9

39 0 0
                                    

--20:30--

Jadłam akurat kolację z rodzicami, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mój tata poszedł je otworzyć, a gdy wrócił, myślałam, iż mi się przewidziało. Stali obok niego Kiara i Rafe, którzy trzymali się za ręce z uśmiechami na twarzy. Zaprosiłam ich do swojego pokoju, a gdy zamknęłam drzwi, zaskoczona odwróciłam się w ich stronę.

- Co, do cholery, mnie ominęło? - zapytałam.

- Nie mogłem czekać do jutra i poszedłem do niej - odpowiedział Cameron.

- I gdy wszystko mi wytłumaczył, pocałował mnie - dodała ciemnoskóra.

- Wow - skomentowałam - Cieszę się, gratulacje - uśmiechnęłam się, co odwzajemnili.

Pogadałam z nimi jeszcze chwilę, gdy musieli już wychodzić, by nie spóźnić się na kolację w restauracji. Nie miałam ochoty nawet kończyć kolacji, więc wzięłam szybki prysznic i przyszykowałam się do snu, po czym zadzwoniłam do JJ'a, aby dowiedzieć się, czy wszystko w porządku. Odebrał po drugim sygnale.

- Jeśli chcesz zapytać, czy jest dobrze, to moja odpowiedź brzmi "tak" - wyprzedził moje pytanie, na co się zaśmiałam.

- Nie mam już pytań - uśmiechnęłam się, lecz on nie mógł tego zobaczyć.

- Możemy się spotkać? - zapytał po chwili ciszy.

- Ale że teraz?

- Tak. Na pomoście. Proszę.

- Będzie ci przeszkadzać, jeśli przyjdę w piżamie? - prychnął.

- Nie. Tylko ubierz jakąś kurtkę - zrobiło mi się ciepło na sercu przez to, co powiedział w ostatnim zdaniu.

- Oczywiście, ty też ubierz się ciepło. Do zobaczenia - rozłączyłam się.

Ubrałam na siebie ciepłą kurtkę i wyszłam przez okno mojego pokoju. Ruszyłam stronę pomostu, na którym niegdyś bywaliśmy dosyć często i nie mogłam się już doczekać spotkania z przyjacielem. Cieszyłam się, że wszystko zaczęło się układać, że między mną, a JJ'em, było już dobrze i że w końcu mogłam mieć go tylko dla siebie. No, po części dla siebie.

Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam blondyna, który stał na łódce i wypatrywał mnie, a kiedy mu się ujawniłam, uśmiechnął się szeroko i machnął ręką na znak podejścia do niego. Szybkim krokiem podeszłam do chłopaka i weszłam na łódkę, witając się z nim. Usiadłam na podłodze łódki przy dziobie i oparłam się plecami o ściankę, wpatrując się w mojego kumpla, który sterował łodzią. Był skupiony na drodze, a kiedy zauważył, że się na niego gapię, uśmiechnął się i puścił mi oczko, na co się zarumieniłam.

- Wziąłem dla nas piwo - oznajmił podchodząc do mnie i podając mi jedno, a po chwili, siadając naprzeciwko mnie - Rodzice nie byli źli, że wychodzisz o tej porze?

- Wyszłam oknem, nawet nie wiedzą, że mnie nie ma - odpowiedziałam, upijając jednego łyka.

- Uuu, bunt młodzieńczy? - prychnął.

- Może i co z tego?

- Chodźmy popływać - zaproponował.

- Nie - uśmiechnęłam się z myślą, że chłopak żartuje, ale gdy podszedł do mnie i złapał za nadgarstki, jednym ruchem podnosząc z ziemi zrozumiałam, że mówi prawdę - Nie, JJ, nie! - krzyczałam, wyrywając się.

- Bo co? - zapytał, śmiejąc się.

- Zrobię wszystko, proszę, JJ! - nadal nie ustępowałam.

- Wszystko mówisz? - upewniał się, gdy byliśmy na krawędzi dziobu.

Nasze wakacje//JJ MaybankWhere stories live. Discover now