecznym błyskiem w oku.
- To jest wojna.

Marlena bawiła się włosami Alicji zaplatając różnego rodzaju warkocze. Przejechała palcem po długim, prostym paśmie i westchnęła. Zawsze chciała mieć ciemne włosy jak Alicja lub Dorcas. Jej własne były jasne i nie chciały się układać w żadną stronę. Kątem oka zerknęła na Remusa, który leżał na trawie metr od niej z zamkniętymi oczami. Miał bladą twarz, na której malował się spokój. Włosy opadały mu na czoło, a Marlenę naszła duża ochota by je odgarnąć. Oddychał miarowo, jego klatka piersiowa unosiła się powoli. Gdy spał wyglądał uroczo. Marlena uśmiechnęła się delikatnie nieświadomie wypuszczając włosy Alicji z rąk.
- Powiedz mu.
Podskoczyła przestraszona. Alicja miała otwarte oczy i wpatrywała się w nią z ciekawością i zrozumieniem.
- Nie wiem o co chodzi - mruknęła czerwieniąc się.
- Daj spokój Marlena, znam cię od pierwszej klasy. Powiedz Remusowi, że go kochasz.
- Chyba nie potrafię.
- Też tak kiedyś myślałam. Uwierz mi, to nie jest takie trudne. Nie oszukuj siebie samej Marlena.
Westchnęła i ułożyła się na trawie obok Alicji.
- Łatwo ci mówić - powiedziała tylko i zamknęła oczy.

- Już zdążyłam zapomnieć jakim jesteś kretynem Potter!
Lily wyrwała kępkę trawy i rzuciła w Jamesa, który parsknął rozbawiony.
Dziewczyna poczerwieniała ze złości jeszcze bardziej i zaciskając usta ominęła go zadzierając głowę dumnie do góry.
- Hej Evans! Przecież to były tylko żarty!
- Zupełnie nieśmieszne!
- Nie moja wina, że nie masz poczucia humoru!
Lily odwróciła się gwałtownie patrząc na Jamesa z niedowierzaniem.
- Ja? Nie mam poczucia humoru?
- Dokładnie tak.
- Chyba coś ci się pomyliło Potter.
James pokręcił głową z leniwym uśmieszkiem na ustach. Co jak co, ale momentami Lily potrafiła go naprawdę porządnie rozbawić.
- Chcesz się przekonać? - położyła dłonie na biodrach patrząc na niego wyzywająco.
- Możliwe - Potter udał, że się zastanawia podchodząc przy tym bliżej do dziewczyny - Założymy się?
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- O co?
- Zrobisz jakiś kawał Filchowi. Warunek jest taki, że muszę to widzieć. Jeśli stchórzysz, umówisz się ze mną.
- W twoich snach - prychnęła - A co będzie jeśli wygram?
- Sama zdecyduj.
Zamyśliła się na chwile. Tak naprawdę teraz była tylko jedna rzecz, którą od niego chciała.
- Dowiem się co powiedziałeś wczoraj Nicholasowi - uśmiechnęła się szeroko.
- Serio? Spodziewałem się czegoś innego. Żebym się odczepił albo coś w tym stylu.
- Zgadasz się? - ponagliła czując narastającą ekscytacje.
- Pewnie. A ty? Przyjmujesz moje warunki?
- Tak - powiedziała, a widząc jego zdziwioną minę dodała - Ale tylko dlatego, że wygraną mam w kieszeni.
- Evans, od razu mówię, że zrobienie Filchowi bałaganu w gabinecie nie zalicza się do kawałów.
- Wcale o tym nie pomyslałam idioto. Zamierzam zrobić coś czego nie powstydził by się żaden huncwot - powiedziała dumnie.
James spojrzał na nią z mieszaniną rozbawienia i niedowierzania.
- Chciałbym to zobaczyć.
- Zapraszam jutro o północy. Spotkajmy się w pokoju wspólnym.
James uniósł brwi.
- To randka?
Lily tylko pokręciła głową i wróciła do dziewczyn leżących pod drzewem.
Rzuciła się na głęboką wodę. Nigdy nikomu nie zrobiła kawału, a tym bardziej takiego na poziomie huncwotów. Jednak chęć zaimponowania Potterowi (choć sama w to nie wierzyła) i poznania tajemnicy wczorajszej rozmowy była o wiele silniejsza. Nie pozostało jej nic innego niż wymyślnie czegoś co Filch zapamięta na długi czas.

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!

One snitch, one seekerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz