Rozdział 17: "Powiedz prawdę, zrozumiem"

695 56 14
                                    

Hej. Dzięki za wszystkie voted. Ten rozdział dedykuję mojej kochanej kuzynce, Gabryśce. To mój najdłuższy rozdział, więc mam nadzieję, że dotrwacie do końca!

Luke

Nikt nie miał czasu myśleć o Adrienne. Gdy wyskoczyła przez okno, wróciłem do rzeczywistości. Mama trafiła do szpitala. Tata z nią został, a ja poszedłem na zewnątrz, do Lei.

- Gdyby nie ty, najpewniej by zginęła - powiedziałem. Chciałem jej poprawić humor.

- Dopiero teraz zrozumiałam, co zrobiłam zrywając się z treningów i ciągle załatwiając sobie szlabany. Gdybym była trochę lepsza nic by się nie stało. Nie jestem dość dobra. Gdybyś ty go zatrzymał nie leżałaby tam - wskazała na szpital. Była naprawdę smutna. Obwiniała się.

- Wiesz... muszę ci coś pokazać - wyjąłem hologram. Spojrzała na mnie zdziwiona.

- Co to?

- Adrienne. Gdy poszliśmy na spotkanie... nie chciałem dać jej znowu uciec. Wziąłem nadajnik. Gdy przyszła do nas przyczepiłem jej go - uśmiechnąłem się.

- I kiedy im o tym powiesz? - spytała. Chciała się upewnić czy rozmawia z "niegrzecznym Luke'iem" jak czasem mówiła.

- Kto powiedział, że chcę? - spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - W jedną osobę łatwiej się zakraść, a poza tym to co się teraz dzieje z mamą... A Duchess jest w ciąży. Powinna się martwić bardziej o siebie. Adrienne da sobie radę, ale nie powinna być sama.

- Zaraz, cofnij. Powiedziałeś jedną osobę? Nie mów, że idziesz sam!

- Mogę. Ty musisz tu zostać. Jeśli coś mi się stanie ktoś musi powiedzieć rodzicom.

- A skąd ja mam wiedzieć czy coś ci się stało? - dopytała. Westchnąłem. Muszę jej wyjaśnić plan.

- Mam nadajnik. Jak wpadnę w kłopoty to cię zawiadomię. Mogę też zniknąć z mapy. I będę się odzywać. A jeśli nie wrócę przez kilka dni i cię nie zawiadomię, to też znak kłopotów - powiedziałem podając jej nadajnik. Wyglądała na smutną, ale pokiwała głową. Odwróciłem się i chciałem iść, ale zawołała:

- Hej... Luke, uważaj... i wróć żywy. Z Adrienne - uśmiechnąłem się do niej i przytaknąłem i odszedłem.

Leia

Patrzyłam jak Luke odchodzi. Mam go kryć. Ja jego. Świat stanął na głowie. Ale rozumiem go. Ma bardziej pokręcone życie miłosne niż ja, chociaż trwa tylko miesiąc. Tylko bałam się, że nigdy więcej go nie zobaczę. Czułam, że coś mu się stanie. Mam co do tego wszystkiego złe przeczucia.

Adrienne

Usłyszałam za sobą dziwny szelest. Czy oni dalej mnie śledzili? W Zakonie Ren robią im chyba jakieś pranie mózgu.

- Możemy to załatwić na dwa sposoby. Jeden: odchodzisz stąd żywy i ze wszystkimi kończynami, a Kylo Ren się dowie, że nie ważne co zrobi, ja i tak zostanę przy swoim. Dwa: wrócisz do niego bez rąk, nóg, albo, jeśli będziesz się stawiał, to w ciasnej skrzyni... - nie dokończyłam. Ktoś mi przerwał. Ktoś bez maski, znajomy i przystojny.

- Czy to on przysłał tych wojowników do mnie, do domu? - po samym głosie poznałam Luke'a, ale musiałam się odwrócić. Nie wiem co ten wariat mógłby jeszcze wymyślić.

- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? - spytałam.

- Nadajnik. Teraz ty, powiedz: przez kogo moja mama leży w szpitalu? - ponowił pytanie.

- Gdzie jest ten nadajnik? - spytałam stanowczym głosem, ignorując jego uwagi i dociekliwość.

- Poważnie? Czemu? Ignorujesz moje pytania, jesteś dla wszystkich wredna. Przez to co mówiłaś twoja matka płakała! Wszyscy cierpią przez to twoje głupie zachowanie, wliczając w to ciebie! Więc powiedz, po co to wszystko? - skąd on wie? Skąd wie co czuję? On też cierpiał, słyszałam to w jego głosie. Ale nie może wiedzieć, co jest w mojej głowie!

Star Wars - "Idealny" ŚwiatWhere stories live. Discover now