Rozdział 4

157 22 6
                                    

Geoffrey

Pierwszy dzień i już porażka. Dlaczego ze wszystkich dziewczyn na świecie musiałem tu spotkać właśnie tą? Osobiście będę pierwszą osobą, która wykreśli piątek pierwszego raz na zawsze z kalendarza. W dodatku tak mnie potraktowała. Podszedłem do kryminałów. Zauważyłem tam jeden ciekawy tytuł, ale... Znowu o nim myślę. Jednak postanowiłem przejrzeć tą powieść. Zagłębiłem się w tekst i dopiero po chwili podniosłem głowę.

- Widzę, że role się odwróciły, teraz Ty się na mnie patrzysz jakbyś jednorożca zobaczyła. – powiedziałem do dziewczyny, chyba Rosalie.

Patrzyła się na mnie i tak jakby mnie analizowała. Miałem nadzieję, że mnie nie rozpoznała i nie rozpozna. Musze z nią tylko urwać kontakt. Zaraz... O czym ja myślę, przecież ona nawet nie wie jak ja mam na imię. Nie zamierzam jej go podawać.

- Oh, przepraszam. Ja chociaż nie zapomniałam języka w gębie i potrafię coś powiedzieć. – odpowiedziała wcale niezrażona.

Wyzłośliwiła się. Zmieniła się i to bardzo. Wtedy była taka cicha, grzeczna i spokojna. Teraz podoba mi się o wiele bardziej. Chociaż do najładniejszych nie należy.

- Geoffrey - przedstawiłem się z niewyjaśnionych przyczyn, ale zrobiłem to cicho.

- Keufey? – zapytała lekko zmieszana.

Trafiła w czuły punkt. On tak mówił. Przez pięć lat myślał, że Geoffrey to moje przezwisko. Gdy się urodziłem miał dwa lata. Potem tak zostało. Keufey...

- Geoffrey - powiedziałem jeszcze raz, a właściwie wykrzyczałem - Odejdź!

Nie protestowała. Chyba posłałem jej mordercze spojrzenie. Lata praktyki od ojca. Zatrzasnąłem książkę i podszedłem do bibliotekarki, żeby ją wypożyczyć. Była dosyć stara. Pewnie długo nie pociągnie.

- Dzień dobry! - siliłem się na miły głos - Chciałbym wypożyczyć tę książkę.

- Dobrze słoneczko! Musisz tylko założyć kartę biblioteczną. - odparła, ale nie spodobało mi się to słoneczko - Jesteś tu nowy?

- A co cię to obchodzi? Może wprowadziłem się dzisiaj, może dwa lata temu, ale i tak to nie ma znaczenia. Daj mi tą książkę! - wykrzyczałem dosyć długi monolog.

Zdenerwowała mnie, ale ja ją chyba wystraszyłem, bo upuściła książkę.

- Co się stało? – o nie, znowu ona.

- Nie twój interes. - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę wyjścia.

Nie interesowało mnie to co sobie pomyślała. Nieważne. Wreszcie ogarnęła mnie cisza. To druga rzecz, którą najbardziej kocham, zaraz po książkach. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. To moje ulubione zdanie. Nie rozumiem tych ludzi którzy nie lubią ciszy. Czasem warto zatopić się w niej i pomyśleć nad sensem życia. Ja jestem przyzwyczajony do ciszy i milczenia. Większość czasu spędzam sam. Chociaż czasami mam jej dość. Jednak za dużo tej ciszy. Postanowiłem, że zrobię przebieżkę po parku i wrócę do domu. Ruszyłem powoli, coraz mocniej się rozpędzając. Biegłem już dłuższą chwilę, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.

- Geoffrey zaczekaj! - znowu ten głos.

To była ona, Rosalie. Udawałem, że jej nie słyszę i biegłem dalej.

- Geoffrey! - nie dawała za wygraną.

Nie odpuści. Zatrzymałem się i poczekałem, aż dobiegnie. Była zdyszana, ale co mnie to obchodzi.

- Czego chcesz? - zapytałem wrednym głosem.

- Czemu jesteś taki dziwny? Dlaczego tak się zachowałeś wobec Pani Wethmet? - zarzuciła mnie pytaniami.

- Jeden - jestem jaki jestem. Dwa - Zdenerwowała mnie. - odparłem i ruszyłem dalej.

- Stój! – krzyknęła naprawdę głośno.

- Co jeszcze chcesz wiedzieć? - zaczynała mnie już męczyć.

- To cię nie usprawiedliwia, poza tym chyba skądś cię znam. - poczułem jak robi mi się słabo.

Nie mogła mnie poznać. Musiałem zachować zimną krew.

    -Ja ciebie nie znam. Musiałaś mnie z kimś pomylić, a co do tej bibliotekarki to przeproś ją ode mnie. - odparłem starając się zachować spokój.

- Cóż, nie będę cię już dłużej zatrzymywać. Do niezobaczenia! - dodała i poszła rozłoszczona.

Nic nie odpowiedziałem, ale nie czułem się dobrze. Zaczynała mnie poznawać, a to było złe. Oprócz tego muszę zastanowić się nad facetem ze Starbucksa. Nie wiem kto to, naprawdę nie wiem. Westchnąłem ciężko i ruszyłem przed siebie. Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Trzeba to zmienić. Gdzie teraz iść? Wydaje mi się, że już wiem. Coś mnie tam ciągnęło. Chyba potrzeba odpowiedzi.


*Czeeeść! Oto kolejny rozdział! Mamy nadzieję, że się spodoba. Naprawdę szalejecie z tymi wyświetleniami! Zajmujemy #590 miejsce w kategorii dla nastolatków. Wooow <3 Dziękujemy Wam wszystkim za miłe słowa, gwiazdki i komentarze. Jeśli macie jakieś pytania lub według Was coś wypadałoby zmienić to pisać śmiało :) Nie gryziemy.*

Piątek PierwszegoWhere stories live. Discover now