201. Jeremiasz i Eliza

138 26 59
                                    

Jeremiasz

Kiedy ostre paznokciem Elizy przemierzyły moje nogi musiałem schować dłonie w kiszeniach tylko po to, aby ukryć to co działo się w moich spodniach. Nie planowałem tego i nie chciałem, ale ten ostatni wspólny taniec, a raczej taniec Elizy w koło mnie sprawił, że coraz mniej chciałem, aby wyszła. Jej pośladki znalazły się na moim kroczu, a ona bez skrępowania wyjęła mi ręce z kieszeni i położyła je sobie na biodrach.

- Miałeś ze mną zatańczyć. – mruknęła. – Chcę tak jak wtedy w restauracji. Proszę. – powiedziała cichutko i nie umiałem jej tego odmówić.

Przecież to tylko taniec.

Próbowałem sobie wmówić. Ugiąłem kolana, aby Eliza mogła się wpasować w moje ciało dokładne tak samo jak przy naszym pierwszy tańcu. Zaczęliśmy się lekko bujać i ocierać o siebie.

Podobała mi się taka szalona i odważna.

Wiedziałem wtedy jak i teraz, że spowodował to alkohol, ale to było takie przyjemne, że nie umiałem z tego zrezygnować. Moje dłonie były schowane pod jej i tak samo jak wtedy to ona prowadziła moje palce i decydowała, gdzie miały się znaleźć. No i dotarły do brzegu sukienki, którą to Eliza podciągnęła subtelnie, bym dotknął jej nagiej skóry. Jej głowa wsparła się na moim ramieniu i jedyne czego je brakowało to…

- Chcę się pocałować. – wyszeptała. – ten ostatni raz…

Czując, że jej twarz jest blisko mojej szyi nachyliłem się delikatnie, a po chwili poczułem miękkie usta mojej zmysłowej tancerki na swoich.

Boże jak ona smakowała.

Nutą alkoholu i truskawkowej herbaty, którą nam zaparzyłem.

Eliza rzuciła mi jedną rękę na kark, a drugą ręką nadal trzymała moja tam, gdzie chciała mnie mieć. Przesunęła nasze złączone dłonie między swoje lekko rozchylone uda. Słowa piosenki „gdy ciebie zabraknie.” Wybrzmiały, a ja nie chciałem, żeby jej zabrakło. Chciałem, żeby została, ale nie mogła. Kolejny wers „nas już nie będzie…” sprawił, że zapragnąłem jej jak nigdy wcześniej. Nie chodziło o seks. Chodziło o tą bliskość, która za pierwszym razem była taka…

Czuła.

Nagle zapragnąłem to poczuć jeszcze raz i ten jeden ostatni raz. Bez pośpiechu, bez strachu, że ktoś nas nakryje i bez Erosa…

- Myszko… - szepnąłem. – wiesz co ze mną robisz? – zapytałem.

- Wiem i bardzo mi się to podoba. – jęknęła, ponieważ moja dłoń znajdowała się na koronce na najbardziej rozpalonej części jej ciała w tym momencie. Czułem to ciepło i chciałem je poczuć jeszcze bliżej siebie.

Kiedy refren zagrał kolejny raz moje oczy ponownie utoczyły kilka łez. Eliza doskonale znała tekst piosenki i cicho wypowiadała słowo po słowie, które powodowały we mnie jeszcze większy ból. Nasze usta połączyły się ponownie. Wiedziałem, że to co się za chwilę stanie jest nieuniknione, a to co robiliśmy tylko wzmagało apetyt.

- Pragnę cię, ale jeśli… - zacząłem.

- Ciii… - jęknęła i położyła mi palec na ustach.

Resztkami sił próbowałem w myślach przekonać sam siebie, że to jest złe, ale nie było. Czując jej wilgoć na moich palcach, które były już pod jej bielizną nie umiałem zrezygnować z jej ciała. Gładkość jej skóry i ciepło. To był koszmar, a zarazem najpiękniejszy sen.
Oboje tego potrzebowaliśmy.

- Chodźmy do sypialni. – poprosiła.

Przestałem ją pieścić. Jęk niezadowolenia wyrwał się z jej ust.

Sztuka zmysłów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz