Part 2

74 5 0
                                    

Wylądowałam gdzieś wokół ruin starych kamienic. Wszędzie leży gruz, wypalone fajki, puste butelki i puszki po piwie oraz roztrzaskane szkło. Jest cicho. Zdecydowanie za cicho jak na takie miejsce. Zwykle o tej godzinie siedzą i chleją.

- Kto do cholery wybrał tak powalone miejsce?

Od razu sobie odpowiadam na te pytanie. Demon. A kto by inny? Chyba, że jakieś gangi, ale uczucie, które mnie tutaj przyprowadziło, było silniejsze od zwykłej potyczki dwóch gangów. To na pewno demon. I to nie jeden.

- Kogo ja tu widzę? - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się powoli na pięcie, lustrując osobę stojąca około piętnaście metrów ode mnie.

- Kim jesteś? - pytam nie rozpoznając go. Dawno mnie nie było w moim świecie. Cóż, może w ogóle już tam nie wrócę.

- Wiesz, wracam właśnie od Twojego ojca - uśmiecha się chytrze, a mnie napinają się wszystkie mięśnie.

- Coś Ty powiedział?

- Mówi prawdę - odpowiada ktoś za moimi plecami. Szybko odwracam się tak, aby widzieć i jednego i drugiego intruza.

- Kłamiesz! - syczę i w ułamku sekundy znajduję się już przy nim z białym ostrzem uniesionym nad jego klatką piersiową. Nagle mężczyzna, którego zaatakowałam wybucha śmiechem. Patrzę na niego zdezorientowana, nie tracąc czujności.

- Nie zabijesz mnie - powiedział obojętnie i wzruszył ramionami.

- Niby skąd ta pewność? - pytam.

- Bo chcesz wrócić do domu, a tylko ja wiem, jak możesz do niego dotrzeć - odpowiada, a ja przeklinam siebie i jego w duchu za to, że ma rację. Wzdycham i odsuwam się od demona na bezpieczną odległość.

- Jak się tam dostać?

- Piękna dziś pogoda, nieprawdaż? - pyta i uśmiecha się złośliwie, a mi podnosi się ciśnienie.

- Mów! - warczę.

- Nic Ci nie powie, bo nie wie - odzywa się głos, który skądś kojarzę. Zdziwiona mrugam oczami i rozglądam się, ale nikogo nie widzę. Po chwili ktoś ląduje obok mnie, a ja zdaję sobie sprawę, że ma ciemne skrzydła. Nie czarne jak demony. To skrzydła anioła, który już jest jedną nogą w piekle, a drugą nadal w niebie.
Odwraca wzrok i zatrzymuje go na mnie, a mi szczeka opada. Jakim cudem? Przecież jestem tylko ja. Tylko ja, tak? Nikt inny nie dostał się na ziemię, ja miałam sama wypełnić te zadanie.

- Zayn? - patrzę na niedawno poznanego bruneta, który wydaje się niewzruszony. Bierze ode mnie sztylet i po chwili widzę, jak dwa ciała padają na ziemię. Podchodzi z powrotem do mnie i oddaje mi go.

- Powinnaś być bardziej odpowiedzialna - mówi.

- Jestem odpowiedzialna - mówię, zakładając ręce na piersi.

- Czyżby? - pyta i chce zrobić jakiś ruch, ale go wyprzedzam, staję za nim i przykładam mu sztylet do serca.

- To nie znaczy jeszcze, że jesteś odpowiedzialna - upiera się, a ja wzdycham i go puszczam.

- Skąd się tu wziąłeś? - pytam chcąc zmienić temat. Patrzę na jego skrzydła, a on widząc, gdzie podąża mój wzrok, momentalnie je chowa. Marszczę brwi, ale nie komentuję tego.

- Przybyłem tu dla Ciebie - mówi, a ja patrzę na niego pytająco - Mam Cię pilnować - wywraca oczami.

- Nie potrzebuję niańki. Kto Cię przysłał?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 24, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Sacrifice || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz