- Serio... zastanawiałeś się nad swoją orientacją? Najpierw chciałeś przyglądać się jak go kastruję, a teraz nazwałeś go przystojnym. Coś jest na rzeczy.- przytaknęłam kiwnięciem głowy sama sobie.

- Zawsze była taka pyskata?- zapytał.

- Żebyś wiedział.

- I ty z nią wytrzymujesz?

- Jest masochistą.- podrzucił mnie.- Ej!- weszliśmy do ich pokoju, a wszystkie rozmowy nagle ucichły. Wreszcie moje stopy spotkały się z podłogą, a ja posłałam blondynowi wściekłe spojrzenie.

- Abby! Jesteś!- usłyszałam Mię. Spojrzałam na nią zaskoczona. Oh impreza już się rozkręciła, to dlatego... Zlustrowałam kilka puszek piwa wzrokiem.

- Nie z własnej woli jak widać.- odpowiedziałam. Przeszliśmy w głąb pokoju, gdzie stały cztery łóżka.

- Trzymaj.- Peter wystawił w moim kierunku puszkę z piwem. Sięgnęłam po nią rzucając ciche dzięki i usiadłam na wolnym łóżku opierając się o jego zagłówek. Chwilę później Ashton siedział obok mnie, a Stan naprzeciwko nas. Nie odzywałam się, nawet nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Otworzyłam piwo i upiłam łyka.

- A właśnie Abby?- podniosłam wzrok spoglądając na blondynkę, której imienia nawet nie znam.- O co chodziło z ta plotką z Michaelem?- wzruszyłam ramionami.

- Parą nigdy nie będziemy.- odpowiedziałam i upiłam kolejnego łyka.

- Dlaczego?

- A co za różnica? To głupia plotka i tyle.

- Całowaliście się.- powiedziała brunetka. Cholera... ciekawszego tematu nie macie?

- Dajcie spo...- zaczął Irwin ale wtrąciłam się w jego zdanie.

- Po pierwsze to on mnie pocałował, po drugie nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem, po trzecie sam przyznał, że to była głupota.

- W sensie, że się wydurniał?- przytaknęłam, chociaż to nijak miało się z prawdą.

- Zagrajmy w butelkę.- rzucił Stan. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Nie.- mruknęłam, ale jak na złość mi, wszystkim spodobał się ten pomysł. Kilka minut później siedzieliśmy w okręgu na podłodze. Na szczęście butelka mijała mnie przez jakiś czas i nie musiałam brać udziału w czyiś wyzwaniach, ani odpowiadać na głupie pytania. Niestety moje szczęście nie trwało wiecznie, bo kiedy szatyn dorwał się do butelki, któryś z kolei raz, musiała ona wskazać na mnie.

- Wreszcie. Pytanie czy wyzwanie?

- Wyzwanie.- westchnęłam. Nie mam zamiaru odpowiadać na pytania, na które nie chciałam odpowiadać.

- Pocałuj Petera.- może jednak pytanie nie byłoby takie złe.

- Co? Odbiło Ci?- odezwał się wspomniany chłopak. Gdybym dalej sądziła, że mnie nie trawi byłoby to może i bardziej znośne niż pocałowanie go teraz, kiedy wiem, że mu się podobam.

- Wyzwanie to wyzwanie, a że za sobą nie przepadacie jest jeszcze ciekawiej.- uśmiechnął się zadowolony z siebie. Niechętnie wstałam z miejsca podchodząc do bruneta i kucnęłam przy nim. Chłopak przyglądał mi się uważnie, ale niepewnie kiwnął głową na znak żebym to zrobiła. Okay, może i nie przepadałam za nim, ale to było jak cios poniżej pasa. Przybliżyłam się do niego po czym szybko musnęłam jego usta. Spojrzałam na Stana, który wydał z siebie jęk zawodu i oburzenia.

- Gdzie język? Gdzie emocje?!

- Powiedziałeś pocałuj, zrobiłam to. Powinieneś sprecyzować jeśli oczekiwałeś czegoś więcej.- wróciłam na swoje miejsce.

Supporting Character | A.IWhere stories live. Discover now