-20-

16 2 17
                                    

Mały chłodny wiatr przeleciał przez otoczenie. Moje granatowe włosy co chwilę szybowały wraz z wiatrem, jak by były oceanem. Przeciwnik przede mną nie miał włosów więc nie miał aż takiej satysfakcji jak ja, że je mam. A może przeszkody?

Nie miałam czasu z nim gadać i mu dokuczać. Rodzina jest najważniejsza.

Muszę się go pozbyć na chwilę.

-Jak się nazywasz — powiedział nagle nie spodziewanie

Poczułam zdziwienie w sobie. Nie spodziewałam się, że coś powie czy też zapyta.

-Skąd wiesz, że nie Lili? - spytałam

-To oczywiste, że nie -

Hmm jednak nie jest półgłówkiem, jak myślałam. Czasem popruty go nie doceniam.

-Dla ciebie Ósemka — powiedziałam — Może twój głupi móżdżek zrozumie lub już zrozumiał, że to tylko kryptonim- dodałam — Ja ciebie nazywam Pasożytem, abyś nie czuł się urodzony gdy mówię ci po imieniu -

Wyczułam, że się wnerwił, ale nie okazywał tego.

Załatwmy to szybko

Dzięki moim błyskawicom przyspieszyłam biegu, dzięki czemu szybko pojawiłam się obok niego. Wymierzyłam w niego cios, który on ledwo uniknoł.

Wtedy zaczęła się walka na pieści. Bo przecież żaden z nas nie ma broni.

W porównaniu z naszą pierwszą walką w moim starym domu jedna rzecz się różniła.

Brał tę walkę na serio.

Wyczułam te przemyślane ruchy przeciwnika jak i moc uderzenia. Ataki nie były już aż tak łatwe do uniknięcia i co jakiś czas zdarzało mi się odskoczyć na bok.

Wreszcie zaczął uważać mnie za rywala, a nie za kobietę bez siły.

Moje nogi jak i ręce zaczęły delikatnie krwawić przez nad używanie umiejętności.

Moich cieni nie użyje. Za słaba jestem. Stracie przytomność jak on.

Po krótkim rozmyślanie przyszedł mi do głowy dość ryzykowny pomysł.

Wycofałam się w stronę jednego drzewa, aby stać praktycznie obok niego. Zaczęliśmy walczyć obok niego, a gdy wyuczyłam moment szybkim ruchem pod wadziłam jego nogę o moją, przez co on spadł na ziemię oraz na drzewo.

Szybko usiadłam na jego kroczu nie umożliwiając mu ruchu. Lewą ręką chwyciłam z jego gardło, aby on zaczął się dusić.

On swoją lewą ręką chwycił moją lewą, która natarczywie trzymała jego szyi.

Prawą dłoń przyszykowała do uderzenia w jego twarz, aby szybciej stracił przytomność. Gdy miałam już uderzać, zobaczyłam czarną mackę wychodzącą za jego pleców. Wraz z piorunami na mojej ręce uderzyłam ją przez co...delikatnie tak troszeczkę się spłaszczyła...

Poczułam jak się spiął z bólu, ale nie krzyczał.
Schował z powrotem ją.

Zaczęłam ponownie wymierza w jego głowę.

Instynktownie delikatnie cofnęłam się ciałem.
Podczas gdy ja szukałam dobrej pozycji na siedzenie, Slender jak by się cały spiął a ucisk na mojej lewej dłoni uleżał o 100%.

Zdziwiłam się co się z nim dzieje.

Wydusiłam go na śmierć czy co.

Poczułam, jak dziwnie pode mną gdzie siedziałam zrobiło się twardo.

Wrogowie W Miłości (Love Story)Where stories live. Discover now