ROZDZIAŁ 14

15 3 2
                                    

Ashton. To był on. Bałam się jak nie wiem co.
-WYPUŚĆ MNIE! -Krzyknęłam na całe gardło
-Nie krzycz,bo zapłacisz mi za to
-JESTEŚ CHORY
-Kruwa nie rozumiesz,że masz się zamknąć?
-Czego chcesz odemnie?
-Wiem,że to byłaś ty
-Ja? Nic nie zrobiłam
-A walentynka?
-Z kąd wiedziałeś?
-Michael mi powiedział
-On ciebie nienawidzi
-To nie twoja sprawa Rose
-Nie po nazwisku
Nie wrócił już do rozmowy
. Rozciął mi koszulkę. Stanik i wszystko co miłam na sobie. Co było dalej. To chyba wszyscy wiedzą. Dokonał tego co chciał zawsze. Zależało mu na tam bardziej niż na czym kolwiek innym. Ja krzyczałam żeby mnie zostawił. Od poje..anych idiotów go wzywałam.
-Zamknij się, bo będzie gorzej.- Powiedział wykońcu. Ok zamknęłam się. Tylko dlatego że mu zaufałam i to pozostanie pomiędzy nami i każdy pójdzie w swoim kierunku.
Po tym jak mnie ( cholera nienawidzę tego słowa) przeleciał. Pozwolił mi się ubrać przynajmniej w to co mi zostało. Chciało mi się płakać,bo się poddałam bez bicia. On tylko na taką jak ja czekał. Odprowadził mnie do domu. Wbiegłam do pokoju i się rozpłakałam. Jak małe dziecko. Nie wiem ile czasu minęło,jak zadzwonił mój telefon,którego zapomniałam z domu.
-Hhalo- odebrałam i usłyszałam jak mi się głos częsie
-Amy. To ja Michael. Gdzie ty kobieto jesteś?!
-W domu
-A czemu nie w szkole- no i pięknie co ja mu powiem? Nie powiem mu przecież prawdy, bo mnie zostawi
-Źle się poczułam
-Rozumiem. Chcesz lekcje czy coś
-Nie wiem czy rozszyfruje twoje pismo
-To Ci czytać będe
-Ok
-No to kiedy mam przyjść możesz zaraz jak zrobisz lekcje.
-Ok
-To do zobaczenia
-Paa
I tak powiedziałam pół prawdę bo teraz się okropnie się czuję. Pewnie pp tym co spowodowało że zemdlałam.
Ashton:
Nareszcie wiedziałem że mi się odda. Zaliczyłem dziewczyne, którą każdy by chciał. Wygrałem. Jak zawsze zresztą. Tylko czemu ona była smitna. Przecierz delikatnie z nią ppstepowałem. Niewdzięcznica. Nie wie kogo traci. Wróciłem do domu. I zacząłem obmyślać plan. Muszę zabić Michael'a ,albo nie. Muszę go uwięzić.
Sprowadze tu Amy i ona bedzie musiała. Hmm. Jeszcze nie wiem co,ale go zniszcze,a jak narazie poszedłem pod prysznic.
Postanowiłem tego dnia pójść na imprezę,trzeba to jakoś uczcić. Ubrałem koszulkę z Green Day i zwykłe spodnie tak jak zawsze.
-Cal idziemy na imprezę?
-Pewnie
Jak dotarliśmy na miejscu już wszyscy byli
-Siemanko Luke
-Siemano Ash i Cal
-Wiesz co zrobiłem
-Przeleciałeś jakąś seksowną laske?
-No i to nie byle kogo
-Amy Rose?
-Tak- Powiedziałem z dużą satysfakcją w głosie
-Ona ma Michel'a
-Już nie- skłamałem no,bo co? Powiem,że nie wiem,że ma,ale zmusiłem ją do zdrady. Może? Nie obchodzi mnie to ani trochę.
Chociaż szkoda mi jej. Chyba ją przeproszę,no jednak ona nie jest mi obojętna. Zależy mi na tym aby ona była moja. Nie wiem czemu. No zakochałem się no. Jest piękna ale nie powiem jej jeszcze tego. Poczekam,bo jeszcze źle coś zrobię.
Postanowiłem się tym nie przejmować i bawić się na całego.
___________________________________
Heej evrybody!!
Kocham❤❤
Czekam na Waszą opinię o tym ff.
A i jeszcze jedno My life ma już 466 wyświetleń. Bardzo dziękuję. Zapraszajcjie znajomych do cztania. Gwiazdkujecie komentujcie. Niech cały wattpad ,facebook i co tam jeszcze macie Kchani rozkręćmy
Przepraszam za wszystkie błędy ze wszystkich rozdziałów ja nie celowo pisze na tel.i co tu dużo mówić no wyskoczy źle napisane słowo. Postaram się je poprawić czytajcie ;)
Olixxx

My life (A.I) [Bardzo wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz