28. Die In Your Arms

9.6K 380 24
                                    

Muzyka przewodnia:

Justin Bieber - Die In Your Arms

"Gdybym tylko mógł umrzeć w Twoich ramionach, nie miałbym nic przeciwko. Bo za każdym razem, gdy mnie dotykasz, ja właśnie chciałbym umrzeć w Twoich ramionach." 

Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, aby czasem ojciec nie wszedł mi do pokoju, bo nie miałam najmniejszej ochoty, na kolejną kłótnię z nim. I tak miałam ciężki dzień, a on jeszcze by mnie zdołował bardziej. Odkręcanie tego całego porwania kosztowało mnie wiele nerwów. Dyrekcję mojej szkoły musiałam przekonywać przez dobrą godzinę, żeby jednak mnie znów zapisali, ale w końcu ulegli. Na szczęście uwierzyli w bajeczkę, że musiałam wyjechać na wieś, do umierającej babci. Przecież moja babcia nie żyje od dziesięciu lat, ale oni na szczęście o tym nie mieli pojęcia.

Niestety z policją nie było już tak łatwo. Na komisariacie spędziłam kilka godzin i uparcie tłumaczyłam im, że nie znam żadnego Justina Biebera. Nie chcieli mi uwierzyć, bo Lizzie twierdziła coś całkiem innego, więc po prostu powiedziałam, że robiłam sobie z niej żarty. Dostałam pouczenie, że to mogło się źle dla mnie skończyć, po czym mnie w końcu wypuścili. 

Sama nie mogłam się sobie nadziwić czemu go nie wydałam. Przecież to palant, który mnie skrzywdził. Jednak po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że ja nie jestem taka jak oni. Ja mam serce. W dodatku... Cholernie za nimi tęskniłam, a minął dopiero drugi dzień. W moim domu było strasznie pusto bez śmiechu Natha, wyzwisk Cath, rozmów z Demi... 

Westchnęłam cicho i wyciągnęłam się na swoim dość niewygodnym łóżku, odczytując wiadomość jaką wysłał mi chwilę wcześniej Colin. Od niego dostałam chyba najgorszą reprymendę, bo naprawdę odchodził od zmysłów, gdy mnie nie było. Nie mogłam mu powiedzieć, że porwał mnie jego "idol"... Pewnie zadawałby za dużo pytań, na które jeszcze nie chciałam odpowiadać. Nie byłam wstanie. Wystukałam na klawiaturze szybko, że jestem w domu i właśnie kładę się spać. Odpisał praktycznie od razu, że się cieszy, więc uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon. Czy on zamierza mnie teraz sprawdzać na każdym kroku? Za każdym razem, gdy pytał mnie, co robię, miałam cholerną ochotę mu odpisać: "Robię kupę."

Przykryłam się kołdrą i zgasiłam lampkę w kształcie biedronki, która stała na małej szafeczce obok łóżka. Na prawdę muszę odpocząć, bo przez te wszystkie problemy w końcu osiwieję. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Obudziłam się, słysząc dźwięk zamykającego się okna. Zmarszczyłam lekko brwi i zaspana przetarłam powieki, które jeszcze lepiły się po przyjemnym śnie. Nie zamknęłam go na noc? Wydawało mi się, że to zrobiłam... Chciałam nawet wstać i sprawdzić, ale byłam zbyt śpiąca, żeby podnieść się z łóżka. Pewnie wiatr je otworzył...

Praktycznie odpływałam, gdy znów usłyszałam jakiś dźwięk, jednak ten dochodził już z okolic mojego łóżka. Otworzyłam szeroko oczy, ale w tej ciemności nie mogłam nic zobaczyć, a po prostu bałam się przekręcić na drugi bok. Boże... Ktoś włamał się do mojego pokoju! W duchu modliłam się, żeby to był Colin. Czasem płatał mi takie głupie numery...

Poczułam na łóżku delikatny ruch, gdy ten osobnik kładł się za mną. Spięłam się i przełknęłam cicho ślinę, ręką wyszukując czegoś ciężkiego, ale nic nie znalazłam, z wyjątkiem mojej komórki. Odwróciłam się gwałtownie i z całej siły walnęłam tego kogoś w głowę, moim biednym smartphone'm. 

You're mine now, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz