Rozdział 8

314 25 4
                                    

Z jego złotych oczu płynęły łzy. Powróciły dawny żal i ból. Obok niego stanęła dziewczyna. Zauważył że drży z zimna, więc ściągnął swój płaszcz i opatulił ją szczelnie.
-Ja cię rozumiem.-powiedziała
-Rozumiesz?-spytał
-Tak. Kiedy umarła moja matka zachowywałam się podobnie, z tą różnicą że nie szukałam kogoś kto wskrzesza umarłych. A gdyby nie ciotka...Nie powinnam jej była puszczać, mogłam się zaprzeć i pojechać z nią...-urwała nagle. Westchnęła ciężko, głos zaczął jej się łamać a po policzku zaczęły sączyć się słone, smutne łzy. Upiór nie wytrzymał i wybuchnął:
-PRZESTAŃ!! Jak możesz się oskarżać, zwalać na siebie winę?! Może to jest egoistyczne z mojej strony ale twoja ciotka była dorosła! To był jej wybór!-oddychał ciężko z nerwów. Brązowowłosa patrzyła na niego ze strachem. Przestała płakać. Zobaczyła jak spuszcza głowę w dół i szepcze:
-Przepraszam.-położyła mu dłoń na ramieniu, a on się uspokoił i wyprostował.
-Ja też przepraszam.
-Ty nie masz za co.
-Mam za co.
-Wcale nie.
-Wcale tak.-prychnęli oboje ze śmiechu i wrócili do środka.

***
Mayerling zeszła do spiżarni po trochę owoców. Nagle poczuła czyjąś obecność w środku, zaczęła się rozglądać po ciemnym pomieszczeniu. Ponieważ niczego nie dojrzała niczego podejrzanego uznała, że to z nerwów. Jednak to dziwne uczucie nie dawało jej spokoju. Zobaczyła uchyloną furtkę.
Dziwne. Eryk prawie wcale nie wychodzi poza bramę. A Raven od tamtego czasu wcale nie wychodzi. Pewnie kłódka już zardzewiała.
Podeszła do furtki. Kłódka była rzeczywiście zardzewiała, więc wzięła ją i zastąpiła nową. Zawsze nosiła przy sobie jedną zapasową. Ledwo się odwróciła a zębata paszcza kłapnęła na nią. Krzyknęła i kopnęła zwierzę w bok, rzucając się do ucieczki. Udało jej się dobiec o dworu i wejść do środka. Zamknęła drzwi słysząc jak wilk uderza w nie. Osunęła się na podłogę. Lata chodzenia po tych przeklętych schodach robi swoje. Uśmiechnęła się krzywo i ruszyła ostrzec gospodarza i dziewczynę.

***
Dotarła na miejsce i dokładnie opowiedziała o zaistniałej przed chwilą sytuacji. Zwierzę dalej przebywało na posesji, więc Eryk nakazał im zostać a sam chwycił nabity pistolet i zbiegł na dół.
W śniegu odbijały się ślady jego butów. Rozglądał się uważnie, odbezpieczoną broń trzymał w pogotowiu. Raczej wyczuł niż usłyszał że zwierze biegnie w jego stronę. Odwrócił się szybko i odskoczył na bok. Podniósł pistolet i wycelował. Pierwsza kula chybiła zapadając się w śnieg. Wilk doskoczył do młodego mężczyzny i wbił się w ranę zadaną po śmierci rodzicieli. Krzyknął, walnął pięścią w pysk i wstał na chwiejące nogi. Musiał mocno uderzyć, skoro bestia stała lekko oszołomiona. Wycelował. Tym razem nie zamierzał spudłować. Wystrzelił a zwierzę padło martwe. Krew barwiła biały puch na ziemi. Podniósł truchło i wyrzucił je poza obręb posesji.

***
Szedł na górę po schodach, przez cały czas trzymając się za zranione miejsce na prawym boku. Miejsce to mocno krwawiło i cały dół koszuli był czerwony. Usłyszał kobiecy krzyk:
-Mayerling, szybko przynieś opatrunki!!

Pokochać upioraUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum