Rozdział 6: Zakon Ren

961 63 13
                                    

Adrienne

Znowu widziałam, jak zabijam Luke'a, ale tym razem nie słyszałam oddechu. Tylko jedno zdanie: Zabij Skywalkera. Bałam się. Miałam ochotę krzyczeć.

W tym momencie się obudziłam. Byłam w małym pokoju. Leżałam na kamiennym łóżku. Nigdzie nie było okna, a jedyne drzwi zamknięto. Poza tym pomieszczenie przypominało mój pokój w Świątyni Jedi. Tylko ściany, podłoga, meble i drzwi, czyli dosłownie wszystko, było czarne.

Wstałam z łóżka. Kręciło mi się w głowie. Podeszłam do szafy. Była pełna damskich ubrań w moim rozmiarze i(co za zaskoczenie?!) wszystkie miały kolor czarny.

Spojrzałam na siebie. Byłam ubrana w czarną koszule nocną. To było dziwne. Sięgnęłam do włosów. Mój warkoczyk padawana zniknął. Został tylko obcięty kosmyk włosów. Zrobiło mi się przykro. To jednak było dla mnie coś ważnego.

Nagle drzwi się otworzyły, do pokoju weszła jedna z postaci w maskach, które widziałam w wizjach i więzieniu. Odruchowo się odsunęłam.

- Kim jesteś? - spytałam. Naprawdę się bałam. Co za potwór zabija młodziki?

- Mara Jade? - spytał. To mnie zaskoczyło.

- Skąd znasz to imię? - spytałam.

- Z wizji. Tak jak ty - sięgnął do maski. - Odpowiadając na twoje pytanie: w tm świecie nazwano mnie Exitro Alon... - zdjął maskę. Miał czarne włosy, podłużną twarz i brązowe oczy. - ...Ale tam gdzie ty jesteś Marą Jade, ja jestem Benem Solo. Tu mówią na mnie Kylo Ren - zatkało mnie.

- Zaraz... "W tym świecie"? O co ci chodzi? To jest jakiś inny? - spytałam. Czułam, że tego pożałuję.

- Tak. Ale opowiem ci o tym po drodze.

- Gdzie?

- Na kolację. Ubierz się i uczesz. Przyjdę do ciebie za kwadrans - po tych słowach wyszedł.

Znowu stanęłam przed szafą. Wyjęłam z niej pierwsze lepsze ubranie i założyłam. Była to sukienka z "bluzką" w stylu, do którego przywykłam po dziewięciu latach w Świątyni, i długą spódnica z rozcięciem z lewej i prawej strony. Na nogi włożyłam buty na płaskim obcasie. Chciałam zaczesać włosy w kucyk na czubku głowy, ale miejsce, gdzie kiedyś znajdował się warkoczyk padawana odstawało, co wyglądało głupio. Zostawiłam je więc rozpuszczone. Kilka minut później wszedł Kylo.

- Gotowa? - spytał. Przytaknęłam.

- To, o co ci chodzi z tymi innymi światami? - ponowiłam pytanie. Wszystko we mnie krzyczało: Uciekaj!!!, ale ja musiałam wiedzieć czym są te wizje.

- Historia miała potoczyć się inaczej, ale jedna decyzja zmieniła wszystko. I przez ten jeden wybór, nie mogło się tu narodzić wiele dzieci czułych na Moc. Ale to tak nie miało się stać. Wszyscy rodzimy się w innych rodzinach, innych sytuacjach. Nie powinno nas tu być. Przez to mamy te wizje. Taki powinien być świat, taki MIAŁ być. Zakon Ren szuka tych ludzi. My mamy zaprowadzić los na właściwe tory. I uda się. Ty jesteś kluczem - zaczęłam się bać. Czy oni mają mnie za jakiegoś wybrańca?

- Ja jestem kluczem? Do czego?

- Ty masz ich zaufanie. Ze wszystkich do tej pory narodzonych, ty w obu życiach byłaś najbliżej nich. Pomożesz nam naprawić historię.

- Niezbyt cię rozumiem. Czyli jestem kolejnym wcieleniem jakiejś potężnej Jedi? - chciałam się upewnić.

- Nie. To co widziałaś to inne życie. To my byliśmy tam szczęśliwi, nie oni. I dzięki tobie możemy je stworzyć - chciałam mu wykrzyczeć, że ja chciałam powstrzymać te wizje, nie dopuścić do nich, ale nie mogłam. Po pierwsze, wtedy by mnie zabił. A po drugie, wtedy właśnie weszliśmy do jadalni. Stało tam koło siedemdziesiąt, osiemdziesiąt osób ubranych jak Kylo, który postanowił mnie przedstawić.

- Oto Mara Jade! Przywróci w Galaktyce równowagę i odda to co zabrał nam Darth Vader! - wszyscy zaczęli krzyczeć, ale ja się bałam. Nie mam zamiaru tego robić. Muszę jak najszybciej stąd uciec.

***

Kolacja przypominała bankiet na moją cześć i, jak dla mnie, ciągnęła się w nieskończoność. Gdy tylko się skończyła wróciłam do celi... przepraszam. Do mojego pokoju. Musiałam ułożyć plan ucieczki, nie wiedząc nawet jak trafić gdziekolwiek indziej niż do jadalni. Upadłam na łóżko, zrezygnowana.

Traciłam już nadzieje. Nie miałam broni. Nie orientowałam się w terenie. Nawet nie wiedziałam na jakiej jestem planecie. Mogli mnie wywieźć do jakiejś dziury na końcu Galaktyki, jak Tatooine! Czy mam jakiekolwiek szanse? Westchnęłam.

Nie. Jeśli tu zostanę, żywa, będę musiała zdradzić ludzi, na których mi zależy. Mama, tata, Luke, Leia. Oni chcą bym... no sama nie wiem. Jeśli dobrze rozumiem te wizje, to marzą o powrocie Palpatine'a do władzy.

Wzięłam się w garść. Albo stąd ucieknę, albo zginę.

W pierwszej kolejności musiałam pozbyć się tej niewygodnej sukni. W szafie, na szczęście, znalazłam wygodniejsze ubrania: legginsy do kolan, bluzka bez rękawów i buty za kostki. Oczywiście wszystko było czarne. Teraz muszę wpaść na pomysł, jak wydostać się z pokoju.

Star Wars - "Idealny" ŚwiatМесто, где живут истории. Откройте их для себя