Do czasu

134 11 8
                                    

Perspektywa Harumi
(Wydarzenia dzieją się przed spotkaniem Kai'a ze Skylor, tutaj mowa jest o tym co stało się chwilę później po rozdziale"jestem skończony")

Ostatnio nikt mnie nie odwiedzał, odkąd dowiedziałam się, że mają mistrza ognia to zostawili mnie w spokoju. Zazwyczaj wstawałam, dostawałam jakieś jebane papki do żarcia i znowu kładłam się spać. Do czasu.

- Za mną- warknął jakiś mężczyzna, który właśnie otworzył moją cele.

- A może tak grzeczniej do Ciszy? - odpyskowałam, nawet lubiłam się z nimi droczyć.

Szybkim krokiem mijaliśmy sale, ja mieszkałam w 302, jako jedna z nielicznych miałam pokój sama. Stwierdzili, że nie mogę z nikim tu przebywać, za fajnie by mi tu było.

- Proszę przodem- uśmiechnął się sarkastycznie facet i otworzył mi drzwi.

Ujrzałam w środku złotego ninja, najpotężniejszego mistrza spinjitzu, i moją pierwszą miłość.

Zostałam nagle rzucona na ziemię po czym pociągniętą za włosy do góry, stałam na kolanach przed panną Camile. Największą suką jaką znał ten świat.

- Miło mi cię widzieć Cisza- mruknęła.

- Bez wzajemności Cora- syknęłam i zostałam spoliczkowana. Ona lubiła sprawiać ludzią ból, całkiem tak jak ja kiedyś.

Kątem oka patrzałam na Lloyda, miał przymknięte oczy, nie spojrzał na mnie.

- Zielony, dołączysz do nas?- zadrwiła Camile.

- Nigdy - burknął pod nosem.

A ja zostałam uderzona pierwszy raz batem z tyłu pleców.

- Nie dołączaj do nich- warknęłam sucho- ocal to pieprzone miasto- syknęłam z bólu gdy dostałam po raz kolejny.

Mało pamiętam z tamtego dnia. Wiem, że nie mieli wtedy dla mnie litości. Camile po chwili wyszła z tego przedstawienia, zostawiła mnie samą z Lloyd'em. No i z moim dręczycielem.

Uderzenia były nieregularne, czasem mocne a czasem słabe, po czasie zlewały się w jedno.

Jednak to im nie wystarczyło, zostałam oblewana po rękach wrzątkiem, lecz nie krzyczałam. Łkałam po cichu aby nie złamać Lloyda. Nie mógł w niczym im kurwa pomóc. Jeśli go dostaną, cały świat zostanie unicestwiony.

I nagle mnie odcięło.

***

Obudziłam się następnego dnia na tej samej zimnej ziemi.

Lloyd też tu był. Jeszcze spał, nie zamierzałam go budzić. Miał opuchnięte powieki, pewnie nie tylko ja byłam maltretowana na jego oczach w ostatnim czasie. Podeszłam bliżej aby mu się przyrzec. Wyglądał na... zniszczonego od środka. Wsumie to mu się kurwa nie dziwię, ma na barkach los całego świata.

Ułożyłam się ponowie na lodowatej ziemi i zamknęłam oczy, wiedziałam, że czeka mnie jeszcze dużo innych wydarzeń.

Mistrz Śmierci // ninja mistrzowie spinjitzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz