Rozdział 27

4.3K 219 13
                                    

- Nie wierzę, że mnie zostawiacie! - jękneła Eli.

Ja, Lily i Eli siedziałyśmy w moim pokoju. Elizabeth narzekała na to, że wyjeżdżamy, kiedy ja pakowałam rzeczy do walizki.

- Wiecie, że będzie mi was brakować? - ciągnęła dalej czarnowłosa dziewczyna.

- Nam ciebie też i Maxa, Chrisa - odezwała się Lily, która zamiast mi pomóc, leżała na łóżku.

- Muszę was w końcu odwiedzić - odparła stanowczo Eli, a my obie przytaknęłyśmy.

- Ej, gdzie są moje buty? - zapytałam, rozglądając się po pokoju.

Po chwili zaczęła się gonitwa i szukanie moich butów. Lily postanowiła pójść tez się spakować. Biegałyśmy z jednego pokoju do drugiego szukając zaginionych rzeczy. Wydawało mi się, że wracam do domu z większą ilością niż, kiedy przyleciałam tutaj.

Między czasie przyszedł Niall i Alex, którzy sprawdzali jak nam idzie. Okazało się, że oni są juz dawno spakowani przed jutrzejszym wylotem.

Ściskało mnie na samą myśl, że jutro mam zostawić to miejsce i moich przyjaciół. Stanęłam na środku mojego tymczasowego pokoju, rozglądając się po pomieszczeniu. Później mój wzrok spoczął na oknie przez, które mogłam zobaczyć ogród. Pamiętałam prawie całkowicie każdy dzień i noc spędzoną w tym mieście. Zachody i wschody słońca, plażę, ocean, piękne widoki. To wszystko na długo zostanie w mojej pamięci.

Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i kroki za mną, jednak nie odwróciłam się w stronę tej osoby. Po chwili poczułam opłatające mnie ramiona i wiedziałam już, że to Niall.
Wtuliłam się w niego bez słowa. Schowałam twarz w jego ramię, kiedy poczułam łzy w oczach. Chłopak widząc, że coś jest nie tak, chwycił moją brodę unosząc do góry.

- Hej, czemu płaczesz?

- Bo mi smutno - westchnęłam. Nic nie mogłam poradzić, że tak na to wszystko reagowałam.

- Chodzi o wyjazd? - zapytał, a ja pokiwałam głową - No bez przesady. Baby i ich humorki.

- Przepraszam, że jestem babą - prychnęłam - Mogłeś zostać gejem, wtedy byś nie miał problemu.

- Kate, spokojnie - westchnął, próbując sprostować to co powiedział wcześniej - Nie miałam tego na myśli.

- Przepraszam, to ja za bardzo reaguje - zrobiło mi się głupio i zaśmiałam się nerwowo spoglądając na Nialla.

- Dobra, dobra, już nieważne - sam się zaśmiał.

Po chwili chłopak zaczął mnie laskotać, a ja krzyknęłam zaskoczona. Próbując się ratować od tych tortur, uciekłam z pokoju. W biegając do salony wszystkie pary oczy skierowały się na mnie. Chwilę później, Niall także pojawił się w pomieszczeniu.
Zaczął biec w mają stronę, kiedy niespodziewanie uderzył w szafkę obok.

- Nie będę z wami jeździć do szpitala, zamiast na lotnisko - zauważył Alex, kiedy Niall masował obolałą nogę.

- Od kiedy zrobiłeś się taki ostrożny i opiekuńczy? - zapytał Niall.

- A ty? - skwitował Alex.

- Ja? Ostatnio mówiłeś, że nie dałbyś mi nawet psa do pilnowania - zauważył blondyn, który po chwili siedział obok swojego przyjaciela.

- Bo byś go zagłodził, albo bóg wie co - powiedział Alex, a Niall mu przyznał rację. Zaśmiałam się na to, że Niall nie dał by rady opiekować się psem.

- A ty się z czego śmiejesz? - Niall spojrzał na mnie czujnym wzrokiem, a ja usiadłam obok tej dwójki.

- Bo wiesz... byłeś w gangu, zabijałeś ludzi, potrafiłeś poradzić sobie w każdej sytuacji. - zaczęłam - A psem byś nie dał rady się zająć.

Hard | N.H. ✔Where stories live. Discover now