Rozdział 25: Schemat

464 51 14
                                    

Adrienne

Co zrobiłam nie tak? Może to złe miejsce? Skupiłam się, ale nie mogłam nic wyczuć, wizje nic innego nie podpowiadały.

- Jesteś pewna, że dobrze odczytałaś wizje? Może coś źle zrozumiałaś... - zasugerowała Ahsoka. Nie obraziłam się. Sama tak myślałam. Coś poszło nie tak, ale nie powinnam się nad tym zastanawiać tutaj.

- Wracajmy na Courusant. Jeszcze ktoś się zorientuje... - wszyscy przytaknęli. Po chwili leciałyśmy z Chewbaccą i Hanem do stolicy Republiki.

Znowu nie rozmawiałam zbyt wiele z resztą, ale siedziałam razem z nimi w jakimś, chyba głównym, pomieszczeniu na statku. Zastanawiałam się o czym w tych wizjach zapomniałam.Yavin - Luke, Leia, Han. Hoth - Luke, Leia, Han. Bespin - Luke, Leia, Han. Tatooine - Luke, Leia, Han. Endor - Luke, Leia, Han. Zawsze to samo... czy tylko to? Przy Yavinie zniszczono Gwiazdę Śmierci, na Hoth - bazę Luke'a i Lei. W Mieście Chmur, czy jakoś tak, Vader odciął Skywalkerowi rękę. Tatooine było mocno związane ze Skywalkerami i trzymano tam Hana, a nad Endorem zginął Palpatine. Czy tu jest jakiś sens?..

Leia

Więc Ad siedziała z nami nie odzywając się. Przynajmniej tu była. To jakiś postęp. W sumie też nie miałam nastroju do rozmów. Nikt nic nie mówił. Wszyscy liczyli, że znajdziemy tu Luke'a. Miałam dość milczenia. Poszłam do Hana i Chewbacci.

- I jak, słodziutka? Twoim przyjaciółkom ciągle humory dopisują? - spytał. Kiedy się odwrócił, zobaczyłam uśmieszek na jego twarzy. Mi jednak nie było do śmiechu.

- Wiesz, że to było ważne. Wszyscy chcą znaleźć Luke'a - powiedziałam. On wstał.

- Wiem. Martwią się o twojego brata, ale powinny zrozumieć, że jak coś idzie nie tak, to zamiast się załamywać powinno się znowu próbować... - miał rację. Ale rozmowa o Luke'u była smutna. On to zauważył. - Dawno się nie odzywałaś - zmienił temat. Uśmiechnęłam się.

- Rodzice dali mi szlaban i przedłużyli go, bo ich nie posłuchałam - uśmiechnęłam się. Wyszliśmy na korytarz, a pilotowaniem zajął się Chewie.

- Droga jest dość długa. Jeśli na chwilę przestaniesz się martwić nic się nie stanie - pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Lubię, gdy zachowuje się jak łobuz. Na chwilę zapomniałam o wszystkich problemach i przestałam się martwić. Byłam tylko ja i on.

Sabine

Wszyscy mieli podłe nastroje. Nie znaleźliśmy Luke'a. Adrienne się pomyliła. Nikt się nie odzywał, czego miała chyba dość Leia, bo wyszła z pomieszczenia. Też miałam dość zamartwiania się. Chciałam z kimś porozmawiać.

- Czy mamy zamiar nie odzywać się dopóki nie dolecimy na Courusant? - spytałam. Chciałam zwrócić ich uwagę. Udało się, obie na mnie popatrzyły.

- A gdzie Leia? - musiała być nieźle zamyślona, skoro się nie zorientowała wcześniej.

- Wyszła, chwilę temu - wyjaśniła Ahsoka.

- A macie pomysł co zrobić, żeby znaleźć Luke'a? Bo jak na razie wszystko zawiodło - powiedziała Ad, zdenerwowana. A mi przyszedł do głowy pewien pomysł.

- Ahsoka, mówiłaś, że Adrienne mogła znaleźć zły schemat. Może... jeśli nam powiesz, co widziałaś, to pomożemy ci znaleźć schemat - zaproponowałam. Ad nie zareagowała najlepiej na tę propozycję.

- Nie ma mowy! Dam radę to rozgryźć! - krzyknęła.

- Tak jak ostatnio? Jeśli nie przyjmiesz pomocy znalezienie Luke'a zajmie ci kilka tygodni! - powiedziałam trochę zbyt głośno. Jaka ona jest uparta.

- Dam sobie radę - powtórzyła spokojniej po czym wyszła. Zostałam sama z Ahsoką.

- Wiesz, że mam rację - powiedziałam do thogrutanki.

- Jest po prostu uparta, tak jak jej rodzice - powiedziała z lekkim uśmiechem. Z czego tu się cieszyć?

Adrienne

Powiedzieć im o wizjach z innego wymiaru? Nie ma mowy, za dużo już mamy zmartwień na głowie. A potem musiałabym im jeszcze wszystko dokładnie wyjaśnić. Wyszłam najszybciej jak umiałam. Po kilku krokach trafiłam na Leię i Hana... którzy się całowali.

- Och

Od razu przestali i popatrzyli na mnie. To nie było łatwe, patrzeć na nich, zwłaszcza że Luke był porwany.

- Ad... - zaczął Han.

- ...rienne - dokończyła Leia.

- Nie przeszkadzajcie sobie. Tylko tędy przechodziłam - powiedziałam wznawiając mój "spacer". Zostawiłam ich samych, zaskoczonych sytuacją z przed kilku sekund.

Zastanawiałam się jakie wydarzenia łączą te planety. Wiem, że rozgryzę to sama. Yavin - zniszczenie broni Palpatine było dobre, Hot - źle, porażka Luke'a i Lei. Porwanie Hana... źle? To co się wydarzyło na Bespin, też nie najlepiej. I porażka Palpatine nad Endorem - oczywiście dobra. Czyli w dwóch miejscach wygrali Jedi, a w trzech - Sithowie. Może to jest schemat? Gdzie jeszcze Luke i Leia wygrali? Skupiłam się, ale jedyne co widziałam to D'Qar. Może coś z samych wizji przeoczyłam?.. Spróbuję jeszcze raz...

Leia

Adrienne ruszyła tam, gdzie chciała iść, a ja zostałam sama z Hanem, tam gdzie staliśmy. Dziewczyna wprowadziła zamieszanie i przypomniała mi o istnieniu reszty galaktyki. Westchnęłam.

- I nastrój prysł - podsumowałam.

- Ale było fajnie. Jedna z niewielu chwil jakie mieliśmy dla siebie przez ostatni miesiąc - musiałam przyznać mu rację.

- Powtórzymy to i wszystko nadrobimy, ale... - nie dał mi dokończyć.

- Kiedy twój brat będzie bezpieczny? Pomogę wam jak będę mógł. W sumie nigdy nie znałem cię od tej strony.

- W sytuacji kryzysowej każdy może zachować się inaczej niż na co dzień - przyznałam.

Adrienne

Widziałam po raz kolejny każdą z planet, każde zdarzenie. Nic się nie zmieniło. A potem zobaczyłam Tatooine.

Leia była niewolnicą Jabby, a Han, Luke i Chewbaca mieli za chwile zostać rzuceni jakiejś bestii na pożarcie. Gdy Skywalker miał skakać, R2-D2 "rzucił" mu miecz świetlny. Nie wiedziałam nawet co się dzieje, tak szybko toczyły się kolejne wydarzenia. Po chwili Luke, Leia, Han, Chewbaca i... jakiś murzyn(?) wylecieli z planety.

Wizja się skończyła. Czyli na Tatooine uwolnili Hana, zabili Jabbę, kilku łowców nagród i sobie polecieli? Jak rozumiem to jest coś dobrego. Czyli... mamy trzy zwycięstwa Jedi i dwa Sithów. Skupiłam się... gdzie jeszcze wygrał Palpatine?

Zobaczyłam Anakina, który... dusił Padmé Mocą?! To musi być jakiś chory świat... Sama chciałam zobaczyć zwycięstwo zła.

Potem stara wizja: Mistrz Skywalker walczy z moim ojcem. Ale tym razem słyszałam co mówią...

- Nie zmuszaj mnie, żebym cię zabił, Obi-Wanie. Jeżeli nie jesteś za mną, jesteś przeciwko mnie.

-Tylko Sithowie wierzą w prawdy absolutne, Anakinie. A prawda nigdy nie jest czarno-biała.

Mój ojciec odciął zdrową rękę i nogi Skywalkerowi.

-Obi-Wan...?

- Byłeś Wybrańcem! Przepowiedziano, że zniszczysz Sithów, a nie dołączysz do nich! Miałeś przywrócić równowagę Mocy, a nie zostawić ją w ciemności!

-Nienawidzę cię!

-Byłeś moim bratem, Anakinie. Kochałem cię, ale nie mogłem cię uratować.

Obi-Wan odszedł z mieczem świetlnym pokonanego przeciwnika.

Potem szczątki Anakina znalazł Palpatine i zabrał gdzieś.

Wizja się skończyła. Czyli Mustafar... Tam upadł Anakin Skywalker. Tam Ciemna Strona posiadła Wybrańca. Tam wielki Jedi zaginął aż do pojedynku na II Gwieździe Śmierci. Tam wydarzyła się tragedia. I tam trzymają teraz syna Anakina. Czuję to.

Star Wars - "Idealny" ŚwiatWhere stories live. Discover now