Rozdział 6

7.9K 342 43
                                    

Niall's POV

Siedziałem właśnie na kanapie razem z moim przyjacielem Alexem. Oglądaliśmy mecz i popijaliśmy piwo.

- Co tam, ludzie? - do salonu przyszedł uśmiechnięty Louis.

- Nic, jeśli nie zauważyłeś oglądamy mecz. - odparł Alex.

- Nie jest to trochę nudne? Proponuję, żebyśmy poszli na imprezę, tak jak zawsze. - zaproponował brunet.

- Jasne, było by grzechem siedzieć w domu. - zgodził się z nim Alex.

- Ja nie idę.

- No dlaczego Niall? Od kiedy ty nie chodzisz na imprezy?! Możesz zaprosić jakąś dziewczynę, może tą Kity? Jak ona miała na imię? - dopytywał się zdziwiony Louis. Wszytko na co miałem dzisiaj ochotę to leżeć i nic nie robić. Każdy ma gorszy dzień, tak?

- Kate. - odpowiedziałem oschle na pytanie chłopaka odnośnie dziewczyny. - I nie nie idę. To postanowione. Wy możecie iść.

Po prawie godzinie Alex i Louis zebrali resztę chłopaków i poszli do klubu, zostawiając mi pustą chatę. Ja ruszyłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Naprawdę nie miałem na dzisiaj nic ochoty. Przyjechałem do Californii na dwa miesiące. Ja z chłopakami mamy tu parę spraw do załatwienia. Może nie należały do bezpiecznych ale takie już nasze życie. Przyda nam się trochę rozrywki. W sumie całe nasze życie to ciągła rozrywka. Nie zależnie od miejsca. Jednak mamy tu trochę odmienny klimat niż w Nowym Yorku. Plaża, morze, a co więcej dziewczyny tu naprawdę są dobre. Jest co wybierać. Co noc inną.
Początek przyjazdu tu, ciekawie się zaczął. Nie na co dzień ratuje się dziewczynę w opałach, a tym bardziej kiedy się topi. Nie wiem dlaczego tak zareagowałem ale przecież nie mogła się utopić na moich oczach. Taki bezduszny to ja nie jestem. W dodatku była ładna. Jej niebieskie oczy i ciało. Dlatego chcę ją mieć. Nie spocznę do puki się do niej nie zbliżę. Nie wiem sam co od niej chce. Całkiem nieźle się rusza. Kiedy na ostatniej imprezie widziałem jak tańczy ledwo się powstrzymywałem od rzucenia się na nią. Nie chodzi w tym, że się zakochałem. Same słowo tego mnie śmieszy. Zakochanie. W moim słowniku takie słowo nie istnieje, a tym bardziej w praktyce. Wszyscy myślą, że znajdą swoją miłość i będę żyć długo i szczęśliwie. Sorry ludzie, ale to nie jest bajka tylko życie - prawdziwe. Wszytko kiedyś przemija, nawet miłość. Możesz się zakochać i potem cierpieć. Po co to komu?

Ja preferuje taki tryb życia: imprezy, laski co noc, gang, ćpanie. W takim życiu ćpanie jest niczym. A w dodatku szybciej cię zabija. Nie musisz tak długo oglądać tego chujowego świata, w którym wszyscy mają cię w dupie. Na mój pogrzeb co najwyżej przyszli by chłopacy czyli Louis, Harry i Alex. Nikogo innego nie obchodzę. A nawet jeśli ktoś chciałby przyjść to bałby się, że wstanę jeszcze z grobu i go zabiję. Właśnie taką mam opinie na ulicy kiedy idę z kolczykiem w brwi i ciałem pokrytym tuszem. Wszyscy myślą tylko, że jak się na mnie spojrzą to ich zamorduje. Ale nie przeszkadza mi taka opinia. Jak zawsze mam wszystko w dupie. Przyzwyczaiłem się.
Właśnie poczułem wibracje mojego telefonu, który leżał obok mnie.

Od: Louis
Stary jest tu ta twoja panienka. Kate? Dobrze mowie?

Przeczytałem Sms'a od chłopak. Czy on naprawdę ma taka słabą pamięć co do imion? W sumie co mi szkodzi. Pójdę tam, chociażby dlatego, że może dzisiaj przekonam blondynkę do mnie.
Wstałem z łóżka i przebrałem się w czarne rurki i T-shirt. Standard.

Po 10 minutach jazdy samochodem znajdowałem się przed wejściem do klubu. W środku rozejrzałem się za chłopakami i Kate. Nigdzie ich nie widziałem. Chuj z tym. Później napisze do Louisa. Poszedłem do baru i usiadłem na stołku. Pracownicy krzątali się z obsługiwaniem klientów.

Hard | N.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz