10

35 0 0
                                    

- Dzisiaj o dwudziestej jest impreza u jednej z grubych ryb, wybieramy się tam wszyscy, załatwiłam nam wejścia - oznajmiłam Sarah, wkładając telefon do kieszeni i zapinając pas.

Wszyscy właśnie jechaliśmy twinkie do domu Johna B, aby odpocząć i zjeść coś dobrego, chociaż i tak wiemy, że chlebem się nie najemy, gdyż on zawsze jest spleśniały. Siedziałam obok JJ na podłodze vana bruneta, Sarah siedziała na siedzeniu pasażera, obok kierowcy, w tym przypadku, Johna B, Kie siedziała na siedzeniach z Rafe'em, a Pope czytał jakąś książkę. Kątem oka widziałam, jak JJ patrzy na mnie, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Nam obojgu było ciężko trzymać się od siebie z daleka, ale nie mieliśmy wyjścia.

- Pieprzyć zasady - warknął JJ, całując mnie nagle. Wiedziałam, że każdy się na nas patrzy ale i tak oddałam pocałunek. Po chwili, oderwaliśmy się od siebie, uśmiechając się szeroko.

- Co to, do kurwy, było? - zapytała zdezorientowana Kie.

- W ten oto sposób przekazałem wam, że ja i Daisy jesteśmy parą - uśmiechnął się szeroko.

- O kurwa - skomentował John B - Gratulacje, cieszymy się razem z wami, ale gliny stoją przed nami, JJ chowaj zioło pod fotel - blondyn zrobił to, co kazał B i szybko wrócił na swoje poprzednie miejsce, udając naturalnego.

Zatrzymaliśmy się na boku drogi, tak, jak polecił policjant i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Policjant podszedł do okna od strony kierowcy i przekazał Johnowi informację o wypadku na końcu ulicy. Ponoć pijany mężczyzna potrącił kogoś na pasach, a ofiara zmarła na miejscu. JJ spojrzał na mnie i wrócił wzrokiem do mundurowego, a chwilę potem, jechaliśmy dalej. Gdy przejeżdżaliśmy obok miejsca wypadku, blondyn uważnie obserwował wszystko przez okno i kazał się zatrzymać, wysiadając szybko z samochodu.

- JJ, co do cholery? - zapytałam, wysiadając za nim i podchodząc do niego.

- To wóz mojego ojca - powiedział, widocznie zaniepokojony - Przepraszam, kim jest właściciel tego wozu, bo chyba go znam? - zapytał, podchodząc do jednego z policjantów.

- Kojarzy pan Luke'a Maybanka? - zapytał mundurowy.

- JJ, co się dzieje? - zapytał Pope, wychodząc wraz z Johnem B.

- Luke Maybank to mój ojciec - wyznał blondyn.

- Dobrze, proszę poczekać, złoży pan zeznania, dotyczące styczności z alkoholem pana Maybanka - powiedział mundurowy i odszedł na moment.

- Jedźcie beze mnie, zobaczymy się potem - powiedział niebieskooki.

- Zostaję z tobą - powiedziałam pewna siebie.

- Zobaczymy się w domu Johna B, do zobaczenia.

- Nigdzie bez ciebie nie jadę - burknęłam.

- Wsiadaj do tego pieprzonego vana i daj mi spokój, Daisy - warknął, a mnie zakuło serce. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się, szeptając ciche "jak chcesz", po czym wszyscy odjechaliśmy.

- Dupek - warknęłam, patrząc na niego przez tylną szybę.

- Jest zdenerwowany tym wypadkiem, przejdzie mu - upewniał mnie Pope, a Sarah włączyła jakąś muzyczkę dla rozluźnienia atmosfery, do której Rafe i Kie zaczęli śpiewać, a Pope ich nagrywał.

Wiedziałam, że JJ nie chciał na mnie nawrzeszczeć i że jego emocje wzięły górę, w końcu, ojciec go bił, a teraz blondyn musi wyciągać go z kłopotów, jednak zabolało mnie to. Nawet bardzo. Nie wiem, który to już raz niebieskooki się na mnie wyżywa i nawet nie chce mi się liczyć. Wiem jednak, że tym razem, nie mogę mu tego odpuścić.

Nasze wakacje//JJ MaybankWhere stories live. Discover now