Nachosy, szaroltka...i

218 10 7
                                    

Po drodze do pokoju Paul chwycił Amy za rękę a ona upewniwszy się ze na pewno nikt ich nie widzi kilka chwil później objęła go w pasie. Podczas swojego pierwszego spotkania żadne z nich nawet gdyby wszyscy im to wmawiali nie uwierzyłoby, że będzie to początek czegoś tak poważnego. Nic dziwnego raczej ciężko uznać to za coś z czym ludzie spotykają się na co dzień. Ale to nie miało żadnego znaczenia, bynajmniej nie dla nich.

- Wolisz spać w salonie na kanapie czy w sypialni na łóżku - zapytała kiedy weszli do pokoju.

Paul zastanowił się chwilę i stwierdził że czas najwyższy aby pójść o jeszcze jeden krok dalej.

- Wolę... jak najbliżej ciebie.

- Serio?! To znaczy... skoro myślisz, że możemy...

Dziewczyna nie bardzo wiedziała co ma mu odpowiedzieć. W głębi duszy nie mogła się już doczekać kiedy będzie mogła zasypiać koło niego ale nigdy nie przypuszczała, że stanie się to tak szybko, jego propozycja trochę ją zaskoczyła.

- No w zasadzie łóżko jest szerokie, każdy zajmie swój brzeg i w zasadzie czemu by nie – wydusiła kiedy udało jej się ogarnąć myśli.

- No to super.

- Ok to ja idę się przebrać i może obejrzymy sobie jakiś film czy coś – powiedziała znikając za drzwiami pokoju.

Paul w tym czasie przygotował miejsce do spania. Przysunął pufy stojące obok sofy tworząc z niej podwójne łóżko. Usiadł i czekał na przyjście Amy. Miał chwilę aby przemyśleć parę spraw, między innymi jak daleko będzie mógł posunąć się jeszcze tego wieczora. Ta dziewczyna siedziała mu w głowie dwadzieścia cztery godziny na dobę, na początku próbował ją z niej wyrzucić ale potem przekonał sam siebie, że dużo lepiej zrobi gdy spróbuje z nią być. Kiedy wyszła z pokoju McCartneyowi momentalnie zaschło w gardle. Miała na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem i jakimś śmiesznym nadrukiem oraz króciutkie spodenki. Po prostu nie mógł oderwać od niej oczu i to bardziej niż zawsze. Czyżby próbowała się odegrać za to spojrzenie w barze, być może. Działało na pewno.

- Cholera, ale ty seksownie wyglądasz, specjalnie to zrobiłaś?

- Dzięki – powiedziała z uśmiechem starając się aby zbytnio nie pokazać tego jak to co powiedział ją ucieszyło – A ty co, nie wziąłeś żadnych ciuchów?

- Nie, przyjechałem do ciebie prosto ze studia...

Paul spojrzał na swój strój. Jeansy i koszula nie bardzo nadawały się jako komplet do spania ale nie miał nic innego pod ręką.

- Współczuję ci spać w takim stroju, dałabym ci coś mojego ale raczej na pewno byś się nie zmieścił.

- A może mógłbym zdjąć te spodnie i koszule co – zapytał jak gdyby nigdy nic – no chyba, że będzie ci to przeszkadzać. Obiecuję, że nawet cię nie dotknę czy coś.

- No dobra, nie ma sprawy. I nie obiecuj tak na zapas – zażartowała Amy tak naprawdę licząc trochę na to, że być może ten wieczór wreszcie wniesie ich znajomość na nowy etap – to co oglądamy?

Położyli się po obu brzegach łóżka tak jak się umawiali. Paul wybrał film który podobno miał być horrorem roku. Mimo to i tak żadne z nich nie wiedziało zbyt wiele z fabuły jaka się tam rozgrywała. Amy przez większość czasu spoglądała ukradkiem na leżącego w samej bieliźnie Paula powstrzymując się od tego aby się do niego nie przytulić, nie zacząć całować i obmacywać. A trzeba przyznać że kosztowało ją to wiele wysiłku. Również Macca nie bardzo interesował się tym co dzieje się na ekranie. Cały czas zastanawiał się co zrobić aby w nienachalny i jak to zawsze bywa mało oczywisty sposób zasugerować jej ze może jednak powinni spróbować zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej. Szanował jej zdanie i wiedział że dzisiejszego wieczora tylko ona może wyjść z taką propozycją. Zerkał na nią co kilka chwil szukając jakiegoś sygnału. Wielki trud sprawiało mu leżenie obok niej i nie zwracanie uwagi na to jak pociągająco wyglądała w tej pidżamie. Gdyby tylko mógł zaraz zacząłby ją przytulać i całować, ale przecież obiecał że ze względu na jego skąpe ubranie będzie trzymał ręce przy sobie. Amy zawsze podobało się to jak McCartney postępuje z kobietami, nigdy nie zrobiłby czegoś na co mu nie pozwalały. Szanował ich słowo jak prawdziwy gentleman. Chciała też aby dziś choć na chwilę zapomniał o dobrych manierach i pokazał się z tej męskiej strony i przejął sprawę w swoje ręce. Wiedziała też ze jeśli go nie sprowokuje, nie da jakiegoś znaku on będzie tak leżał i sam z siebie nic nie zrobi.

Nierealne uczucieWhere stories live. Discover now