207. Jeremiasz i Eliza

107 24 63
                                    

Eliza

Stałam w łazience i patrzyłam w lustro. Nie mogłam złapać oddechu i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Zofia miała rację. Jeśli wyjdę to pokażę, że przegrałam z kretesem. Dlatego poprawiłam szminkę na ustach i wyszłam z łazienki. Minęłam sale, w której wcześniej były smutne rzeźby Erosa, ale już ich tu nie było. To dziwne, bo nie widziałam ich także wśród eksponatów w sali głównej. Miałam nadzieję je tu zobaczyć, no ale trudno.

Wróciłam do towarzystwa i dopiero teraz rozejrzałam się po ścianach. Wisiały na nich obrazy ogromnych rozmiarów, na których namalowane były kwiaty. Głównie piwonie, ale także wiele innych. Wzięłam głęboki wdech i miałam ruszyć przed siebie do miejsca, gdzie zostawiła Zosię i Karola, ale zobaczyłam jeszcze jedną przyjazną mi twarz i postanowiłam do niego podejść.

- Dobry wieczór Patryku.

- O dobry wieczór Elizo, ty tutaj? -zapytał zdziwiony.

Był wyraźnie zdziwiony tym, że mnie zobaczył, ale ja także była zaskoczona nie tylko jego obecnością, ale i wyglądem. Jego dłuższe i z zasady rozwiane włosy, teraz były schludnie ułożone i chyba świeżo podcięte. Miał na sobie czarny, bardzo dobrze skrojony garnitur, a pod szyją miał zawiązana muchę. Nie wyglądał jak ten szalony Patryk artysta, a bardzo elegancki, dojrzały znawca sztuki, który stał właśnie przed jednym z obrazów. Różowe piwonie na prawie czarnym tle.

- Zaprosiła cię Joanna, prawda? - zapytał nagle.

- Tak, ciebie też?

- Niestety i chyba oboje przyszliśmy tutaj z tego samego powodu co? Nie chcieliśmy dać za wygraną. - powiedział smutno Patryk, ale po chwili się rozchmurzył. - To, skoro już tu jesteśmy to napijmy się na koszt Joanny i porozmawiajmy o sztuce. - puścił mi oko wystawiając ramię.

- A w ogóle chce ci się rozmawiać o sztuce? - zapytałam.

- Hmm... To zależy co chcesz wiedzieć.

- Na przykład jak są malowane te obrazy?

- A rzeźby? Nie interesują cię? - zapytał Patryk ściągając dwa kieliszki szampana z tacy.

- Wiem, jak są robione i myślę dzisiaj, że wolałabym niewiedzieć. - wzięłam od niego kieliszek.

- To chodź, poznasz artystkę, która stworzyła te piękne kwiaty. - powiedział i poprowadził mnie w kierunku jednego z obrazów przed którym stała dość wysoka, ale szczupła kobieta o pięknych, długich rudych włosach.

- Klaro poznaj moja przyjaciółkę Elizę, Eli to jest Klara Paulin, kobieta, które namalowała te piękne kwiaty. - przestawił nas sobie Patryk.

Kobieta wysunęła przed siebie delikatną, drobną dłoń i uścisnęła moją.

- Dobry wieczór. - uśmiechnęłam się do niej delikatnie.

- Dobry wieczór. - odpowiedziała entuzjastycznie Klara.

- Klaro, Eliza chce wiedzieć, jak malujesz swoje obrazy. Jest bardzo wścibską, młodą osóbką i lubi takie smaczki. - uśmiechnął się Patryk.

Kobieta zarumieniła się lekko patrząc na przystojnego Patryka.

- No cóż... Od czego tu zacząć? Jeśli chodzi o farby to używam akryli. Lubię nimi malować, ponieważ cudownie łączą się ze sobą jak widać na obrazach... Dzięki temu kwiaty wydają się...

- Jak żywe. - dopełniłam jej zdanie. - Są piękne, naprawdę. Ich płatki wydają się falować przed oczami. - powiedziałam szczerze.

- Dziękuję pięknie za komplement. Lubię malować kwiaty, mają w sobie coś wyjątkowego, coś z delikatności i...Maluje się je bardzo lekko, mają w sobie swobodę i możliwość łączenia przeróżnych barw, a pociągnięcia pędzlem są wtedy bardzo delikatne i lekkie. Tak, to chyba dlatego tak bardzo lubię malować kwiaty.

Sztuka zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz