część 14

113 13 1
                                    

Wstałam o godzinie 9:37. Umówiłam się z Leo na południowy spacer, więc zebrałam się z łóżka z trudem, ubrałam szlafrok, zeszłam na dół zjeść śniadanie. Moja ciocia jest taka kochana, że zrobiła mi grzanki z serem żółtym, a do popicia szejka z truskawek. Najadłam się i poszłam się przyszykować. O godzinie mniej więcej 11:40 ktoś zapukał do drzwi. Nie wiedziałam dokładnie która godzina, bo nie miałam przy sobie zegarka. Poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Leo. Akurat ciocia wychodziła do sklepu, więc wyszliśmy razem z nią. Na zakręcie przed sklepem, rozeszliśmy się w inne strony. Kiedy już odeszliśmy od cioci, Leo złapał mnie za rękę. Zaszliśmy do lodziarni. Kupiliśmy lody i poszliśmy do parku. Spędziliśmy tam większość dnia. Chodziliśmy po trawie, rozmawialiśmy siedząc na ławkach i myśleliśmy o Charliem. Po kilku godzinach podziękowałam mu za mile spędzony dzień, umówiłam się z nim na jutro i rozeszliśmy się do domu. Szłam do domu słuchając muzyki na słuchawkach i pisałam równocześnie z przyjaciółką. Świeciło mocno słońce, a ja zapomniałam okularów przeciwsłonecznych. Doszłam do przejścia dla pieszych. Nie było na nim sygnalizacji świetlnej, dlatego czekaliśmy aż któreś auto sie zatrzyma. Nic nie widziałam przez to słońce świecące prosto w oczy. W końcu jedno auto zatrzymało się. Więc ruszyłam. Było to przejście dwupasowe. Kompletnie nic nie widziałam. Przeszłam przez jeden pas. Przechodząc przez drugi, popatrzyłam w prawo. Zauważyłam auto jadące z prędkością ok. 100 km/h. Jechało prosto na mnie. Zaczęłam biec. Nie zdążyłam. Samochód walnął we mnie. Przeleciałam przez maskę, udeżyłam plecami w latarnie i skończyłam na chodniku. Straciłam przytomność. Była to ulica mało przejezdna, więc nikt mnie nie zauważył. Leżałam na chodniku, marznąc, całą noc...






Czekajcie na kolejne części. Będzie się bardzo dużo działo, zapraszajcie do czytania znajomych, obserwujcie i dawajcie znać czy wam się podoba. Im więcej wejść, tym większa motywacja;)

BAM- kidnapping/porwanieWhere stories live. Discover now