Rycerz i jego księżniczka - część 15

125 8 1
                                    

Wczesnym rankiem do sali weszła pielęgniarka aby zobaczyć czy pacjent na pewno ma się dobrze. Kobieta bez żadnych ostrzeżeń obudziła śpiącą parę i groźnym tonem zaczęła mówić, że ma zamiar wezwać ochronę.

- A po co pani właściwie ta ochrona – zapytał Paul starając się załagodzić sytuację.

- Jest środek nocy a poza tym u pacjenta może przebywać wyłącznie rodzina.

- Proszę panią, jesteśmy w izolatce i nikomu nie przeszkadzamy. Poza tym obecność tego gościa pomaga mi w lepszym samopoczuciu.

- Dobra, tym razem ujdzie to panu na sucho – prychnęła kobieta widząc, że z tymi znanymi pacjentami lepiej się nie wykłócać – ale niech weźmie pan te rękę normalnie bo kroplówka wolno schodzi strasznie.

Paul spojrzał na Amy robiąc minę mówiącą „No co za upierdliwa baba" i wyprostował rękę.

- Teraz już dobrze? Aha i żebyśmy się dobrze zrozumieli. To co pani tu widziała ma być objęte tajemnicą lekarską.

- Zobaczymy co da się zrobić - powiedziała lekarka tonem, który sugerował jedno wyjście z tej sytuacji.

- My się chyba nie rozumiemy nikt nie może się o tym dowiedzieć – McCartney sięgnął po portfel i wyjął z niego książeczkę czekową – Ile?

- A jak ważna jest dla pana ta informacja?

Mężczyzna nie mógł pojąć jakim cudem w prywatnym szpitalu zatrudniają tak przekupne pielęgniarki. Wypisał coś na blankiecie i podał go kobiecie.

- I ani dolara więcej.

- Ok, nic tutaj nie widziałam. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia – powiedziała i wyszła z sali.

- No widzisz teraz to się chyba wszędzie tylko kasa liczy. Ale to było tak trochę jakbym płacił za ciebie okup – zaśmiał się Paul patrząc na Amy.

- Ty to masz skojarzenia. Chodźmy już lepiej spać z powrotem.

- Masz rację, teraz to nam już nikt nie wejdzie.

Nazajutrz rano Paul został wypisany do domu zaraz po porannym obchodzie. Lekarz zalecił mu tylko aby przez najbliższe dni za bardzo się nie przemęczał z czego też Paul wybuchnął śmiechem przypominając sobie jak to nie przemęczał się ostatniej nocy. Nie mogli poinformować go o tym trochę szybciej, czy co...

John zostawił samochód McCartneya na szpitalnym parkingu więc mieli jak wrócić do hotelu, pod drodze mężczyzna przedzwonił jeszcze do niego aby przywiózł mu zostawiony w domu telefon. Sam nie chciał się tam pokazywać. Kiedy usiedli w pokoju zamówili sobie obiad z podwójną porcją dla Paula, który twierdził, że po płukaniu jakie zrobili mu w szpitalu musi najeść się podwójnie.

- No dobra, to co teraz może coś ambitniejszego porobimy? Co powiesz na basen?

- Pomysł fajny, tylko ja nie umiem pływać – wyznała dziewczyna.

- Serio – zdziwił się Paul – No to w takim razie masz przed sobą najlepszego nauczyciela pływania. Zbieraj się i idziemy, na dole na pewno kupimy sobie jakieś stroje kąpielowe.

Zeszli na dół, jak się okazało Macca miał rację. W sklepie hotelowym mieli całkiem spory wybór. Kiedy każdy z nich wybrał coś dla siebie udali się na halę basenową. Na szczęście dla nich nie było zbyt wiele ludzi, tylko jakaś kobitka, która aktualnie siedziała i czytała książkę.

- Dobra, wchodzimy do wody, tyle jeszcze potrafisz co?

- Weź się nie nabijaj...

- Zaczniemy od czegoś prostego, patrz na mnie a potem powoli, stopniowo będziesz to

Nierealne uczucieOn viuen les histories. Descobreix ara