5.

696 60 3
                                    

Ten dzień uważam za jeden z.. najlepszych? Oprowadziłam crush'a po mieście i dowiedziałam się trochę o nim. Dobrze nam się rozmawiało. Fakt faktem było kilka niezręcznych chwil w których nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć, więc szybko zmieniałam temat. On jest takim dżentelmenem... odprowadził mnie nawet do domu! I pomińmy fakt, że jesteśmy sąsiadami...


                                                                                      ♥ ♥ ♥

Obudziłam się o tak jak zawsze ósmej rano. Pierwsze co zrobiłam to wyjrzałam przez okno.. Tak miło jest patrzeć na ten biały śnieg.

Miejscami jest żółty..

Ale to jest już nie ważne.
Założyłam kapcioszki i zeszłam na dół. Normalnie to zjadłabym śniadanie, ale dzisiaj wyjątkowo nie odczuwam głodu.
Wow, przypomniał mi się widok z wczoraj.. Tylko, że zamiast walizek są kartonowe pudła. Uśmiechnęłam się..

..To oznacza tylko jedno..

UBIERAMY CHOINKĘ!!!

Czekałam na to. Kocham tą świąteczną atmosferę.. ahh, pomyśleć, że jeszcze zostało dwadzieścia dni do świąt..
AŻ DWADZIEŚCIA DNI. TO ZA DŁUGO.

Po chwili wszedł tata niosąc ze sobą żywą choinkę. Postawił ją na ziemi. Była spora.. no, trochę duża.. i dosyć gęsta.. Ma swój urok. ♥

Założyłam na siebie dresy, luźną bluzę, włosy związałam w koka po czym przystąpiłam do działania. Razem z mamą otworzyłyśmy wszystkie pudełka i wyjęłyśmy ich zawartość. Było mnóstwo bombek, łańcuchy, lampki i różne inne „pierdółki". Najlepsze w tym wszystkim jest to, że większość tych rzeczy nie jest kupiona, tylko zrobiona własnoręcznie przez członków naszej rodziny. To dlatego nasza choinka była zawsze oryginalna.
Tatuś postawił drzewo na specjalnym stoliku i teraz prawie sięgało sufitu. Zabraliśmy się w końcu za przywieszanie tego wszystkiego, jednak pracę przerwał nam dzwonek do drzwi.

- Oooo, dzień dobry Holly – przywitał mnie obiekt moich rozmyślań.

- Hej Brad – uśmiechnęłam się na jego widok.

- Miałabyś może mleko? Mama robi coś na śniadanie i jej zabrakło.. – podrapał się po głowie, był chyba trochę zawstydzony.

W końcu wątpię żeby był przyzwyczajony prosić sąsiadkę o mleko.

- Zaraz zobaczę, wejdź.

Chłopak zrobił to, co powiedziałam. Po mieszkaniu rozeszło się to słodkie „Dzień dobry", kiedy zobaczył moją mamę. Czy on nie jest uroczy? Poszłam do kuchni sprawdzić, czy na pewno produkt znajduje się w lodówce. Chwyciłam za karton z rysunkiem krowy po czym ruszyłam spowrotem do Braldey'a.

- Holly, po co ci mleko? – zatrzymała mnie mama po drodze.

- Pani Simpson jest potrzebne.. – wytłumaczyłam.

Po chwili stałam już przed Bradley'em. Dałam mu to mleko. Podziękował i wyszedł z mieszkania żegnając się ze mną i z moimi rodzicami. Już prawie zamknęłam drzwi, ale usłyszałam, że ktoś ponownie mnie woła.

- Byłabyś wolna o szesnastej? – spytał loczek.

CZY OBIEKT MOICH MYSLI O NAZWIE : BRADLEY WILL SIMPSON, WŁAŚNIE CHCE SIĘ ZE MNĄ SPOTKAĆ?

MÓJ CRUSH CHCE SIĘ ZE MNĄ SPOTKAĆ OMG OMG OMG OMG, zgon.

- Nie mam żadnych planów więc tak – odpowiedziałam po chwili.

- Ooo jak fajnie, przyjdę po ciebie, Holly – puścił mi oczko. – Do zobaczenia! – uśmiechnął się po czym poszedł w swoją stronę.

CZY JA ŚNIĘ?


PRZECZYTAŁEŚ - DAJ GWIAZDKE I SKOMENTUJ!!!!





Curly Christmas! ||bradley simpson||Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon