19

19.7K 1.1K 142
                                    

Stałam po środku korytarza wciąż wpatrując się w kartkę. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Nie wierzę, że to zrobił. Nie rozumiałam dlaczego do tej swojej gierki wmieszał Clifforda, skoro skupiał się na mnie i Irwinie. Niby co miało mu to... Cholera Tracy! Zacznie wypytywać o Michaela, o pocałunek. Przecież to przez to się pobili! Ja pierdole... Odwróciłam się nagle, chcąc zawrócić się do domu, ale kiedy tylko dostrzegłam blondyna wchodzącego do szkoły i dziewczyny, które do niego podeszły, niemal od razu, z taką samą kartką jak moja, zrezygnowałam. Odwróciłam się z powrotem i przyśpieszyłam kroku licząc na to, że mnie nie zauważy.

Za nim się obejrzałam znalazłam się na auli. Od razu przeszłam za kulisy z nadzieją na to, że nikt nie będzie tu niczego szukał o tak wczesnej porze. Usiadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę. Dobrze, że nikogo tu nie było.

- Abby?- podniosłam wzrok.- Przysięgam... nie mam z tym nic wspólnego.

- Wiem Michael, wiem...- westchnęłam odwracając od niego wzrok.

- Wiedziałem, że tu będziesz. To twoja kryjówka?

- Przez większość czasu nikogo tu nie ma. To przydatne wtedy, kiedy chce być sama, jak teraz.

- Mam pójść?

- Rób co chcesz, gorzej i tak już być nie może...- usiadł na jednym z krzeseł przodem do mnie opierając dłonie o oparcie.

- Skąd wiesz, że to nie ja? Uwierzyłaś mi od razu, jakbyś miała pewność.

- Bo mam.

- Co przez to rozumiesz?

- Po prostu ktoś się na mnie za coś mści i przy okazji wplątał w to Ciebie bo wie, że nie lubię zwracać na siebie uwagi, a ty... jesteś dość charakterystyczny.

- Kto?

- Gdybym to wiedziała, zapewne właśnie skuwaliby mnie kajdankami i posądzali o morderstwo.

- Więcej z tobą zadzierać nie będę.- zaśmiałam się cicho. Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz i przełknęłam ślinę. Naprawę nie wiem, dlaczego tak bałam się konfrontacji z Ashtonem. Nie odebrałam.

- Abby.-w pomieszczeniu pojawił się blondyn.- Dlaczego do cholery nie...- spojrzał na czerwonowłosego.-... odbierasz? Co on tu robi?- podniosłam się szybko.

- Tylko rozmawiamy, Ash.- odpowiedział.

- Nie Ciebie pytałem. Abigail?

- Przestań używać mojego pełnego imienia kiedy jesteś podirytowany albo wkurzony!- uniosłam się.- Tylko rozmawiamy, czy tak trudno Ci to pojąć Irwin?

- Dlaczego po korytarzu walają się kartki z przypuszczeniem, że jesteście parą?

- Specjalnie przyszłam wcześniej i je porozrzucałam..- burknęłam ironicznie.- Czy ty siebie słyszysz?! Mam dosyć, okay? Dosyć! To nie ciebie się wszyscy czepiają i patrzą jakbyś kogoś zamordował! Nie mam pojęcia kto to zrobił, ale to nie byłam ani ja, ani Michael! Daj mi spokój...- głos mi się łamał. Chciałam go wyminąć i opuścić budynek jak najszybciej, ale kiedy tylko ruszyłam się z miejsca poczułam jak kręci mi się w głowie, a obraz przed oczami się rozmazuje i ciemnieje.


Otworzyłam oczy do których nagle doszło przeraźliwie jasne światło, więc od razu je zamknęłam jęcząc z niezadowoleniem. Głowa mi pękała, a irytujące pikanie nie ustawało. Ponownie otworzyłam oczy, tym razem powoli i rozejrzałam się. Szpital, no jasne, a to irytujące pikanie to tylko kardiomonitor. Spojrzałam na lewą dłoń, do której podpięta była kroplówka. To konieczne?
Chwilę później do sali weszła moja matka. Wyraz jej twarzy od razu złagodniał, kiedy zobaczyła, że się obudziłam. Sprawdziła wszystkie parametry zapisując coś i schowała długopis do kieszeni białego kitla.

Supporting Character | A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz