11: część 2.

6.8K 340 17
                                    

Siedziałam właśnie w kawiarni z Abby. Piłam swoje ulubione kakao i jadłam ciastko z truskawkami i budyniem. Dziś rano Justin musiał jechać do domu, bo ktoś do niego dzwonił. Nie wiem o co chodziło, ale był zdenerwowany. Usłyszałam śmiech swojej przyjaciółki. Spojrzałam na nią z uniesioną brwią.

-Patrzysz się na tego chłopaka z jakieś 10 minut.-pokazała głową, na wysokiego bruneta, który siedział z innymi chłopakami centralnie przed nami. Spaliłam buraka i zaczęłam bawić się swoimi palcami.

-Powinnaś do niego podejść. Uśmiecha się do ciebie.- powiedziała, popijając swoją kawę.

-Nie chce. Ty podejdź.- powiedziałam.
-Nie, nie chcesz tylko się boisz.-powiedziała brunetka, a ja spojrzałam na nią z lekko uniesioną brwią.

-Nie boje się.

-Tak.

-Nie.

-To podejdź do niego i zagadaj.-powiedziała z zadziornym uśmiechem.

-Nie.-wstałam od stołu i poszłam przed siebie. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę się położyć w swoim łóżku i zacząć płakać. Dobra, nie umiałam zagadać do chłopaka, była nieśmiała i nie wyróżniałam się z tłumu, ale to mi pasowało. Teraz, kiedy Abby mówiła mi, aby do nich podeszła, ja po prostu w środku czułam, że nie chce. Łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją wytarłam i wyszłam z galerii i ruszyłam w kierunku swojego domu. Zimny wiatr otulił moją twarz i rozwiał moje włosy. Mamy listopad i dokładnie jutro w szkole będę odsiadywać kare, za nie słuchanie pana Hood'a na lekcji. Nie chce mi się iść do szkoły, chce położyć się i nie wstać.

Byłam właśnie przy moim domu. Wyciągnęłam kluczyki i otworzyłam drzwi.

-Jestem!-powiedziałam, ściągając buty i wieszając kurtkę na wieszaku. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc weszłam w głąb domu. Na stole w jadalni leżała kartka.

Kochanie,
Dzisiaj wrócę później z pracy, a Merry ma wolne, bo jest chora. Ugotuj sobie obiad, a ja jak wrócę kupie nam coś dobrego.
Całuje, mama :*

Eh. Znów sama w domu. Pamiętam jak tata z nami jeszcze mieszkał i mama miała dla mnie, więcej czasu. Teraz rzadko jest w domu. Odłożyłam kartkę na stół, a sam poszłam na górę do pokoju. Wchodząc do niego, odłożyłam swój plecak pod biurko, a sama położyłam się na łóżku. Nic mi się nie chciało. Jedyne na co miałam ochotę to położyć się spać. I tak właśnie zrobiłam.

JUSTIN

-Stary po co do mnie dzwoniłeś?-spytałem patrząc na Harrego. Ten spojrzał na mnie i tylko się uśmiechnął.

-Justin, ktoś do Ciebie przyjechał.-spojrzałem na niego z uniesioną brwią. Przez telefon mówił coś innego.

-Kto?-wtedy z kuchni wyszła dziewczynka i chłopiec. Jazmyn i Jaxon, ale jak oni tu się wzięli?

-Justin!- pisnęła dwójka i skoczyli na mnie w uścisku. Przytuliłem ich do siebie. Tak dawno ich nie widziałem.

-Boże jak wy urośliście.- powiedziałem mierzwiąc włosy Jaxona. Chłopiec się zaśmiał i przytulił moją szyje.

-Twój tata dzisiaj tutaj był i spytał się czy to nie problem, aby zostawić Jazmyn i Jaxona na parę dni. Oczywiście, że powiedziałem nie. Kocham tą dwójkę!- powiedział Harry. Wtedy Jaz wskoczyła Harremu na kolano i go przytuliła.

-Ja Cię też kocham, wujku.- położyła głowę na jego ramieniu, a Harry się uśmiechnął. Uwielbiam spędzać czas z moim rodzeństwem. Są dla mnie bardzo ważni.

Po długiej zabawie z dzieciakami, wykąpałem ich i położyłem do spania. Powiedzieli, że chcą spać ze mną, więc się zgodziłem. Właśnie leżałem w łóżku. Wziąłem swój telefon i napisałem do Deli. Nie wiem czy nie będzie na mnie zła za dzisiaj. 


do:xdelx 12:13am
Hej, kochanie. Jak tam?

Czekałem na odpowiedź.

od:xdelx 12:20am
Nie mam ochoty dziś z nikim rozmawiać :( Do jutra Justin.

Przetwarzałem te słowa wiele razy, ale nadal do mnie nie docierało. Mojej małej Delilah, co się stało. A ja się do wiem co.


(PRZEROBIONY ROZDZIAŁ)

———————
NIE SPRAWDZONY JAK ZAWSZE ;(
Boziu jestem taka zmęczona :(
Nawet nie miałam siły, aby napisać wam te rozdział, więc pewnie wyszedł całkowicie do dupy, za co was bardzo przepraszam :(
Ściskam, całuje i kocham ❤

INSTAGRAM |j.b|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz