Rozdział 3

6.9K 450 32
                                    

Budzi mnie przeciągły pisk i ciężar, który na sobie czuję. Otwieram oczy i widzę nad sobą szeroki uśmiech Daisy. Zrzucam ją ze mnie na łóżko i zaczynam łaskotać, na co reaguje głośnym śmiechem. Gdy przestaję ją męczyć zaczyna mi opowiadać o tym co robiła z Lili. Jej mama zabrała je do kina na najnowszą bajkę, oczywiście o księżniczce.

— A z wujem to już się nie przywitasz, co szkrabie? — Matt staje w drzwiach mojego pokoju.

Musiały obudzić go piski dziecka, gdyż jego pokój znajduje się niedaleko mojego. Daisy szybko zeskakuje i podbiega, przytulając się do jego nóg i patrząc na niego z dołu. Blondyn udaje obrażonego, patrząc w drugą stronę, ale widzę jak kąciki ust drgają mu w powstrzymywanym śmiechu.

— Wujku! Przepraszam! Przecież wiesz, że jesteś moim ulubionym wujkiem. Nie obrażaj się na mnie, noo... — marudzi mała. Matt nie chcąc by zrobiła się smutna, bierze ją na ręce i zaczyna się kręcić dokoła.

— A ty jesteś moją ulubioną bratanicą, księżniczko.

Po tym jak mała wychodzi z pokoju tłumacząc, że moja mama robi jej naleśniki, zostajemy sami. Poklepuję miejsce obok siebie, co chętnie przyjmuje, siadając na skraju łóżka.

— Jakieś plany na dziś? — pytam, na co nie słyszę odpowiedzi, ponieważ dzwoni mój telefon. Podnoszę go i widząc imię na wyświetlaczu, szybko odebrałam.

— Cześć Rose, wiem że za mną tęskniłaś, co tam u ciebie? Poznałaś już jakieś ciacho, które owinęłaś sobie wokół palca tak, że zrobi dla ciebie wszystko, a najlepiej to kupi ci jakieś wypasione auto i zapłaci za naszą wycieczkę na Malediwy? — wybucham śmiechem na potok słów wydobywający się z telefonu.

Matt rzuca mi pytające spojrzenie. Zasłaniam słuchawkę i odpowiadam, że to przyjaciel.

— Cześć kochanie! Przykro mi ale muszę cię rozczarować. Nie znalazłam nikogo takiego — blondyn daje mi znać, że nie będzie przeszkadzał i wychodzi z pomieszczenia. Ma jakąś dziwną minę, ale nie myślę o tym słysząc pytanie.

— Ktoś z tobą jest?

— Nie, ugh... to znaczy tak, ale już wyszedł.

— Młoda damo, co o tak wczesnej godzinie robił w twoim pokoju jakiś osobnik płci męskiej. Tylko ja mam do tego prawo... a teraz mów kto to i czy jest ładny!

Patrick to mój najlepszy przyjaciel. Był moim sąsiadem od dzieciństwa, a że byliśmy w tym samym wieku to szybko się zaprzyjaźniliśmy.

Chodziliśmy do tej samej szkoły i to głównie z jego powodu ciężko było mi wyjechać. Ale obiecaliśmy sobie, że mimo rozłąki nadal będziemy do siebie dzwonić i się odwiedzać.

Porozmawiałam z nim jeszcze trochę, opowiedziałam kim jest Matt, a on mi o tym co u niego. Rozłączam się po tym jak obiecuje mi, że niedługo się spotkamy.

Schodzę na dół do salonu, gdzie na kolanach blondyna siedzi Daisy.

— Skończyłaś już rozmawiać? — pyta, gdy siadam obok nich.

Patrzę na niego zdziwiona jego szorstkim tonem i zimnym spojrzeniem jakim mnie obdarza.

— Tak. Coś się stało?

— Kto to był? — kolejne pytanie.

— Mówiłam już. Mój przyjaciel.

— Do każdego przyjaciela mówisz kochanie? — przepraszam, co? Coraz bardziej go nie rozumiem — Dobra zapomnij nie było pytania — dodaje po czym wstaje i wychodzi z salonu, a ja siedzę osłupiała i zastanawiam się o co mu chodziło.

Matt do końca dnia mnie ignoruje. Nie odzywa się przy obiedzie, a na pytanie, co się stało, zadane przez Josha odwarkuje, że nic i wstaje, mówiąc że musi coś załatwić.

— Ciekawe co mu się stało — głośno zastanawia się mama.

— Pamiętacie jak mówiłem, że to ja jestem tym bardziej rozsądnym? To właśnie o to mi chodziło. Matt uważa, że rodzice zawsze traktowali mnie lepiej od niego, i że wszystko co zrobił porównywali do mnie. Wyprowadził się z domu zaraz po tym jak skończył osiemnaście lat i rzadko ich odwiedza. Jest świetnym malarzem, ale ojciec zawsze twierdził, że to nie jest coś na czym można zarobić i się utrzymywać. Chciał żeby poszedł na jakieś inne studia, ale młody zawsze miał swoje zdanie i oczywiście nie zgodził się. Jego dzisiejszy zły humor nie jest czymś nowym. Prawdę mówiąc, zastanawiałem się kiedy to nastąpi, ponieważ jego dobry humor trwał już za długo. A on, no cóż, lubi urządzać awantury i obrażać się na nic. Typowy artysta — dodał na zakończenie dla rozluźnienia atmosfery, ale to raczej nie poskutkowało.

Mama kontynuuje dalszą rozmowę z Joshem, więc wstaję, rzucając przez ramię, że idę do siebie. Leżąc na łóżku i słuchając muzyki zastanawiam się nad tym co usłyszałam. Czy to ja byłam powodem jego złego humoru? Może nie lubi jak ktoś go lekceważy, a ja to właśnie zrobiłam, odbierając telefon.

Nie wiedziałam, że byłam pogrążona w myślach, aż tak długo dopóki muzyka w słuchawkach nie cichnie. Dostrzegam, że za oknem już dawno się ściemniło, więc biorę kosmetyczkę i udaję się do łazienki.

Po krótkim prysznicu i wysuszeniu włosów orientuję się, że nie wzięłam piżam, więc owijam się białym ręcznikiem i już mam wychodzić z łazienki, gdy drzwi otwierają się i staje w nich Matt. Jego oczy błyszczą podejrzanie.

Opiera się ramieniem o framugę i nie spuszcza ze mnie wzroku. Rumienię się pod naporem jego spojrzenia i przygryzam wargę, na co brązowe oczy spoczywają na moich ustach. Po stanie w jakim się znajduje, można poznać, że dopiero wrócił do domu i zdecydowanie za dużo wypił.

— Przepraszam — słyszę, a jego głos wydaje się zachrypnięty bardziej niż zwykle — Myślałem, że o tej porze już nikogo tu nie będzie — przestępuję z nogi na nogę, trzymając ręcznik, żeby mi się nie zsunął, bo chyba spaliłabym się wtedy ze wstydu.

— I tak miałam już wychodzić, więc — robię krok w stronę drzwi, ale Matt nie rusza się, dalej wpatrując się w moje ciało — Mógłbyś mnie przepuścić?

— Mhm... — mruczy, ale mimo to nadal nie robi nic, żebym mogła wyjść z łazienki. Spoglądam mu w oczy i stoimy tak, wpatrując się w siebie, gdy nagle blondyn spuszcza głowę w dół i robi miejsce, abym mogła przejść.

Wypuszczam powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam i łapiąc za kosmetyczkę wychodzę. Jestem już prawie na korytarzu, gdy coś mi mówi, żebym odwróciła się w jego stronę.

Zaczynam żałować swojej decyzji, w momencie, gdy moje oczy trafiają na widok chłopaka, opierającego się o ścianę. Ma zamknięte oczy, lekko uchylone usta i tym czego się nie spodziewałam zobaczyć jest widocznie wybrzuszenie na jego spodniach.

Co do cholery się właśnie stało?

Broken artist | 1&2Where stories live. Discover now