✖-21

8.3K 579 115
                                    

Przepraszam za błędy ;)

- Hej maleńka, tęskniłaś?

Naprawdę nigdy, ale to przenigdy nie spodziewałam się, że spotkam Lucasa akurat tutaj.  Gdy stoi przede mną z tym swoim uśmiechem przyklejonym do twarzy. Oczywiście nadal mam wątpliwości do tego rzekomego Norberta, bo jak nie patrzeć byli tacy sami z Lucasem. To musiał być on, jedynie podaje się do Zayna za jakiegoś Norberta.

- Czego chcesz? - moja ręką trzymana na klamce mimowolnie drży. Brakuje jeszcze dosłownie dwóch sekund, by zamknąć mu drzwi przed nosem, ale robi coś co się spodziewałam. Wchodzi do środka.

Zack.

Mimowolnie bledną i jednym zwinnym ruchem  staję przed Lucasem.

- Wyjdź stąd. - wydaje mi się, że jest wyższy niż ostatnim razem i bardziej napakowany. Jednak to dodaje mi tylko strachu. Jestem z nim w jednym domu Chryste Panie.

- Chcę zobaczyć syna, bo mam mało czasu. Naprawdę dzisiaj nie ma zamiaru cię tknąć, uwierz mi. 

W gardle rośnie mi wielka gula, kiedy po prostu wymija mnie i wzrokiem lustruje kuchnie, pokój gościnny, aż w końcu salon.

- On nie jest twoim synem, on...

- Mam nadzieję, że poinformowałaś go o moim ojcostwie. Czy znowu wymyśliłaś mu jakąś denną bajeczkę? - ignoruje moje kłamstwa. Pomimo iż Lucas wydaje się spokojny, dobrze wiem jak z chęcią rzuciłby mną o ścianę, bylebym mu nie przeszkadzała. Moje serce bije z zawrotną prędkością, kiedy dostrzegam bawiącego się na dywanie Zacka. 

Nie mam pojęcia co robić, nie posiadam żadnej broni, ani nie mam teraz noża by bronić siebie i syna, gdyby chciał mi go zabrać. Przechodzi mnie dreszcz, kiedy obchodzi ławę i siada na fotelu na wprost niego.

- I komu ty chcesz wcisnąć kit, że on nie jest mój?

Układam drżące usta w linię i mimo strachu jaki niesie za sobą Lucas siadam na kanapie, oczywiście w bezpiecznej odległości od niego. W razie czego będę bliżej miała do syna.

Zack podnosi głowę patrząc to na mnie to na Lucasa, aż na końcu jego wzrok utkwiony jest w jego osobie. 

- Kim jest ten pan? - mały wstaje i wspina się na moje kolana. Boi się.

Cholera jasna, ja też.

- Chciałeś go tylko zobaczyć więc widzisz. Teraz wyjdź. - wstaję z synem na rękach. Udaję się kilka kroków w głąb salonu, byle dalej od niego.

- Oczekiwałem jakiś uścisków i słowa 'tato' z jego ust.

Zack robi dziwny ruch i dobrze wiem, że wszystko rozumie. 

- Nie jesteś moim ojcem. - tracę oddech kiedy słyszę jego słowa. To z jaką powagą i złością je wypowiada to już inna bajka. - Ja nie mam ojca.

- Ależ masz. Mnie. - Lucas też wstaje. Właśnie w tym momencie przewiduję nasz koniec. - Widzę, że niezłe bajeczki mu nawciskałaś.

- Ma cztery lata. - robię krok w tył. 

- Wystarczająco by wiedzieć o mnie. - przez chwilę mierzy mnie spojrzeniem, z którego nic nie mogę wyczytać. Zawsze tak było, jeśli chodzi o niego. - Masz świadomość, że w każdej chwili mogę ci go zabrać?

Sztywnieję i Zack to czuje. Wtula się bardziej we mnie chowając głowę w mojej szyi.

- Nawet nie mrugnę okiem, a Zack będzie już w moim domu, pod moją opieką i pod moją... władzą? Tak, to dobrze brzmi.

The secret of the teacher / ZM ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz