Rozdział Pierwszy

Começar do início
                                    

- Zapomniałem się przedstawić, bo pewnie mnie nie poznajesz. Liam Payne, mam dziewiętnaście lat i mieszkam sam. – odzywa się szatyn, jego maniery są bardziej niż dobre. Jest kulturalny i miły, imponując tym młodszemu chłopakowi, który naprawdę uważa, że go lubi. – Jesteśmy dość daleką rodziną i nie widujemy się rzadko, ale mamy czas, aby to nadrobić.

- Dzięki – po raz pierwszy Harry uśmiecha się tak szeroko, że bolą go policzki. Czuje się zawstydzony jego uprzejmością w stosunku do jego samego, więc również chce coś dodać. – Jeśli nie chcesz, nie musisz tu ze mną siedzieć-to znaczy ja, chodziło mi o to, że na pewno masz swoich kolegów i-tak jakby to w porządku.

 Liam otwiera szerzej oczy, jakby starając się zrozumieć, co Harry właśnie powiedział. Potrząsa głową i uśmiecha się serdecznie, znowu. Harry zastanawia się przez chwile, czy kiedykolwiek zobaczy tego chłopaka złego.

- Chciałem, abyś tu przyjechał, to dla mnie nie problem – tłumaczy, więc Harry nic więcej już nie mówi, czując się głupio.

 Kiedy Liam wychodzi na chwilę z domu, Harry usadawia się na kanapie w salonie i włącza telewizje. To bardzo dziwne, myśli, czując miękkie obicie kanapy, widząc duży telewizor powieszony na ścianie naprzeciwko. Wszystko jest inne, przyjemne, ale sprawiające wrażenie czegoś, do czego przyzwyczai się dopiero po jakimś czasie. Brakuje mu swojego laptopa i ogrodowej huśtawki, ale tutaj również nie jest źle.

 Liam wraca dopiero po dziewiętnastej, zastając Harry'ego śpiącego na kanapie. Nie chce go budzić, ale to najlepsze rozwiązanie, jeśli chce wyjść teraz. Harry mógłby się wystraszyć, jeśli obudziłby się a Liama wciąż by nie było.

- Harry – potrząsa jego ramieniem najdelikatniej, jak potrafi. Harry budzi się niemal od razu, zawsze miał płytki sen. Mruga szybko i patrzy zaspany na Liama. – Nie będzie mnie długo, w kuchni na lodówce jest mój numer.

- Och – siada powoli i kiwa głową, na znak, że rozumie. Nawet nie pamięta, kiedy zasnął, ale spał zaskakująco długo, bo kiedy ostatnio sprawdzał godzinę była piętnasta.

 Odwraca głowę, odprowadzając kuzyna wzrokiem i niemal podskakuje, kiedy widzi w progu obcego chłopaka. Czuje się nagle bardzo zawstydzony tym, że chłopak patrzy prosto na niego bez mrugnięcia okiem, a jego twarz nie wyraża żadnych emocji. Opiera się o framugę z założonymi rękoma, jego oczy są (nawet z takiej odległości) przerażająco błękitne i zimne jak lód, a włosy postawione do góry.

- Louis, mówiłem, abyś czekał w samochodzie – Liam z powrotem znajduje się w przedpokoju posyłając Harry'emu ciepłe spojrzenie, zanim patrzy na chłopaka imieniem Louis. Ten dopiero po chwili odrywa wzrok od wystraszonego Harry'ego i przenosi go na Liama.

- Długo Ci to zajęło – odzywa się i Harry drży, słysząc szorstki głos Louisa. Jest parzący i równocześnie chłodny, sprawiający wrażenie niechęci i obojętności, ale jest chyba przyjacielem Liama, więc to wydaje się mu nieco dziwne.

- Musiałem obudzić Harry'ego – wzdycha. – Jedziemy.

 Harry obserwuje całe zajście siedząc cicho, czując się tak, jak gdyby go tutaj nie było. Liam wychodzi pierwszy, ubrany w skórzaną kurtkę, która prezentuje się na nim dość groźnie, będąc totalnym przeciwieństwem jego łagodnego charakteru.

 Następnie wychodzi Louis, jednak zanim to robi, posyła Harry'emu puste spojrzenie, co przeraża go trochę i ten zostaje sam, nie wiedząc, co się właśnie stało. Gdzie Liam wyszedł i dlaczego? Harry nie wie, ale przypominając sobie słowa, które powiedział mu kilka godzin wcześniej, uspokaja się. Z całą pewnością starszy chłopak ma swoje życie i znajomych, a Harry nie chce się w to mieszać.

Fast and Dangerous (Larry Stylinson)Onde as histórias ganham vida. Descobre agora