Rozdział 7

336 20 0
                                    

Siedział na obitym ciemną skórą fotelu z wysokim oparciem. Spadł śnieg, a więc trzeba się przygotować. Zawsze gdy robiło się zimno tak jak w porze zimowej dokuczała mu jeszcze jedna rana, którą skrzętnie ukrywał gdy ta po raz pierwszy zawitała do jego komnaty. Wtedy panował mróz, a rana dotkliwie nie dawała o sobie zapomnieć. Od kiedy pojawił się biały puch szrama dokuczała z każdym dniem coraz bardziej.
Z zamyślenia wyrwał go łagodny, znajomy głos. Odwrócił się od kominka i spojrzał w stronę źródła dźwięku. Szła nieśmiało w jego stronę, z miną dziecka które właśnie coś zrobiło i musiało się teraz do tego przyznać. Wstał, wskazując siedzenie obok. Usiadła niespokojnie. Zdziwiony jej zachowaniem zapytał o co chodzi.
-Ostatnio...dziwnie się zachowujesz...
-To nic takiego.-odparł
-Martwię się o ciebie.-wypaliła od razu. Rozszerzył oczy ze zdumienie wprawiając tym samym Raven w zakłopotanie. Myślała że zrobiła coś niewłaściwego.
-Ty się o mnie martwisz?
-Przepraszam.-odparła ze wstydem-Ale...chciałabym jakoś pomóc.-Upiór spojrzał na nią. W jej niebieskich oczach dostrzegł troskę i strach. Zanim weszła myślał czy wyjawić jej swoją tajemnicę, owszem bał się jej reakcji, zachowania, opinii. Nie chciał jej w to mieszać.
Postanowił.
-Raven, muszę ci o czymś powiedzieć.-zaczął opowiadać jej o ciemnej stronie swojej przeszłości. Słuchała uważnie jego słów:
Kiedy moi rodzice umarli, przez cały czas chodziłem zmęczony i smutny. Rzadko się odzywałem, albo w ogóle. Bardzo chciałem ich zobaczyć, choć ten jeden jedyny raz. Szukałem w księgach sposobu na to, nie słuchałem żadnych ostrzeżeń. W końcu znalazłem wpis o pewnym nekromancie, pojechałem do niego i poprosiłem o pomoc. Lecz on nie chciał się zgodzić, ponieważ jego umiejętności są bezskuteczne bez specjalnej księgi która została mu odebrana przez duchownych. Wpadłem w szał, a ból po stracie rodziny sprawił że zacząłem go oskarżać o kłamstwo, próbowałem go nawet zabić ale jak na starego człowieka był zwinny. Bronił się i udało mu się zadać mi kilka ciosów. Jeden do tej pory się odnawia w porze zimowej.
Zakończył ze smutkiem i umilkł czekając na reakcję dziewczyny. Wbiła wzrok w swoje dłonie, po dłuższej chwili spojrzała na podążającego wściekle na taras mężczyznę. Otworzył drzwi balkonowe z hukiem na oścież, wpuszczając przy tym do środka mroźne powietrze. Ogień na palenisku zamigotał. Niebieskooka ruszyła za nim. Na zewnątrz uderzyła w nią fala chłodu, był prawie nie do zniesienia zwłaszcza że miała suknię z krótkimi rękawami. Stanęła przy bocznej barierce obok Upiora.

Pokochać upioraWhere stories live. Discover now