Rozdział 21: Ahsoka

535 48 3
                                    

Leia

- Twoja Mistrzyni? A ona nie była przypadkiem padawanem twojego ojca? - spytała sarkastycznie zdziwiona Adrienne.

- Tak. A od niego nauczyła się ukrywać prawdę. I nawet przed nim ją czasem zatajała Jest też jedyną nie spokrewnioną z nami Jedi, której ufamy - uśmiechnęłam się. Ad westchnęła.

- Dobra, niech ci będzie, byle byśmy znalazły Luke'a - poddała się. Poszłyśmy do Świątyni Jedi.

Adrienne

Gdy znalazłyśmy Ahsokę, medytowała. Co wszyscy mają z medytacją?

Wpadłam tam z Leią jak burza, a za nami spokojnie przyszła Sabine.

- Co się stało, Leia? Szlaban miał ci się skończyć dopiero jutro - zauważyła spokojnie, nawet nie otwierając oczu.

- Taaa, ale zaatakowali nas w domu wariaci w czarnych maskach, a moja mama ledwo to przeżyła. Postanowiłam więc wyrwać się z domu wykorzystując sytuację - wyjaśniła złośliwym tonem. Ahsoka powinna być chyba o wszystkim poinformowana. Przyjaźniła się ze Skywalkerami.

- Pytanie: po co? - powtórzyła z uśmiechem. Leia przewróciła oczami.

- Bo zależy mi na kłopotach i liczę, że o mojej ucieczce zawiadomisz rodziców - stwierdziła sarkastycznie. Miałam dość jej gierek. Nie mamy na to czasu.

- Chodzi mi o to, że na treningi nie przychodzisz nawet kiedy nie masz kary. Więc czemu tu jesteś? - Leia miała zamiar odpowiedzieć, ale zabrakło mi cierpliwości na wysłuchiwanie tej rozmowy Mistrz - uczeń.

- Możecie z tym skończyć? Zapomniałaś już, że nam się spieszy? Czy może wasze sprzeczki są ważniejsze, bo na pewno nie pomocne - Jedi ze zdziwieniem otworzyła oczy. Nie spodziewała się mnie tutaj.

- Adrienne... czy ty przypadkiem nie uciekłaś z Courusant jakiś miesiąc temu? - przytaknęłam. - Obi-Wan i Duchess... - nie dałam jej dokończyć.

- Wiedzą. I najpewniej nie chcą rozmawiać ze mną. Zresztą z wzajemnością. Czas nas goni, więc wolałabym przejść od razu do rzeczy. Koniec tematu mojej rodziny - powiedziałam ostro. Nie była zadowolona.

- Niech ci będzie. Co się stało? - spytała łagodnie, wstając z podłogi. Chciałam się odezwać, ale Leia postanowiła, że woli sama to wyjaśnić. Ja nie chciałam, żeby ktoś mówił o mojej rodzinie, ona tak samo myśli o swojej.

- Mój brat został porwany. Nie chcemy w to mieszać rodziców, więc przyszłyśmy do ciebie. Mam nadzieję, że nic im nie powiesz - Ahsoka nie wyglądała na zaskoczoną.

- Dobrze, ale jeśli to ma być tajemnica, to lepiej o tym nie rozmawiać w Świątyni - poszła w stronę wyjścia, tak jak ja, Sabine i Leia.

***

Przyszłyśmy, oczywiście, do domu Skywalkerów, gdzie wyjaśniłyśmy co się stało. Oczywiście nie powiedziałam nic ponadto co wiedziała Leia i Sabine.

- Więc jedyne co wiecie donikąd was nie zaprowadzi? Dobrze, tylko mam jedno pytanie: jesteś pewna, że niczego nie zapomniałaś? - zaczęłam się nad tym zastanawiać. Co on dokładnie powiedział? "Tam gdzie ty jesteś Marą..." A tu nie jestem Marą, nie tak naprawdę. Ale jak miał w takim razie na imię tutaj? Extro? Exmin? Exatro? Skupiłam się. Muszę to sobie przypomnieć...

- Jedno pamiętam. Nazwisko: Excitro Alon - dodałam. Ahsoka też się nad czymś zastanowiła.

- W Świątyni był kiedyś młodzik. Nazywał się Excitro Alon. Szkolił się przez może pięć lat. Potem uciekł z Zakonu. Nie wiemy, co się z nim później stało - wyjaśniła Ahsoka.

- Może na jego rodzinnej planecie będzie kryjówka, albo jakaś baza... Był kimś ważnym w Zakonie Ren.

- To raczej będzie ślepy zaułek. Excitro był jak większość dzieci z Zakonu. Nie zna rodziców, rodzinnej planety... - traciłam nadzieję. Próbowałam znaleźć Kylo Rena przez miesiąc, a teraz straciłam ostatnie niewykorzystane tropy. Reszta chyba to zauważyła.

- Ale to nie znaczy, że go tam nie będzie. Zawsze to jakiś początek - Leia próbowała mi poprawić humor. Sobie pewnie przy okazji też. Tylko, że...

- Żadna z nas raczej nie wie, gdzie on się urodził, prawda? - dokończyłam myśl na głos. Wszystkie popatrzyłyśmy po sobie. Czyli miałam rację.

- Możemy poszukać w archiwum, w bibliotece - zaproponowała Ahsoka. Razem z Leią potwierdziłyśmy. Sabine westchnęła.

- Ja wam nie pomogę. Nie jestem Jedi, nie mam wstępu do Świątyni, bez ważnych powodów, a co dopiero do archiwum. Tam nie wpuszczają byle kogo - przyznała smutno. Zrobiło mi się jej żal, ale nie dałam tego po sobie poznać. Coś sobie uświadomiłam.

- Ja też nie mogę iść. Szukają mnie. Jeśli zjawię się w okolicach Świątyni, klony zawiadomią mojego ojca. A plan zakłada, że nikt nie wie - wyjaśniłam. Ahsoka nie była pewna co powiedzieć, za to Leia szybko wpadła na pomysł.

- Klony mają słabe umysły. Poradzę sobie z nimi... - zawahała się. Nie była pewna przed chwilą wypowiedzianego zdania. - Albo prędzej ty sobie poradzisz. Zawsze to jedna więcej osoba do szukania. Jeśli nic nie znajdziemy przez jakieś dwie, trzy godziny wyjdziemy. A poza tym ilu może być Jedi w bibliotece? - powiedziała żartobliwie, uśmiechając się.

- Jedi niezbyt sporo, ale młodziki, których nikt nie wziął jeszcze na szkolenie spędzają tam czas. Wiem z doświadczenia - sprostowała Ahsoka. Jeśli Leia choć trochę przekonała mnie do tego pomysłu, to co przed chwilą usłyszałam pozbawiła mnie resztek chęci.

- Poradzimy sobie. To nasz jedyny trop - próbowała mnie pocieszyć Leia. I miała rację. Westchnęłam.

- Idę. Ale ty wiedziałaś, że zrobię wszystko, żeby go znaleźć, prawda? - spytałam. Leia się uśmiechnęła złośliwie.

- A ja poczekam tu na was, zobaczę co słychać u Shmi, może poznam te waszą opiekunkę... - była smutna, zawiedziona tym, że nie mogła iść. Westchnęłam.

- Przykro nam, ale musimy iść za jedynym tropem - przyznała smutno Leia, po czym wyszłyśmy.

Sabine

Po kilku godzinach wróciły Adrienne i Leia. Nie wyglądały na zadowolone.

- Nic? - spytałam. Odpowiedź była dość oczywista, ale musiałam zapytać. Siedziałam tu z twil'ekanką i pięciolatką kilka godzin. Chcę wiedzieć co mnie ominęło.

- Ahsoka myśli, że coś znalazła, ale kazała nam wrócić. Prawie znaleźli Adrienne - wyjaśniła Leia. Więc może jest jeszcze jakaś nadzieja?

***

Jakiś czas później przyszła Ahsoka. Nie wyglądała lepiej od reszty dziewczyn.

- Czyli ty też nic nie znalazłaś - bardziej stwierdziła niż zapytała Leia. Adrienne nie odzywała się w ogóle.

- Znalazłam, ale nie wiem co o tym myśleć - westchnęła. - On pochodzi z Courusant.

Star Wars - "Idealny" ŚwiatWhere stories live. Discover now