3

5.7K 386 61
                                    

Do zobaczenia! - pomachałyśmy Hinri na pożegnanie. Szła odwiedzić rodziców, ja byłam u moich wczoraj.

Z Aishą miałyśmy dziś jeszcze kawałek wspólnej trasy. Dziewczyna była ode mnie dwa lata starsza i mówiła biegle po angielsku. W końcu, przecież wychowała się w Australii. No i można by przypuszczać, że ze względu na mówienie tym samym językiem ona i Dayo będą się trzymać razem. Tymczasem Afroamerykanka była zwyczajnie wredna i żadna z nas za nią nie przepadała.

Ogólnie rzecz biorąc, rozmawiałyśmy głównie po angielsku, bo każda (no, Hyemi najmniej) miała z nim doczynienia. Ja w szkole i będąc u wujostwa na wakacjach czy feriach, Dayo i Aisha - wiadomo, a jeśli chodzi o Hinri, to angielski jest drugim z urzędujących języków w Indiach.

Aisha posiadała typowo arabskie rysy, śniadą karnację, złotobrązowe oczy i piękne, ciemnobrązowe włosy. W dodatku, wszystko dobrze na niej leżało. Ale powiem szczerze, chyba z dziewczyn z zespołu lubiłam ją najbardziej i cieszyłam się, że właśnie z nią dzielę pokój w dormie.

- Izzy, tak szczerze, podoba ci się to, co mamy tańczyć? - zapytała delikatnie, poprawiając torbę na ramieniu.

Pokręciłam przecząco głową.

- Wcale mi się nie podoba - wyznałam. - Chyba wolałabym te ,,sweetaśne" choreografie w stylu Lovelyz, a nie to.

- Popieram. Tylko nie bardzo mamy wyjście - skrzywiła się. - Chociaż ten plus, że każda może śpiewać po trochu w swoim ojczystym języku.

- Tak, to jest plus - uśmiechnęłam się lekko. - Ciekawi mnie jak to wyjdzie. Jeśli chodzi o koreański i angielski, to dawali radę. Jednak łącząc to jeszcze z polskim, arabskim i hindi...

- Albo to będzie świetne, albo to totalna klapa - podsumowała Aisha, po czym obie się zaśmiałyśmy.

Nastał moment, w którym każda z nas szła w swoim kierunku: ja do chłopaków, ona do swoich znajomych. Pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy.

Usiadłam okrakiem na obrotowym krześle przy biurku i patrzyłam na Tae, który siedział na swoim łóżku. Nawet nie zauważył, kiedy wróciłam. Postawiłam przed nim szklankę z koktajlem truskawkowym, ale nawet nie zwrócił na to uwagi. Świetnie!

- Ile można gapić się w telefon? - zapytałam, stukając w biurko pierwszym lepszym długopisem..

- Długo - odparł tylko.

- Miałeś oglądać ze mną anime, co zresztą sam proponowałeś, a teraz siedzisz i nawet nie wiem, co robisz - fochnęłam się. - A robisz to już prawie godzinę.

Po co wczoraj pół godziny mnie prosił o to, bym z nim obejrzałam, skoro zamierzał sobie siedzieć i patrzeć w telefon? Mogłam sobie na przykład spędzić ten czas z Hinri i Aishą. A nawet nie rozmawiając z Dayo. Na jedno by wyszło.

- Nie obrażaj się, zaraz z tobą pooglądam, tylko odpiszę - wymruczał. Jak on mnie czasami denerwował!

Wstałam z krzesła, wzięłam koktajl, który zrobiłam dla niego i swój w połowie wypity i wyszłam z pokoju, mówiąc mu, że jak odpisze, może mnie szukać u Jimina. Miałam nadzieję, że to usłyszał. A jak nie, to trudno. Ciekawe, czy w ogóle zauważy, że wyszłam.

- Ej, no nie! - usłyszałam za sobą i zobaczyłam chłopaka w progu. - Już skończyłem.

- A ja się obraziłam - powiedziałam tylko. - Dzięki, za ignorowanie, wiesz? - odwróciłam się i powędrowałam pod pokój Jimina.

Dlaczego akurat jego wybrałam? Miałam do wyboru przecież całą szóstkę chłopaków. Chętniej stawiłabym się u Kookiego. Jednak wybrałam Jimina. Tylko dlatego, że V nie lubił, kiedy za długo z nim siedziałam. Co do Jungkooka nie miał żadnych zastrzeżeń i najczęściej łaziliśmy we trójkę, ale jak chodziło o Jimina, to mu się nie podobało. Kiedy raz o to zapytałam, powiedział, żebym lepiej uważała na jego kumpla.

- Serio przepraszam - powiedział, idąc za mną. - Musiałem na to odpisać.

- Nie rozmawiam z tobą. - Zastukałam do drzwi, a kiedy się otworzyły, weszłam do środka nie patrząc na przyjaciela i nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zamknęłam drzwi.

- Co jest? - zapytał Jimin, kiedy wręczyłam mu koktajl, który miał być dla Tae.

- Można powiedzieć, że się pokłóciliśmy - westchnęłam i usiadłam na jego łóżku.

W prawo, w lewo i co było dalej? - zaśmiała się Hyemi, wpadając na sofę w naszym dormie, a my jej zawtórowałyśmy.

- Obrót, w tył i obrót - zakręciłam palcem, a Koreanka zrobiła to, o czym mówiłam.

Siedziałyśmy wszystkie na podłodze i czesałyśmy sobie włosy. Ja plotłam skomplikowanego, luźnego koka Aishy, a mnie Hinri robiła coś na wzór tradycyjnych Indyjskich fryzur. Siedziałyśmy trochę jak gąsienica, ale mogłyśmy się swobodnie ruszać. Koreanka próbowała ćwiczyć naszą choreografię, ale nie za bardzo jej to wychodziło.

- Ja mam dość - westchnęła i opadła na fotel. - Dajcie mi żyć!

Zaczęłyśmy się śmiać. Mimo tego, iż Hyemi miała osiemnaście lat i była z nas wszystkich najstarsza, nie raz zachowywała się wręcz odwrotnie. W dodatku, była liderką.

- Spróbuj jeszcze raz - uśmiechnęła się Aisha.

- Brzmisz jak jakaś gra komputerowa - mruknęła Hinri, wpinając mi we włosy złota spinkę, a Arabka szturchnęła ją ramieniem. - No co? Prawda!

- Popieram - stwierdziłam.

W naszym gronie brakowało tylko Dayo, która nie cierpiała z nami siedzieć. Wolała przesiadywać u innych zespołów i się im podlizywać. Wredne, podłe i pyskate. Dobrze, że jej nie ma.

Mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz.

Od Tae~: Jaki jest przypuszczalny czas trwania twojego focha?

Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Kto pisze? - spytała Hinri, przybliżając się nieco.

- V - odparłam, odpisując mu, że ,,Jeszcze długi".

- Pomyśl, któżby mógł pisać? - Aisha teatralnie postukała się w kącik ust, a ja przewróciłam oczami. - Dalej mu nie wybaczyłaś? - pokręciłam głową.

- Czy ja o czymś nie wiem? - zaciekawiła się Hinduska.

- Tego akurat nie wiesz - powiedziałam, plotąc malutkiego warkoczyka od przedziałka do koka, by go nim owinąć.

- O co poszło? - zapytała i chwilowo zaprzestała pracy nad moją fryzurą.

- Przez całą godzinę jak nie więcej gapił się w swój telefon. Byłoby okay, no bo ma do tego prawo, ale umówił się ze mną na maraton anime - odparłam, wzruszając ramionami.

- Znam go głównie z twoich opowieści, ale raczej rzadko się tak zachowuje - wtrąciła Hyemi.

- Prawie nigdy - westchnęłam, słysząc kolejne dźwięki SMS-ów.

- A nie zakładałaś się z nim może? Albo coś powiedziałaś? A może on? - podsunęła Aisha, a ja zamyśliłam się. No i mnie oświeciło.

,,Teraz ja będę się zachowywać jak ty"

~~~~~~~~~~~~

Bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki :) Mam nadzieję, że was nie zanudzam i może proszę o zbyt wiele, ale ucieszyłabym się jeszcze bardziej, jakby ktoś napisał komentarz, ale i tak się cieszke i bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki!

Caroly

Sześć Lat I V (BTS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz