- Co to ma znaczyć?

- To, co słyszałeś.

- Zaprosiłeś gdzieś Jimina? - Jungkook nie był pewien, czy jego złość już przeszła, czy może była po prostu w początkowym stadium, z jednej strony chciał jeszcze chwilę podrażnić chłopaka, a z drugiej wiedział, że nie może przesadzać.

- Nie utrudniaj mi, Jungkook - jęknął blondyn, spuszczając bezradnie głowę.

- Tylko pytam.

- Poczekaj chwilę. - Taehyung położył ręce na ramionach młodszego, jakby próbował wbić go w ziemię. - Ale nie odchodź, proszę.

Taehyung wleciał z powrotem do mieszkania, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Miał nadzieję, że jeśli tak zrobi, to jakoś wpłynie na decyzję Jungkooka. Był zdesperowany, okay?

- Nie miałeś przypadkiem gdzieś już sobie iść? - warknął do Jimina, narzucając mu na głowę jego płaszcz.

- Uspokój się, to ty przed chwilą wyznałeś mi miłość. - Rudzielec wysłał mu całusa, ociężale wsuwając ramiona w rękawy.

- Zamknij się. - Taehyung zrzucił go z kanapy i popchnął w stronę korytarza. - Mogłeś mnie powstrzymać.

- Mi tam się podobało. - Jimin założył swoje skórzane trzewiki, nawet ich nie zawiązując.

Uważał, że wiązanie i rozwiązywanie butów to strata czasu, dlatego zawsze tylko wpychał sznurówki do środka butów, a potem narzekał, że go obcierają.

- Powodzenia - szepnął do Taehyunga, klepnął go lekko w plecy (blondyn i tak dotknął się odruchowo za klatkę, by sprawdzić, czy jego płuca są na miejscu) i wyszedł, żegnając się z Jungkookiem jedynie kiwnięciem głowy.

- Wejdziesz? - uśmiechnął się jasnowłosy do chłopaka, czekającego w drzwiach. (Jednak nie uciekł - sukces!)

Jungkook minął niepewnie lokatora, zsunął buty i ustawił je obok kolekcji butów Taehyunga, stojącej pod ogromną szafą, zajmującą praktycznie cały korytarz. Swój płaszcz, fasonem trochę podobny do płaszcza Jimina, powiesił na małym haczyku i odwrócił się przodem do starszego.

- Więc?

- Herbaty? Kakao? Wody? Kawy niestety nie mam. - Taehyung zwiewnym krokiem znalazł się w kuchni.

- Nie trzeba, dziękuję.

- Ciastek, chleba, kostki cukru? - Kręcił się po kuchni, przetrzepując wszystkie szafki, tak naprawdę nie wiedział, co w nich ma, co mu Jungkook nakupował, oprócz czterech paczek płatków do mleka w różnych smakach.

- Taehyung - syknął zniecierpliwiony chłopak.

- Wybacz. - Cała energia jakby została wypompowana z blondyna. - Usiądziesz?

Jungkook usiadł na miejscu, na którym wcześniej siedział Taehyung, kiedy oglądał z Jiminem ten głupi film. Specjalnie usiadł właśnie tam, wiedział, że chłopak nie lubi, kiedy ktoś zajmuje jego stronę sofy.

Taehyung wzdrygnął się lekko i usiadł najbliżej bruneta, jak tylko mógł. Siedział mu praktycznie na kolanach.

- Jestem ci wdzięczny, że codziennie rozgniatasz mi tą tabletkę, żebym mógł ją jakoś wziąć, ale nie musisz już tego robić - zaczął zupełnie znikąd.

- Nauczyłeś się połykać?

- Nie do końca - zawahał się blondyn. - Ostatnie kilka porcji wywaliłem.

- Bo?

- Bo czułem się lepiej, myślałem, że jestem już normalny, że mogę nie brać tych głupich leków, że to przeszło, wiesz, jak grypa.

- To tak nie działa, Taehyung.

- Taehyungie - poprawił Jungkooka starszy. - Wiem już, że tak nie działa, zdążyłem właśnie zauważyć, przepraszam - stęknął, zastanawiając się jakie są szanse, że Jungkook nie zabierze dłoni, kiedy on dotknie jej swoją.

Chyba były dosyć spore, bo młodszy pierwszy złapał go za rękę i ścisnął ją, tamując prawie cały przepływ krwi.

- Mów dalej.

- Naprawdę wydaje mi się, że cię kocham i tym razem to nie moja choroba. - Nieśmiały uśmiech pojawił się na twarzy Taehyunga.

- Nie mów tak, jakby to była twoja własność - zaśmiał się cicho brunet, miał dziwne poczucie humoru, ale nie przeszkadzało to starszemu, lubił patrzyć na śmiejącego się chłopaka.

- Nie mam pojęcia jak mogłem wziąć Jimina za ciebie, przecież on nie jest nawet w połowie taki przystojny - słodził dalej Taehyung. - Widocznie tak bardzo cię kocham, że mój umysł pokazuje mi ciebie nawet w rzeczach w ogóle ciebie nie przypominających. Weźmy na przykład taki nóż, nie jesteś chyba seryjnym mordercą, ale nóż kojarzy mi się z tobą, laptop mi się z tobą kojarzy, ława - jasnowłosy zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

- Skończ, rozumiem. - Jungkook usiadł bokiem i podwinął nogi na kanapę.

- To jak, z którym piekarzem idziesz jutro na rankę? - Czarnowłosy chyba szybko nie przywyknie do otwartości drugiego chłopaka, a już na pewno nie do takich tekstów.

- Z tym ładniejszym.

Taehyungowi zrobiło się przykro, oczywiste było, kogo Jungkook miał na myśli. Wszystkie starsze panie pytają Jina czy nie jest przypadkiem modelem. (Taehyunga pytają tylko, czy nie chciałby zniżki do nowego fryzjera w mieście.)

Skulił się, jak zwykł to robić i popatrzył na młodszego ze smutkiem.

- Przepraszam, że byłem dla ciebie takim problemem, naprawdę myślałem... nie wiem, nie mam pojęcia, co ja sobie myślałem. - Głos mu zadrżał, co było sygnałem dla Jungkooka, że nie może dłużej przeciągać, jeśli nie chce przez kolejną godzinę uspakajać starszego chłopaka.

Uniósł głowę Taehyunga do góry, żeby móc popatrzyć na jego (jeszcze na szczęście suche) oczy. Przysunął się do niego, jeszcze mocniej ściskając jego rękę i pocałował go nieśmiało w usta.

Usta blondyna były szorstkie i popękane, ale to nie wpływało ani trochę na poziom przyjemności pocałunku. Jungkook po chwili trochę się rozluźnił i złapał (swojego, już na pewno) chłopaka za kark.

Jak na pierwszy prawdziwy pocałunek, taki w którym i Taehyung miał też swoją rolę (i nie tylko kija do całowania), poszło mu całkiem nieźle. Pomrukiwania Jeona tylko dodawały mu pewności siebie.

- Nigdy nie byłeś nawet najmniejszym problemem. - Jungkook pierwszy się oderwał, ale tylko dlatego, że miał problemy z zaczerpnięciem powietrza. Wgramolił się na kolana starszego i zetknął ich czoła razem. - Zawsze byłeś nagrodą.

teach me how to love you [taekook] ✓Where stories live. Discover now