powtarzać – Paul przepłynął kawałek żabką uznając, że ten styl jest najbezpieczniejszy i najłatwiejszy jak na początek – To teraz ty. Daj mi ręce i połóż się na wodzie.
-Tylko mnie nie puszczaj bo się boję.
- Spokojnie nie ma obawy.
Amy położyła się na wodzie a Macca asekurował ją przez cały czas
- Świetnie ci idzie, tylko powoli, nikt cię nie goni przecież a całą wodę z basenu
wychlapiesz – zagadał żeby trochę ją ośmielić – Dobra, teraz cię puszczę powoli
- Ani mi się waż!
- No nie bój się, przecież cię pilnuję..
Paul puścił ją i powoli oddalał się w miarę gdy ona się do niego zbliżała. Kiedy przepłynęła kilkanaście metrów złapał ją i przytulił mówiąc, że był pewien tego że jej się uda. Teraz kiedy będą wyjeżdżać na wakacje nad morze będą mogli razem pływać. Lekcja pływania potrwała jeszcze jakiś czas i za każdym razem Amy szło coraz lepiej. Paul stwierdził że na dziś już wystarczy i teraz chyba czas coś zjeść bo woda wyciąga z człowieka energię. Poszli przebrać się do szatni i pod drodze do hotelowego pokoju zamówili sobie pizzę. Siedli na kanapie zajadając się ciepłą chrupiącą pizzą wegetariańską i rozmawiali na swój ulubiony temat, temat Beatlesów. Paul nawet po tylu latach nigdy nie znudził się opowiadając o zespole se swoich młodych lat. Zawsze tylko czekał aż ktoś zapyta o historię z nimi związaną. Niestety nie było dane im spożyć posiłku w spokoju, pomału zaczęli się do tego przyzwyczajać. Żona McCartneya dostała właśnie papiery rozwodowe i dzwoniła zapytać co to wszystko ma znaczyć.
- Uuu wyczuwam kłopoty – powiedziała dziewczyna gdy nawet siedząc w pewnej odległości od Paula wyraźnie słyszała Heather krzycząca do słuchawki.
- Ja nawet nie będę z nią dyskutować, wszystko ma napisane we wniosku rozwodowym – odpowiedział jej Paul zakrywając telefon tak aby kobieta nie słyszała, że jest w towarzystwie, robił tak przez całą rozmowę kontentując wszystko razem z Amy.
- Słuchaj kobieto – powiedział stanowczym tonem do telefonu – masz się wynieść z domu, nie po to mam swoje mieszkanie żeby tłuc się po hotelach.
Znów rozległa się dość długa salwa krzyków dobiegających z głośnika przerywana różnego rodzaju przekleństwami i wyzwiskami.
- Słyszałaś ją, mówi, że nie bo nie będzie żadnego rozwodu bo ona się nie zgadza. Ale ona jest śmieszna – komentował Paul po czym dodał coś po wypowiedzeniu czego sam się potem nieźle dziwił jak zły musiał na nią być – Rozwód będzie bo ja nie zamierzam się z tobą dłużej męczyć. Aha no i jeszcze jedno myślę, że powinnaś wiedzieć ja też nie wyszedłem za ciebie z miłości. Po prostu zrobiło mi się cie żal, bo takiej wybrakowanej to już by nikt nie chciał. Jutro nie chcę cię widzieć w domu bo nie będzie tak miło – rozłączył się zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Łoo człowieku, no na koniec to żeś dojebał – Amy zwijała się ze śmiechu.
- No co, niech wie jak ja się czułem kiedy ona mnie traktowała w podobny sposób – No to co jutro impreza przenosi się do mnie.
- Jeśli tylko ona cię posłucha i się wyniesie. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę twój dom.
- Dom jak dom, nic specjalnego.
- Żartujesz sobie, ty wiesz ile osób chciałoby móc być na moim miejscu?
- W sumie wiesz co rozumiem cię, to samo miałem kiedy jechaliśmy do domu Elvisa – Macca przypomniał sobie jak bardzo podekscytowany wtedy był.
- No widzisz. Dobra to co jakiś pomysł na resztę wieczoru?
Mężczyzna zastanowił się chwilę i przedzwonił do recepcji z prośba o przyniesienie do pokoju fajki wodnej. Włączył nastrojową muzykę i stwierdził, że każdemu dobrze roi gdy się trochę wyluzuje. Rozsiedli się wygodniej na kanapie i zaczęli rozmawiać o totalnych głupotach i błahostkach.
- Paul weź mi powiedz czy dobrze myślę – zaczęła Amy – masz tytuł Sir' a czyli jakby nie patrzeć tytuł szlachecki, czyli...
- No czyli co – zapytał nie nadążając za jej tokiem rozumowania.
- Czyli można powiedzieć, że jesteś rycerzem – podsumowała dziewczyna
Paul zastanowił się nad tym chwilę, w sumie to miała rację.
- Tak, ale tylko twoim rycerzem.
-Yey mam własnego rycerza, a czy mój rycerz walczył już z jakimś smokiem?
- Tak. Z Heather. I jak widać straciła nogę w walce. Mam nadzieję, że pokonam ją też drugi raz, w sprawie z rozwodem.
- Na pewno dasz radę – pocałowała go aby dodać swojemu rycerzowi odwagi i siły do walki.
- No, nie mam innego wyjścia. To co idziemy spać bo juto zaplanowałem długi dzień.
- A ty miałeś się nie przemęczać przecież – upomniała go dziewczyna
- Spokojnie, długi dzień pełen relaksu.
- No dobra, to w takim razie nie mam żadnych przeciwwskazań i możemy iść spać. Wreszcie w wygodnym łóżku.
Ogarnęli z lekka pokój w którym siedzieli, szybki prysznic i wreszcie mogli się położyć.
- Wiesz co ja to w różnych dziwnych miejscach spałem, ale tyły kina Bambi to biją na głowę każdą melinę – zaśmiał się Paul.
- Hahahaha, mój biedny rycerz.
McCartney spojrzał na dziewczynę, która zrobiła sobie poduszkę z jego katy.
- Ej to teraz ty mi wytłumacz. Ja jestem rycerzem czyli ty jesteś moją księżniczką?
- No na to wychodzi.
- Ale czad – Paul miał głos jakby właśnie odkrył Amerykę – Dobra teraz skoro rycerz ma księżniczkę koło siebie to możemy iść spać. Dobranoc.
*****
Kolejny rozdział poszedł. W załączniku (chociaż wiem że i tak nikt ich nie otwiera haha) piosenka, o której myślę zawsze gdy czytam ten fragment. Zapraszam również do pozostałych dwóch opowiadań. Generalnie, czytajcie, gwiazdkujcie, komentujcie i cieszcie się
![](https://img.wattpad.com/cover/32135423-288-k25002.jpg)
CZYTASZ
Nierealne uczucie
Teen FictionDziewiętnastoletnia Amy przyjeżdża na wycieczkę klasową do Londynu. Jest bardzo podekscytowana gdyż w mieście tym mieszka jej idol i ideał mężczyzny. Dziewczyna marzy aby jakimś cudem go spotkać i zamienić choć słowo. Jej najlepsza koleżanka Kasia n...
Rycerz i jego księżniczka - część 15
Zacznij od początku