5

81 8 0
                                    

Obudził nas dźwięk budzika. Leniwie go wyłączyłam i szturchnęłam Adriena.
- Wstawaj książę.
- Już zaraz. Daj mi jeszcze 5 minut. - usmiechnęłam się chytrze.
- Ooo nie. Tak nie będzię. - dorwałam się do jego stóp i bezlitośnie zaczęłam łaskotać. Chłopak od razu się ożywił. Wyginał się we wszystkie strony.
- Nie! Alya! Zlituj się kobieto!
- Dopóki nie powiesz że wstaniesz nie przestanę.
- No dobra! Dobra! Już wstaję! - przestałam. Adrien grzecznie wstał. Wyskoczył z pomiędzy knap i przeciągnął się powoli. Ja za to powie wywlekłam się z naszego legowiska.
- Co zrobimy na śniadanie? - zapytał chłopak.
- Ja się muszę uszykować. Mam takie wrażenie że zjedzenie jajecznicy twojego wyrobu to dobra opcja. Wtedy zamieścimy się w czasie. - jego mina mówiła zama za siebie. Na prawdę bardzo tego chciał.
- Super pomysł ale mam jedno "ale". Nie umiem zrobić jajecznicy. - usmiechnęłam się grzecznie.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię.

Poszłam do łazienki. Zajęłam się ważnymi czynnościami w życiu prawdziwej nastolatki. Makijaż, szybki prysznic, fryzura i umycie zębów.
- Alya! Pomocy! - usłyszałam z dołu. Szybko zbiegała do kuchni.
- Co się stało?! - zapytałam przerażona zbierając po schodach.
- Skorupka wpadła do środka! - uśmiechnął się podle. A to dowcipniś. Rozwiązałam ten niezwykle ważny problem i wróciłam do łazienki.

Po pewnym czasie zeszłym na dół. Ubrałam się w czarne rurki i czerwieno-czarną koszule. Włosy związałam w 2 kitki. Kiedy już byłam w kuchni Adrirn nakładał jedzenie. Nie dało się ukryć że smakowała nienajlepiej ale i tak go podziwiam. W czasie kiedy zmywalam chłopak poszedł się ogarnąć. Mieliśmy jeszcze 40 minut do wyjścia.

Zszedł na dół ubrany w jasne dżinsy, czarky T-Shirt i białą koszule. Wyglądał naprawdę przystojnie. Przed wyjściem z domu gadaliśmy.
- Czym jeździsz do szkoły? - zapytał się chłopak.
- Zwykle autobusem ale czasem rowerem.
- Co po wiesz na wycieczkę? - uniosłam prawą brew
- W jakim sęsie?
- Pojedziemy na rowerze do szkoły.
- Ale mamy tylko jeden rower.
- Co z tego? Jak miałem 7 lat byłem u kuzyna na wsi. Ja jechałem na bagażniku a on przysmak kierownice. To była moja pierwsza wycieczka rowerem.
- Sugerujesz żebyśmy jechali na jednym rowerze? - podobał mi się ten pomysł.
- Czemu nie! - złapał za plecam i wyszedł z domu. Chwile pózniej stał przed drzwiami z rowerem. Zadzwonił dzwonkiem. Zamknęłam dzwi. Ruszyłam w stronę Adriena. Usiadłam na bagażniku. Blondyn zajął miejsce przy kierownicy. Objęła go ramionami w pasie. Chwile pózniej ruszyliśmy. Do lekcji było już tylko 20 minut. Wiatr wiał w moje uszy. Byl bardzo szczęśliwa. Chłopak wybrał trasę ktorej jeszcze nigdy nie jechałam. Prowadziła przez piękne, stare uliczki. Jedna była tak wąska że musieliśmy zejść żeby się przecisnąć. Nigdy nie widziałam niczego piekniejszego od tych zakątków naszego miasteczka.

Do szkoły dojechaliśmy na czas. Wszystkie lekcje poświęciłam na wspominaniu wszystkiego co stało się przez minione godziny. Na przerwach opowiadałam wszystko Sky. Ledwo w to wszystko wierzyła. Tak samo jak ja. W szkole nie było ani Sofe ani Klary. Dziwne. Zaczynam się martwić.

Wróciłam do domu. Siostra czekała tam na mnie. Widocznie była bardzo zła. Trzymała w ręce wczorajsze ciuchy Adriena. Ups...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Mama nadzieje że rozdział był fajny.
Czekam na komentarze i liczę na gwiazdki 😉

Kocham go (zakończone) Où les histoires vivent. Découvrez maintenant