ZIELARSTWO
„Powiedz moje imię jeszcze raz, a wyrwę ci język z ust moim sztyletem."Następnego dnia był pierwszy dzień zajęć. Alexandria, Pansy i Dafne razem opuściły zamek. Przekroczyły grządkę warzywną i udały się do szklarni, gdzie trzymano magiczne rośliny.
Gdy zbliżyły się do szklarni, zobaczyły resztę klasy stojącą na zewnątrz i czekającą na profesor Sprout.
Alexandria, Pansy i Dafne dopiero co do nich dołączyły, a już zaraz pojawiła się w ich polu widzeniu profesorka w towarzystwie Gilderoya Lockharta.
Ramiona profesor Sprout były pełne bandaży i wyglądała na lekko zdenerwowaną.
- Co się stało? - zapytała Alexandria, zauważając zabandażowaną wierzbę bijącą w szklarni.
- Jakieś sześć lat próbowano przylecieć latającym samochodem. - Odpowiedziała Dafne z lekkim chichotem.
Profesor Sprout była niską, krępą czarownicą, która nosiła połatany kapelusz na rozwianych włosach; zazwyczaj na jej ubraniu znajdowała się duża ilość ziemi, a paznokcie zawsze wywoływały grymas u Alexandrii, która je zawsze miała idealne.
Oczywiście dzięki Narcyzie.
Jednakże Gilderoy Lockhart był w nieskazitelnych, szerokich, turkusowych szatach, a jego złote włosy lśniły pod idealnie dopasowanym turkusowym kapeluszem ze złotymi wykończeniami. Jednak to i tak sprawiło, że Alexandria znów się skrzywiła.
- O, cześć! – zawołał, uśmiechając się promiennie do zgromadzonych uczniów. - Właśnie pokazałem profesor Sprout właściwą drogę do lekarza Wierzby Bijącej! Ale nie chcę, żeby uciekła z myślą, że jestem lepszy w zielarstwie od niej! Tak się składa, że spotkałem kilka tych egzotycznych roślin podczas swoich podróży...!
- Dzisiaj szklarnia trzecia, uczniowie! – powiedziała profesor Sprout, która wyglądała na wyraźnie niezadowoloną, a nie jak zwykle pogodną.
Rozległ się szmer zainteresowania.
Do tej pory pracowali tylko w szklarni pierwszej – w trzeciej znajdowały się znacznie ciekawsze i niebezpieczniejsze rośliny.
Profesor Sprout wyjęła zza pasa duży klucz i otworzyła nim drzwi.
Alexandria poczuła zapach wilgotnej ziemi i nawozów zmieszanych z ciężkim zapachem jakichś gigantycznych kwiatów w wielkości parasola, zwisających z sufitu.
Już miała wejść za Pansy i Dafne do środka, gdy dłoń Lockharta wystrzeliła w górę.
– Alexandria, prawda? Chciałem zamienić słówko z tobą i Harrym... Nie przeszkadza ci, jeśli spóźnią się kilka minut, prawda, profesor Sprout?
Sądząc po jej grymasie, rzeczywiście miała coś przeciwko temu, ale Lockhart powiedział:
- To jest jedyne wyjście. - i zamknął jej przed nosem drzwi od szklarni.
- Harry. - powiedział Lockhart, a jego duże, białe zęby zalśniły w słońcu, gdy pokręcił głową. - I Alexandria, Alexandria, Alexandria.
- Powiedz moje imię jeszcze raz, a wyrwę ci język z ust moim sztyletem. - natychmiast zagroziła.
Harry w samą porę zamienił swoje prychnięcie w kaszel.
- Kiedy usłyszałem, że dwójka sławnych dzieciaków uczęszcza do tej samej szkoły, nie mogłem być bardziej zszokowany! - zawołał podekscytowany Lockhart, ignorując słowa Alexandrii. – Wiem, wiem – to nie tak dobre, jak zdobycie nagrody za najbardziej czarujący uśmiech w Tygodniku „Czarownica" pięć razy z rzędu – ale to jakiś początek, Harry i Alexandrio, to bardzo dobry początek.
YOU ARE READING
Soft Spot
FanfictionSŁABOŚĆ - TŁUMACZENIE OPOWIADANIA SOFT SPOT - Jeśli stanie się jej krzywda, zapłacisz za to życiem. - TomMarvoloSlytherin Fanfiction w którym Voldemort niespodziewanie zdobywa córkę podczas wizyty w Dolinie Godryka... A ona staje się jego jedyną sła...