Rycerz i jego księżniczka - część 15

Zacznij od początku
                                    

powtarzać – Paul przepłynął kawałek żabką uznając, że ten styl jest najbezpieczniejszy i najłatwiejszy jak na początek – To teraz ty. Daj mi ręce i połóż się na wodzie.

-Tylko mnie nie puszczaj bo się boję.

- Spokojnie nie ma obawy.

Amy położyła się na wodzie a Macca asekurował ją przez cały czas

- Świetnie ci idzie, tylko powoli, nikt cię nie goni przecież a całą wodę z basenu

wychlapiesz – zagadał żeby trochę ją ośmielić – Dobra, teraz cię puszczę powoli

- Ani mi się waż!

- No nie bój się, przecież cię pilnuję..

Paul puścił ją i powoli oddalał się w miarę gdy ona się do niego zbliżała. Kiedy przepłynęła kilkanaście metrów złapał ją i przytulił mówiąc, że był pewien tego że jej się uda. Teraz kiedy będą wyjeżdżać na wakacje nad morze będą mogli razem pływać. Lekcja pływania potrwała jeszcze jakiś czas i za każdym razem Amy szło coraz lepiej. Paul stwierdził że na dziś już wystarczy i teraz chyba czas coś zjeść bo woda wyciąga z człowieka energię. Poszli przebrać się do szatni i pod drodze do hotelowego pokoju zamówili sobie pizzę. Siedli na kanapie zajadając się ciepłą chrupiącą pizzą wegetariańską i rozmawiali na swój ulubiony temat, temat Beatlesów. Paul nawet po tylu latach nigdy nie znudził się opowiadając o zespole se swoich młodych lat. Zawsze tylko czekał aż ktoś zapyta o historię z nimi związaną. Niestety nie było dane im spożyć posiłku w spokoju, pomału zaczęli się do tego przyzwyczajać. Żona McCartneya dostała właśnie papiery rozwodowe i dzwoniła zapytać co to wszystko ma znaczyć.

- Uuu wyczuwam kłopoty – powiedziała dziewczyna gdy nawet siedząc w pewnej odległości od Paula wyraźnie słyszała Heather krzycząca do słuchawki.

- Ja nawet nie będę z nią dyskutować, wszystko ma napisane we wniosku rozwodowym – odpowiedział jej Paul zakrywając telefon tak aby kobieta nie słyszała, że jest w towarzystwie, robił tak przez całą rozmowę kontentując wszystko razem z Amy.

- Słuchaj kobieto – powiedział stanowczym tonem do telefonu – masz się wynieść z domu, nie po to mam swoje mieszkanie żeby tłuc się po hotelach.

Znów rozległa się dość długa salwa krzyków dobiegających z głośnika przerywana różnego rodzaju przekleństwami i wyzwiskami.

- Słyszałaś ją, mówi, że nie bo nie będzie żadnego rozwodu bo ona się nie zgadza. Ale ona jest śmieszna – komentował Paul po czym dodał coś po wypowiedzeniu czego sam się potem nieźle dziwił jak zły musiał na nią być – Rozwód będzie bo ja nie zamierzam się z tobą dłużej męczyć. Aha no i jeszcze jedno myślę, że powinnaś wiedzieć ja też nie wyszedłem za ciebie z miłości. Po prostu zrobiło mi się cie żal, bo takiej wybrakowanej to już by nikt nie chciał. Jutro nie chcę cię widzieć w domu bo nie będzie tak miło – rozłączył się zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.

- Łoo człowieku, no na koniec to żeś dojebał – Amy zwijała się ze śmiechu.

- No co, niech wie jak ja się czułem kiedy ona mnie traktowała w podobny sposób – No to co jutro impreza przenosi się do mnie.

- Jeśli tylko ona cię posłucha i się wyniesie. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę twój dom.

- Dom jak dom, nic specjalnego.

- Żartujesz sobie, ty wiesz ile osób chciałoby móc być na moim miejscu?

- W sumie wiesz co rozumiem cię, to samo miałem kiedy jechaliśmy do domu Elvisa – Macca przypomniał sobie jak bardzo podekscytowany wtedy był.

- No widzisz. Dobra to co jakiś pomysł na resztę wieczoru?

Mężczyzna zastanowił się chwilę i przedzwonił do recepcji z prośba o przyniesienie do pokoju fajki wodnej. Włączył nastrojową muzykę i stwierdził, że każdemu dobrze roi gdy się trochę wyluzuje. Rozsiedli się wygodniej na kanapie i zaczęli rozmawiać o totalnych głupotach i błahostkach.

- Paul weź mi powiedz czy dobrze myślę – zaczęła Amy – masz tytuł Sir' a czyli jakby nie patrzeć tytuł szlachecki, czyli...

- No czyli co – zapytał nie nadążając za jej tokiem rozumowania.

- Czyli można powiedzieć, że jesteś rycerzem – podsumowała dziewczyna

Paul zastanowił się nad tym chwilę, w sumie to miała rację.

- Tak, ale tylko twoim rycerzem.

-Yey mam własnego rycerza, a czy mój rycerz walczył już z jakimś smokiem?

- Tak. Z Heather. I jak widać straciła nogę w walce. Mam nadzieję, że pokonam ją też drugi raz, w sprawie z rozwodem.

- Na pewno dasz radę – pocałowała go aby dodać swojemu rycerzowi odwagi i siły do walki.

- No, nie mam innego wyjścia. To co idziemy spać bo juto zaplanowałem długi dzień.

- A ty miałeś się nie przemęczać przecież – upomniała go dziewczyna

- Spokojnie, długi dzień pełen relaksu.

- No dobra, to w takim razie nie mam żadnych przeciwwskazań i możemy iść spać. Wreszcie w wygodnym łóżku.

Ogarnęli z lekka pokój w którym siedzieli, szybki prysznic i wreszcie mogli się położyć.

- Wiesz co ja to w różnych dziwnych miejscach spałem, ale tyły kina Bambi to biją na głowę każdą melinę – zaśmiał się Paul.

- Hahahaha, mój biedny rycerz.

McCartney spojrzał na dziewczynę, która zrobiła sobie poduszkę z jego katy.

- Ej to teraz ty mi wytłumacz. Ja jestem rycerzem czyli ty jesteś moją księżniczką?

- No na to wychodzi.

- Ale czad – Paul miał głos jakby właśnie odkrył Amerykę – Dobra teraz skoro rycerz ma księżniczkę koło siebie to możemy iść spać. Dobranoc.

*****

Kolejny rozdział poszedł.  W załączniku (chociaż wiem że i tak nikt ich nie otwiera haha) piosenka, o której myślę zawsze gdy czytam ten fragment. Zapraszam również do pozostałych dwóch opowiadań. Generalnie, czytajcie, gwiazdkujcie, komentujcie i cieszcie się

Nierealne uczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz