III

612 40 2
                                    

*Oczami Marshalla*

-To figurki? - spytałem sam siebie. -Ruszają się? Boże! Flirtują ze sobą! - kontynułowałem swój monolog. Nie wiedziałem co zrobić, nic nie wiedziałem. Ten list, ten worek, "figurki", Fiona oraz cała ta sytuacja z Balonowym księciuniem. Ten gość mnie wkurwił najpierw podwala się do mnie gdy jestem pijany, całujemy się a on odbija mi dziewczynę? Znowu spojrzałem na... "to coś" co teraz się przytulało. Poczułem dziwne ukłucie w serce i chyba uroniłem jedną łzę. Wziołem dwie szklanki i przykryłem nmi postacie. W prawej mnie a Fionę po lewej. Podszedłem do lustra i zauważyłem bandarz na mojej głowie, krew przeciekała przez niego krew. Olałem to, "Zmienie go po bójce" pomyślałem i wziąłem jeden bandarz. Jedyne co chciałem zrobić to walnąć w tę jego balonową twarz. Wyszedłem z domu przemieniłem się i poleciałem do Słodkiego królestwa. Wpadłem do wielkej sali - Balonowy! - krzyknąłem. - Mógłbyś nie krzyczeć przy damie? - Wskazał "księciunio" na Fionę a ja podbiegłem do niego i uderzyłem go pięścią w twarz. Upadł na ziemię uderzając głową o swój tron. - Gumball! Kochanie! - Fiona uklękła przy nim i zaczęła głaskać go po głowie.

-Marshall zrób coś on krwawi!- powiedziała a ja znieruchomiałem

-Masz- podałem jej bandarz - zostań z nim to twój chłopak kochasz go.

- Nie czytałeś listu?- spytała zaniepokojona

-Czytałem... Że jesteś z nim "blisko" - zrobiłem cudzysłów w powietrzu

- A dalsza część?

-Ech ... Rozmazałem to łzami jedyne co odczytałem to "Przepraszam

- Płakałeś? Ech nie wiem czy jest sens mówić ci o tym.

-Fiono proszę - czułem że zaraz się rozkleje

-Że wciąż cię kocham... a Gumball to tylko dla Cake bo ona cię nie lubi... wiesz król wampirów - zaczeła płakać więc ją przytuliłem i pocałowałem w czoło.

- Fiono. Możemy być razem w tajemnicy.- zaproponowałem

-Mam być z Balonowym i z tobą?

- Tak. Ze mną dla miłości a z nim dla Cake. Właśnie a propo Balonowego... zabierzmy go do doktor Królewny.

-Och Marshall. Myśle że to chyba dobre rozwiązanie tej sytuacji. Leć do domu ja zostanę i zabiore go do niej.

-Ok.- powiedziałem a w następnej już bardzo namiętnie się całowaliśmy.

Hej, tu znowu ja mam nadzieje że wam się podoba ta cała historia bo to jeszcze nie koniec :P

Little people Where stories live. Discover now