20

22.4K 1.1K 258
                                    

Kolejne dni mijały mi szybko. Po tamtym wydarzeniu do końca tygodnia zostałam w domu, a kiedy wróciłam na zajęcia ta cała sprawa z Michaelem i zdjęciami jakby trochę przycichła, chociaż wciąż niektórzy uporczywie mi się przyglądali i szeptali. Unikałam rozmów praktycznie z kimkolwiek, zwłaszcza z Ashtonem, chociaż niby między nami wszystko było w porządku. W szkole pojawiałam się równo z dzwonkiem, na przerwach znikałam przeważnie w łazience, a na długiej w którejś z sal. Zachowywałam się trochę jak szurnięta, przyznaję, ale wolałam to niż jakąś kolejną aferę. O dziwo owy prześladowca od tamtej pory się do mnie nie odezwał, ale wątpiłam w to, że mi odpuścił, to raczej cisza przed burzą. Tak, nie jestem optymistką.

No i w końcu przyszedł czas na wycieczkę, do której w głównej wierze zmusiła mnie matka twierdząc, że te kilka dni poza miastem mi się przydadzą i osobiście dopilnowała abym spakowała walizkę, zabrała wszelkie dokumenty do plecaka, który robił za mój bagaż podręczny, tak sprawdziła to chyba z dziesięć razy i oczywiście odwiozła mnie na lotnisko, ponieważ byłam już grubo spóźniona na zbiórkę pod szkołą, która moim zdaniem i tak była bez sensu. Na moje nieszczęście matka powiadomiła już nauczycielkę o moim pojawieniu się tam.

Zaparkowała samochód pod gmachem lotniska, tak że spokojnie mogłam dostrzec autokar, z którego dopiero co zaczęli wysiadać nauczyciele i uczniowie.

- Baw się dobrze.

- Zmuszona do tego? Będzie wręcz cudownie.- odpowiedziałam sarkastycznym tonem.- Pa.- wysiadłam. Założyłam plecak na ramiona i z bagażnika zabrałam czarną walizkę. Machnęłam ręką na matkę aby sobie pojechała i skierowałam się w stronę grupki.

- Panno White jak miło, że pani do nas dołączyła.- usłyszałam głos Wilsona, musiał być drugim opiekunem.

- Też się cieszę.- mruknęłam.

- Abby.- przy mnie od razu znalazł się blondyn z przewieszoną na ramieniu torbą.- Już myślałem, że nie przyjdziesz. Spojrzałam na niego z ostrożnością. Jego przyjazne nastawienie do mnie zdecydowanie zwracało za dużo uwagi innych.

- Jak widać jestem.- odwróciłam od niego wzrok.

- Chyba nie masz humoru.

- Zostałam tu zaciągnięta siłą przez matkę.- zaśmiał się.- Przynajmniej Ciebie to bawi.

- Dobra dzieciaki wchodzimy do środka. Pilnujcie się.


Godzinę później zaczęliśmy wchodzić na pokład samolotu. Nauczyciele poinformowali nas wcześniej które miejsca są nasze i powiedzieli, że możemy usiąść jak chcemy. Rozkład miejsc był dość prosty dwa po lewej stronie, dwa po prawej i trzy po środku. Przeszłam na koniec naszych miejsc i zajęłam jedno przy oknie po prawej. Wyciągnęłam z plecaka iPoda, podłączyłam do niego duże, białe słuchawki, włączyłam swoją playlistę i rozsiadłam się wygodnie, a przynajmniej na tyle i było to możliwe bo przy moim wzroście, a co za tym idzie, długich nogach, z wygodą raczej to dużo wspólnego nie miało. Miałam nadzieję na dwie i pół godziny spokojnego lotu. Poczułam jak ktoś obok mnie siada, więc spojrzałam w bok. Blondyn posłał mi szeroki uśmiech, na co przewróciłam oczami. Przyzwyczaiłam się do jego obecności, ale na nowo zaczynał mnie drażnić, albo to nie był to mój dzień. Po jakiś kolejnych trzydziestu minutach w końcu wznieśliśmy się nad ziemię, a ja dziękowałam za moment odpięcia pasów, są niewygodne. Obserwowałam niebo do czasu aż nie poczułam szturchnięcia. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok, który wskazywał na słuchawki. Przesunęłam jedną.

- Co?

- Czego słuchasz?

- Muzyki.- spojrzał na mnie jak na idiotkę.- Co chcesz Ashton?- zapytałam ze zrezygnowaniem.

Supporting Character | A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz