Wyznanie

346 27 2
                                    

Wyszłam z pokoju,a Simon za mną.Mężczyzna zaprowadził mnie do jadalni,gdzie siedzieli już chłopaki.

-Caroline wszystko okej?-spytał Alan podchodząc do mnie.

Agent wyszedł po kuchni po obiad.

-Chyba tak-odparłam.

John i Mark też wstali i podeszli do nas.

-Car my przepraszamy za te narkotyki-powiedział John.

-My tego nie chcieliśmy,ale nas zmusili-rzekł Mark.

-Wiem,ale ja po prostu się boję-przyznałam.

Chłopaki patrzyli na mnie.

-Boję się,że mnie znajdą i zabiją-spusciłam głowę i wpatrywałam się w swoje buty.

-Hej Car-Alan złapał mój podbródek i zmusił mnie do spojrzenia na niego.-To bezpieczny dom.Jeśli ktoś tu jednak się włamie,wszyscy cię obronimy-powiedział.

-No ba-poparli go John i Mark.

-Chodź mała-Alan przytulił mnie.

Po chwili chłopaki do nas dołączyli.Zrobiliśmy grupowego niedźwiedzia.

-Nie przeszkadzamy?-spytał Jim wchodzac z innymi agentami niosac obiad.

-Nie.Chodźcie się też przytulić.To poprawia humor-uśmiechnęłam się.

-Chyba sobie odpuszcze-powiedział Owen ze śmiechem.

-Ja chyba też-odparł Kart z uśmiechem.

-A ja chętnie skorzystam-szybko powiedział Jim i podbiegł do nas.

Przytulił mnie mocno.

-Ej stary nie zapędzasz się?-zapytał Simon,wchodzac do jadalni.

-No co?Grupowy uścisk-odparł.

-Grupowy uścisk to ty możesz sobie z rodzicami zrobić.

-Oj-powiedział Owen.

-Co powiedziałes?-Jim odsunał się od nas i podszedł do Simona.

Był tego samego wzrostu co mężczyzna.Spojrzał na niego groźnie.

-Nooo dobra-powiedziałam i podeszłam do nich.-Chodźmy jeść ten obiad,bo jestem głodna.

-Dobrze-Simon wyminął mnie i z chłopakami poszli do jadalni.

-Idziesz Car?-spytał Mark.

-Zaraz.

Spojrzałam na Jima.Był smutny.

-Hej co sie stało?-spytałam.

-Nic.

-Możesz mi powiedziec.

Spojrzał na mnie.

-Nie lubie takich żartów o rodzicach.Bardzo ich kocham.

-To oczywiste.

-No tak,ale oni nie odzywają sie do mnie.Mama jest zła,że poszedłem do CIA,a tata złości się,że nie przyjałem pracy w FBI.

-Przepraszam,nie wiedziałam.

-Nie szkodzi.

-To,że się nie odzywają,nie znaczy,że cię nie kochają,że się o ciebie nie martwią.Kiedy z nimi rozmawiałeś?

-W tamtym roku.Mama zadzwoniła spytać się czy nadal pracuje w CIA.Później już nie gadalismy.

-Może to ty musisz zrobić pierwszy krok?Zadzwoń do nich w wolnej chwili.

-Tak myslisz?

-Jasne.

-Dzięki-agent przytulił mnie.-Chodźmy jeść ten obiad.

MorderstwoWhere stories live. Discover now