Rozdział 3

5.8K 260 10
                                    


      To było złe, nieodpowiedzialne, niebezpieczne, niemądre, niepoważne, a przede wszystkim zakazane. Jasne, Mia oszukuj się dalej... Zayn nie jest twoim jedynym problemem... Drugi siedzi obok ciebie i odwozi cię właśnie do domu. Masz jeszcze coś do powiedzenia?! Cisza. Mam nadzieję! Kiedy skończyłam wewnętrzną rozmowę sama ze sobą, dotarło do mnie kilka rzeczy. Mianowicie, wygrałam wyścig z "królem", mój najlepszy przyjaciel mnie pocałował, a jeszcze tak na marginesie, okazało się, że pragnęłam Zayn'a Malik'a. Zajebiście. Oprócz tego, zaraz dochodziła północ, co równało się z tym, że dzisiaj musiałam iść do szkoły. Zajebiście po raz drugi. Najgorsze było to, iż nie miałam pojęcia, jak się teraz zachować w stosunku do Jacob'a. Porozmawiać z nim o tym czy udać, że nic się nie stało? Droga powrotna do domu niewiele różniła się od tej, kiedy jechaliśmy na wyścigi. Cały czas milczeliśmy, ale widziałam po nim, że walczył  sam ze sobą, aby się do mnie odezwać. Jeżeli tak stawiał sprawę, to w porządku. Zapomnę o tym, co zrobił i odzyskam najlepszego przyjaciela.
       Byłam tak pochłonięta myślami, że nie zauważyłam, jak Jacy zamiast zawieźć mnie do domu, pojechał na wzgórze, gdzie się poznaliśmy. Pamiętałam to, jakby to było wczoraj. Zapłakana z książką w ręku szukałam spokoju i siebie. To znowu się dzieje... Ciągle wraca, jest dobrze tylko wtedy, kiedy czytam książki. Usiadłam pod drzewem na wzgórzu, po czym zaczęłam czytać "Wybieram ciebie". Nawet nie zorientowałam się, że na tym drzewie ktoś może siedzieć i podziwiać panoramę Londynu. Obserwował mnie z góry jakąś godzinę, dopiero kiedy minęła, zszedł powoli po gałęziach, przez co śmiertelnie mnie przeraził. Zaczęliśmy rozmawiać, tak się wszystko zaczęło... A teraz wróćmy do teraźniejszości.
- Dlaczego nas tu przywiozłeś? - nie uzyskałam odpowiedzi. - Jacy, za dziesięć minut będzie północ, a oboje idziemy do szkoły.
Zamiast odpowiedzieć na moje pytanie, on zgasił silnik samochodu i tak po prostu sobie z niego wysiadł, trzaskając drzwiami.
- Serio?! - wyrzuciłam ręce do góry w geście frustracji.
Kompletnie nie zwrócił na mnie uwagi. Kopnął po drodze jakiś kamień, po czym stanął przy skarpie wzgórza. Głośno westchnęłam i również wysiadłam z auta. Musiałam się dowiedzieć o co chodziło, w końcu to mój jedyny przyjaciel.
- Co się dzieje? - położyłam mu rękę na ramieniu, przez co się wzdrygnął.
- Nic, wsiadaj do samochodu - odpowiedział oschle.
- Możesz przestać się tak zachowywać?! To nie ja pocałowałam swojego najlepszego przyjaciela w miejscu, gdzie było około trzysta osób, więc z łaski swojej przestań strzelać fochy i wsiadaj do tego pieprzonego auta, bo chcę się już położyć, kurwa spać! - byłam wkurzona na Zayn'a, na siebie oraz na niego.
On na moje słowa drgnął gwałtownie, odwracając się w moją stronę.
- Zamknij się! - szeroko otworzyłam oczy na jego ton. - Po prostu się zamknij i wsiadaj do samochodu. Ty nigdy nic nie rozumiesz! Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył, rozumiesz?! Zrobiłem to pod wpływem emocji! Jak mógłbym być tobą zainteresowany?! No jak?! - w moich oczach pojawiły się łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. - Jeszcze jedno... Trzymaj się z daleka od Zayn'a!? Rozumiesz?!
Bez jakiejkolwiek odpowiedzi ruszyłam w stronę samochodu, gdzie zostawiłam swój telefon.
- Nie dziwię się, że Harry cię nie chciał!
Stanęłam w miejscu z wrażenia, kiedy wykrzyczał to jedno zdanie. Nie potrafił mnie złamać informacją o nic nie znaczącym pocałunku, to wykorzystał fakty o Harry'm, przez którego nigdy do końca się nie pozbieram. Już nie potrafiłam kontrolować swoich łez, leciały ciurkiem po moich bladych policzkach. Najmniejsza wzmianka o tamtym chłopaku powodowała, że czułam się pusta i nic nie warta. Powoli odwróciłam się w stronę Jacob'a, który teraz także stał blady jak ściana.
- Jak mogłeś? - szepnęłam.
- Boże, Mia, tak bardzo cię przepraszam. Byłem zły i dlatego to powiedziałem. Wiesz przecież, że to nie prawda. Dla mnie jesteś idealna... - chciał do mnie podejść, ale energicznie pokręciłam głową na znak, żeby nie podchodził.
- Zawieź mnie do domu i zostaw w spokoju - wytarłam rękawem swoje mokre policzki, a potem wsiadłam na miejsce pasażera.
Po kilku minutach byliśmy pod moim domem. Nie obdarowałam go ani jednym spojrzeniem.
- Mia... - zaczął, kiedy złapałam za klamkę samochodu.
Jednak ja pokręciłam po raz kolejny głową na znak, że nie chciałam go słuchać i szybko pobiegłam do domu. Moi rodzice już spali, więc po cichu wbiegłam po schodach do swojego pokoju, wzięłam prysznic, przebrałam się w koszulkę Jacob'a oraz położyłam się do łóżka. Całą noc nie mogłam spać. Wspomnienia o Harry'm powracały jak w kalejdoskopie. Kilka miesięcy temu wyjechał do Australii i na pewno już tu nie wróci. Przez kilka godzin zastanawiałam się czy wybaczyć Jacob'owi. On, jako jedyny wiedział, że można mnie zranić, wspominając wydarzenia, jakie miały miejsce jeszcze trzy lata temu. Tak naprawdę miałam tylko jego, ale czy tylko z tego powodu miałam mu wybaczyć? Bo miałam tylko jego?
       Nie nastawiałam budzika, bo i tak wiedziałam, że nie było szans, abym zasnęła po sytuacji z wczoraj. Z westchnieniem wstałam z łóżka, po czym poszłam wziąć prysznic. Po wysuszeniu całego ciała, założyłam czarną koronkową bieliznę, na to miętowe spodenki z wysokim stanem, a do środka włożyłem czarną, luźną koszulkę z nadrukiem: I'm so Sad. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jeśli chodziło o makijaż to nie robiłam go, kiedy szłam do szkoły. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 7.40. Czas wychodzić, Mia i po raz kolejny udawać, że wszystko jest okej. Szybkim krokiem zeszłam ze schodów, poszłam od razu do przedpokoju, aby ubrać czarne trampki, a na ramiona zarzucić tą samą kurtkę, którą miałam wczoraj. Kiedy miałam już łapać za klamkę, aby wyjść na dwór, usłyszałam głos mamy za plecami:
- Mia, nawet się nie przywitałaś - zaklnęłam pod nosem i odwróciłam się do niej ze sztucznym uśmiechem.
- Dzień dobry, mamo. Mogę już iść? Za dwadzieścia minut zaczynają się lekcje - mruknęłam.
- A śniadanie? - położyła swoje ręce na biodrach.
- Um... Kupię sobie coś po drodze - Mia, jej nie oszukasz.
- Znowu schudłaś... Mia, czy wszystko jest w porządku? To nie wraca prawda? - nie mogłam na nią patrzeć, kiedy tak się o mnie martwiła. Nienawidziłam troski, jak również czułości.
- Nie, mamo. Wszystko jest okej. Naprawdę... - wymusiłam uśmiech i nacisnęłam klamkę.
- No dobrze, kup sobie coś po drodze do szkoły. Kocham cię! - krzyknęła, gdy byłam już na dworze. Na ostatnie dwa słowa wywróciłam oczami.
Do uszu wsadziłam słuchawki, które podłączyłam do telefonu. W rytm piosenki Taylor Swift, podążałam do budynku szkoły. Droga minęła mi bardzo szybko, bo po dziesięciu minutach byłam już niedaleko bramy wejściowej mojego liceum. Miałam już przekroczyć jej próg, kiedy tuż niedaleko mnie, po drugiej stronie ulicy zatrzymał się czarny motocykl. Z całą pewnością wszystko byłoby super, gdyby nie to, że jego kierowcą był nie kto inny, jak Malik.
Mia, wiesz, że to nie skończy się dobrze, prawda? Och, zamknij się!

•••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••
Cześć, misie!
Jacob coś ty na robił?
Od razu chciałabym zaznaczyć, że nie wiem czy następny rozdział się jutro pojawi. Mam na jutro plany i nie wiem czy po całym dniu będę miała siłę, aby cokolwiek dodać. Postaram się, ale nie obiecuję 😙
Za wszystkie błędy przepraszam misie i do następnego💕

Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz