- Jesteś beznadziejna w tę grę.- mruknął.

- A ty mało oryginalny.- sięgnęłam po butelkę i zakręciłam nią. Wcale się nie zdziwiłam, kiedy wskazała na Ashtona. Już sama nie wiem czy to pech czy szczęście. Zmrużył oczy przyglądając mi się uważnie.

- Hmm... Pytanie.

- A miałam taki dobry pomysł na wyzwanie...- westchnęłam.

- Wiem, że masz bujną wyobraźnię, więc wolę nie ryzykować.- Mia zaczęła chichotać, zapewne przypominając sobie nasz wypad na bilard i przegrany zakład Clifforda, w którym Irwin musiał uczestniczyć. Posłałam jej porozumiewawcze spojrzenie.

- O co chodzi?- zapytał Peter przyglądając się nam.

- To jakie jest twoje pytanie?- ponaglił blondyn starając się zmienić temat.

- Ashton całował się z Michaelem.- powiedziała od razu szatynka.

- Że co?!- miny wszystkich były nie do opisania.

- Nie z własnej woli...- burknął Ashton.- Mike założył się z Abby, że ogra ją w bilard i przegrał, a ona kazała mu mnie pocałować.

- Było ciekawie.- skomentowałam.- Zawsze to nowe doświadczenie.

- Przyznaje, to było całkiem zabawne i wasze miny, bezcenne.- zaśmiała się Mia.

- Całowałeś się z Cliffordem?- Stan przyglądał mu się z niedowierzaniem.

- Możemy o tym zapomnieć i wrócić do gry?- burknął piwnooki.

- Nikt tego nie zapomni.- zaśmiała się brunetka.- Czekamy na pytanie.- spojrzała na mnie.

- Cóż... wolałbyś umawiać się z facetami czy do końca życia być impotentem?- wszyscy wokół parsknęli śmiechem, nie licząc mnie i chłopaka, do którego kierowane było to pytanie.

- Serio, to jest twoje pytanie? Nie mogłaś zapytać o ulubiony kolor?

- Zdecydowanie wolę swoje pytanie, jest ciekawsze.

- Jak mam odpowiedzieć na to pytanie będąc w stu procentach hetero?

- Trochę wyobraźni.- rzucił Stan.

- Nie pomagasz...

- Ma Ci stawać przy facetach czy w ogóle?- salwy śmiechu rozeszły się po pokoju, kiedy inaczej ujęłam pytanie. Patrzyłam na niego wyczekująco.

- Dobra niech będzie... faceci.- powiedział z rezygnacją.

- Byłbyś na górze czy na dole Irwin?

- Pierdol się Peter.

- Może z tobą.- zaśmiała się blondynka.

- Ej... mnie w to nie mieszajcie!- oburzył się brunet.


Wyszłam z ich pokoju koło drugiej, kiedy dziewczyny spały na jednym z łóżek, tam samo jak i Peter. Marka nie widziałam cały wieczór, więc pewnie był gdzieś u swoich znajomych, a Stan zamknął się w łazience. Przeszłam na schody i kiedy miałam już stawiać krok w górę, poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się od razu zauważając uśmiechniętego od ucha do ucha blondyna.

- Sprawdzimy czy wejście na dach jest otwarte?- zapytał.

- Dach?- spojrzałam na niego pytająco. Złapał mnie za rękę prowadząc po schodach na moje piętro, po czym zaczęliśmy się wspinać na dodatkowe półpiętro. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi. Chwycił za klamkę i popchnął drzwi. Spojrzał na mnie uradowany, kiedy bez problemu się otworzyły. Przekroczyliśmy ich próg zostawiając je lekko uchylone i przeszliśmy kawałek dalej. Od razu poczułam niezbyt przyjemny chłód.- To był głupi pomysł.- mruknęłam obejmując się ramionami, co i tak za wiele mi nie dało, zwłaszcza, że całe nogi miałam odsłonięte. Chłopak stanął za mną obejmując mnie ramionami.

- Mi tam się podoba.- mruknął wprost do mojego ucha.

- A mi jest zimno.

- Mogę Cię rozgrzać.- poczułam jego usta na swojej szyi.

- Ej...- odsunęłam się od niego odwracając w jego stronę.- Co ty wyprawiasz?

- Żartowałem.- zaśmiał się.- Nic bym Ci nie zrobił.

- Wiem, wolisz chłopców.- zachichotałam z jego miny.

- Będziesz mi to wypominać?- przytaknęłam.- Nie cierpię Cię.

- To ja sobie idę.- wyminęłam go, a chwilę później poczułam jak łapie mnie za nadgarstek i odwraca w swoją stronę, przyciągając do siebie. Drugim ramieniem objął mnie w talii. Nasze nosy się stykały, ale żadne z nas nie zrobiło kolejnego kroku. Patrzyłam prosto w jego oczy.- Jesteś taki przewidywalny.- szepnęłam.

- Zrobiłaś to specjalnie?

- A myślałeś, że na serio ruszyło mnie twoje nie cierpię cię?- zaśmiał się cicho.- Wracajmy, zaraz zamarznę, a chorować tutaj nie zamierzam.- odsunęłam się od niego, ale odległość między nami zwiększyła się tylko na chwilę. Zrobił krok do przodu znów znajdując się blisko mnie i od razu wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek, a ten od razu go pogłębił. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach, a swoimi złapałam za jego bluzę. Odsunęłam się od niego nagle, by po chwili kichnąć. Zaczął się śmiać.- Mówiłam chodźmy stąd, ale po co mnie słuchać...- mruknęłam, po czym wyminęłam go i weszłam do budynku od razu schodząc niżej. Słyszałam jak drzwi się za nim zamykają, ale nie czekałam na niego, tylko od razu podeszłam do odpowiednich drzwi. Na korytarzu nikogo nie było, a cisza panująca wokół była dziwna, a o takim planach imprez słyszałam w samolocie i autokarze. Gdzie one są?

Otworzyłam drzwi i spojrzałam w bok, gdzie stał blondyn opierając się o ścianę czekając aż wejdę do środka. Zmarszczyłam lekko brwi.

- Pomyliłeś kierunki? Twój pokój jest piętro niżej.

- Nie chce mi się spać, a jestem pewien, że reszta już śpi. Zresztą... jeśli Mark wrócił, nie mam gdzie spać.

- To znaczy, że możesz tu? Obudź Mię.

- No weź... pójdę sobie zaraz.- przewróciłam oczami.

- Masz pół godziny max.- weszłam do środka, a on za mną zamykając drzwi. Od razu usiadłam na łóżku naciągając kołdrę na siebie aby było mi cieplej.- Zgaś światło.- powiedziałam zapalając lampkę znajdującą się przy łóżku. Zrobił to o co prosiłam i po chwili siedział obok mnie.

Supporting Character | A.IWhere stories live. Discover now