4

4.9K 380 59
                                    

Czekając pod tymi drzwiami czułam się jak idiotka, ale krótko mówiąc, to był chyba najszybszy z pomysłów, jakie przyszły mi do głowy. Niby z tymi ,,przeprosinami" – bo w zasadzie nie bardzo wiem, jak to określić, bo to raczej bliższe wyjaśnienie – mogłabym poczekać do wieczora a nawet do jutra, ale ja potrzebowałam zrobić to jeszcze dzisiaj i tak szybko, jak się da. Zajęcia wokalne skończyły się szybciej, niż przypuszczałam, toteż udałam się od razu pod salę taneczną, gdzie ćwiczyło całe BTS. Ich lekcja też dobiegła końca, po przez oszklone do połowy drzwi widziałam, że zbierają rzeczy.

Chłopaki zaczęli powoli kierować się do wyjścia, a kiedy zauważyli mnie od razu zaczęli się witać. Domyślili się, że ,,mam sprawę" bo patrzyłam tylko w jednym kierunku dając jasno do zrozumienia, że chce pogadać z tą jedną konkretną osobą.

Tae nie był specjalnie zaskoczony, chyba się mnie spodziewał. Złapałam go za rękę i wprowadziłam ponownie do sali tanecznej, która już do końca dnia miała być wolna. Chyba, że ktoś przyjdzie na własną rękę, chociaż częściej chodzą do tej drugiej, mniejszej.

Stanęłam naprzeciw mojego przyjaciela i lekko się uśmiechnęłam.

– Wybacz, za tego całego focha, ale wiesz, że miałam powód – powiedziałam i podparłam się pod boki. – Miej na uwadze też to, że ja nie pamiętam słowo w słowo wszystkiego, co ty mi mówiłeś, a wiesz, że nie raz gadasz jak najęty.

Zaśmiał się.

– Też przepraszam – odparł poważnie. – Przynajmniej wiesz, jak ja się wtedy czułem – otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale uniósł dłoń. – Wiem. Dlatego jeszcze raz przepraszam. Wtedy jeszcze się nie przyjaźniliśmy, więc... A propos gadania, to jesteś gorsza niż ja – uśmiechnął się, co odwzajemniłam.

– Dobra, skoro już tu jestem, to sobie poćwiczę – zrzuciłam z ramion torbę i wyjęłam butelkę.

Prychnął i położył swój plecak koło mojego.

– Pamiętam te czasy, kiedy ja też ciągle tu ćwiczyłem – wspominał. – Teraz mam tyle innych rzeczy na głowie, że nie ma czasu. A nawet jakby, mam wystarczająco tańca w planie.

– Co masz teraz w grafiku? – zapytałam. Wiedziałam, jak bardzo mój plan dnia jest przesadzony, więc zastanawiałam się, co robią chłopcy.

– Przerwa obiadowa.

– Nie idziesz? – uniosłam brwi. Ja miałam pół godziny wcześniej i był to mój ulubiony czas, bo potem na następny posiłek czeka się aż do kolacji.

– Nie jestem głodny – podsunął sobie krzesło stojące w rogu sali, z którego korzystał któryś z zespołów przy choreografii. – Pobawię się w jury.

Prychnęłam, mówiąc, żeby tylko mi tu z głodu nie zdechł i związałam włosy w byle-jakiego koka. V zaczął klaskać jak małe dziecko, a ja spiorunowałam go wzrokiem.

– Zawsze mnie wyganiasz – wzruszył ramionami. Prawda. Bo nie lubię, jak ktoś się gapi na mój taniec. A już zwłaszcza ten, choć oczywiste było, że zobaczy mnie ogrom ludzi. Na żywo. No, ale wtedy nie będę sama, tylko z dziewczynami.

Podeszłam do radia, które stało w koncie pomieszczenia i wybrałam numer pięćdziesiąt trzy, ze ścieżką dźwiękową do naszej piosenki. No i zaczęłam, czując się dziwnie skrępowana przez śledzące każdy mój ruch brązowe oczy. Przyznaję, układ był dosyć... Ja wiem? W każdym razie, opierał się na czymś, co nieco przypominało taniec na rurze bez rury. Ja wcale nie przesadzam.

– Izzy, przestań – poprosił, a raczej zażądał Tae.

Zesztywniał na tym krześle.

– Muszę to przećwiczyć, ostatnio mi nie wyszło – odparłam, zupełnie go ignorując.

Sześć Lat I V (BTS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz