dzień 6- Część 7

193 17 0
                                    

Godzina 12 rano. Do mojego pokoju doszły odgłosy pukania do drzwi. Wstałam z łóżka, założyłam moje zimowe pantofle i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Zza drzwi ujawnił się Charlie. Zdziwiło mnie, że nie ma z nim Leo, ale i tak cieszyłam się z jego wizyty. Pierwsze co zrobiłam to zapytałam, czy coś się stało?  Charlie popatrzył na mnie mało poważnie. Odpowiedział: Chyba mamy problem... 

Wystraszona zapytałam :Jaki?  

- Nie wiem co się dzieje z Leo, od wczorajszej wizyty u Ciebie stał się jakiś szalony, ale też gdy pytam się jego o coś, on zamyślony nie odpowiada... 

Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się na język była taka:Moje przypuszczenia się sprawdzają Charlie. Wczoraj zauważyłam, że Leo zachowywał się jak nie Leo. To nie był ten sam nieśmiały chłopak, o rok starszy ode mnie. W czasie kiedy spałeś, oglądaliśmy razem film... I wtedy się zaczęło. Ale muszę przyznać, że ja też coś do niego chyba czuję... 

Charlie spojrzał na mnie. W między czasie zauważyłam, że jego oczy się powiększyły. Ja się zaczerwieniłam. Chyba dawno nie czułam się tak skrępowana. 
-Nie chcę żeby Leo przeze mnie w jakikolwiek sposób cierpiał. Słuchaj, odprowadzę cię do domu i przy okazji zajrzę do niego. Daj mi chwile, zjem szybkie śniadanie, umyję i ubiorę się. A ty w tym czasie się rozgość. Nie wiem... Włącz sobie telewizję, cokolwiek! Charlie posłuchał i włączył telewizję. Już byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół, zawołałam blondyna , otworzyłam drzwi, a w nich stał Leo. Zamarłam. - Co ty tu robisz?- Zapytał Charlie- Miałeś być teraz w studio.-Wolałem odwiedzić moich przyjaciół, zamiast w jakimś tam studio siedzieć- Odpowiedział Leo. W jednym momencie rzuciłam torebkę z telefonem i kluczami na podłogę, chwyciłam Leo za ramię, puściłam oko do Charliego (miało to oznaczać, że może już iść) i posadziłam na kanapie. Uśmiechnął się i przytulił. Ja jego odepchnęłam lekko ze słowami: Słuchaj Leoś, wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, tak jak Charlie. Jednak zauważyliśmy ostatnio, że się dziwnie zachowujesz, chcesz mi o czymś powiedzieć? Jeśli tak to wal śmiało, przyjmę to na klatę. 
-Masz rację. Trochę za bardzo się do ciebie przywiązałem... Jeśli chcesz, dam ci spokój i odejdę z twojego życia.- powiedział rozżalonym głosem. Popatrzyłam mu głęboko w oczy, objęłam i ścisnęłam jak najmocniej. -To był pożegnalny uścisk? Pocałowałam go w policzek i szepnęłam do ucha: Głuptasie, nigdzie nie pójdziesz! Mówiąc to miałam łzy w oczach. On objął mnie w tym czasie rękoma i powiedział: Dziękuję. 
- Dlaczego mi nie powiedziałeś od razu, że coś do mnie czujesz? Gdybym tylko wiedziała, nie skrywała bym w sobie tych samych uczuć... 
-Co to znaczy? Ty mnie też... Przerwałam mu i pocałowałam w usta. Nawet nie wiem jak to się stało. 

- Kocham Cię.- powiedział.
To był chyba jeden z najszczęśliwszych dni mojego i jego życia. Kilka dni temu, gdyby ktoś mi powiedział, że będę z nim razem, odpowiedziałabym mu żeby stuknął się w głowę. Przecież on ma tyle fanek, że czemu miałby mnie wybrać. Dzisiaj to stało się możliwe i bardzo realne. Odprowadziłam go do domu. Pożegnaliśmy się buziakiem i poszłam z powrotem do domu. Zjadłam kolację i zrobiłam to co robię co wieczór. Położyłam się do łóżka, popisałam z moim chłopakiem i zasnęłam. 


BAM- kidnapping/porwanieWhere stories live. Discover now