XI

4.2K 722 212
                                    

Jungkook stał oparty plecami o drzwi mieszkania Taehyunga, kiedy te nagle się otworzyły. Czyjeś ręce zacisnęły się wokół jego pasa, tak mocno, że na ułamek sekundy zrobiło mu się niedobrze, jakby był na rollercoasterze, który właśnie ruszył pędem w dół z najwyższego punkt całej trasy.

Odchylił głowę do tyłu i spojrzał na chłopaka, który go obejmował. W sumie było mu to obojętne, czy był to Taehyung, czy Jimin, ale wolał jednak sprawdzić, kto go dotyka. Zobaczył tylko zniszczone kosmyki włosów w kolorze miodu.

- Puść - powiedział tylko, a uścisk natychmiast zelżał.

Taehyung zdążył się już przekonać, że mimo tego, że jest starszy, to on musi słuchać Jungkooka, a nie odwrotnie. Czasami czuł się jak dziecko młodszego, a czasami jak jego pies, i nadal nie wiedział, którą wersję wolał, chyba najbardziej chciałby czuć się po prostu jak jego chłopak.

Jungkook odzyskał równowagę, wyciągnął telefon z kieszeni i przeniósł się na bladożółtą ścianę naprzeciwko drzwi. Nie raczył już drugi raz popatrzyć na blondyna, który podparł się o klamkę, prawie ją łamiąc, i tak sterczał, przyglądając się posępnie ruchom bruneta.

Młodszy przejechał palcem kilka razy wzdłuż ekranu telefonu, a potem przyłożył go do ucha i zaczął powoli krążyć wzdłuż niewielkiego korytarza (tak niewielkiego, że drzwi Taehyunga minął 5 razy w ciągu 20 sekund oczekiwania na połączenie).

- Jin? - Prawie podskoczył, kiedy chłopak po drugiej stronie w końcu odebrał.

Blondyn rzucił wzrokiem na Jeona który teraz uśmiechał się, jakby przed chwilą nic takiego się nie stało. Może wcale się nie stało, może to znowu tylko gra jego cholernego umysłu.

- Ta randka jest jeszcze aktualna? - Wypowiadając te słowa, brunet skrzyżował spojrzenie ze starszym, aby móc nacieszyć się jego reakcją.

Taehyung od zawsze był słaby, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, a to, co teraz czuł, było skrzyżowaniem obydwu bóli naraz. Miał ochotę wrócić biegiem do salonu, wtulić się w Jimina i mu się wypłakać (bo o żyletce już nie było mowy, młodszy pozbył się jej już dawno temu), ale wiedział, że nie może. Zawiódłby i siebie samego, i Jungkooka.

- Mhm, pasuje - uśmiechnął się brunet, zatrzymując się w połowie korytarza. - Do zobaczenia.

- Czyli rozumiem, że nie chcesz? - mruknął Taehyung, kiedy Kook schował wreszcie telefon.

- Proszę?

- Czyli rozumiem, że nie chcesz chodzić z wariatem? - Tym razem powiedział to znacznie wolniej, dając Jungkookowi czas na wyszukanie każdego słowa w osobnym słowniku.

- Mam na imię Jungkook. - Chłopak pomachał ręką przed twarzą starszego, jakby faktycznie miał przed sobą wariata.

- Wiem. - Taehyung przewrócił oczami. - Jeon Jungkook - westchnął.

Jungkook naprawdę chciał coś odpowiedzieć, cokolwiek, tak jak wtedy, kiedy Taehyung napisał mu, że wychodzi ostatni z piekarni. Zrobił krok wstecz.

- Mam jutro randkę, załatw sobie inną opiekunkę. - To było najlepsze ze wszystkich "chamskich" odzywek, jakie przychodziły mu do głowy.

- Nie zabieram opiekunek na randki. - Taehyung zwinnie opanował sytuację, aż sam był z siebie w tamtej chwili dumny.

Młodszy chłopak zachichotał i wsunął wilgotne dłonie do kieszeni. Nie zauważał postępów schizofrenika, ciągle z nim przebywając, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Taehyung wcale nie potrzebuje już, żeby prowadzać go za rękę.

teach me how to love you [taekook] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz