2

40 0 0
                                    

--10:00--

Obudziłam się późnym porankiem, gdy ktoś zaczął do mnie dzwonić. I to nie tak, że zignorowałam to tylko jeden raz, ale chyba z pięć czy sześć, a telefon nadal nie ustępował i ktoś ciągle się dobijał. Gdy w końcu zdecydowałam się sięgnąć po telefon, na wyświetlaczu pojawiło mi się zdjęcie Johna B, wraz z jego numerem telefonu pod spodem. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

- Czemu dzwonisz tak wcześnie? - zapytałam, przecierając twarz dłonią.

- Jest dziesiąta godzina, Sisi - zaśmiał się, używając mojego przezwiska - JJ zaraz po ciebie podjedzie, płyniemy na łowy, po burzy będą brały.

- A co, jeśli nie chcę?

- JJ'owi nie odmówisz, do zobaczenia - prychnęłam i rozłączyłam się.

Nie miałam ochoty nigdzie jechać, nie teraz, gdy była u mnie Sarah, a nie ma ona najlepszych kontaktów z Kie, więc tym bardziej złym pomysłem będzie, jeśli zabiorę ją ze sobą. Mimo to, wstałam leniwie z łóżka, przebrałam się w czystą bieliznę, białego topa i czarne spodenki dresowe, po czym wyszykowana, opuściłam pokój. Po drodze zajrzałam do pokoju mojego gościa, ale już jej tam nie było, a leżała tylko karteczka "Dziękuję za gościnę, miłego dnia, Sarah". Czyli już jej nie ma.

Po chwili usłyszałam, jak coś wjeżdża na moją posesję, więc wyszłam z domu, chowając telefon do kieszeni spodenek. Zauważyłam JJ'a, siedzącego na motorze. Miał na sobie czarną koszulkę i tego samego koloru spodenki, a na głowie znajdowała się czapka z daszkiem, odwróconym do tyłu. Nie patrzył na mnie, a na niebo, dlatego podeszłam do niego i niespodziewanie go przytuliłam, na co chłopak krzyknął.

- Cii, rodzice mogą jeszcze spać - zaśmiałam się - Gdzie masz samochód?

- John B go ma, jedziemy na motorze - podał mi kask, który włożyłam na głowę, a gdy spiorunowałam go wzrokiem, dodał - W zestawie był tylko jeden. No już, wsiadaj - usiadłam z tyłu, mocno obejmując chłopaka w pasie, przez co wyczuwałam jego mięśnie. Czułam, jak moje policzki palą się ze wstydu - Trzymaj się mocno, kwiatuszku.

Ruszyliśmy z pełną parą. JJ jechał tak szybko, że nawet nie widziałam mijanych przez nas domów i drzew, dlatego złapałam się go mocniej i przycisnęłam głowę do jego pleców. Czułam, jak spina się na mój dotyk, ale ignorowałam to pod pretekstem, że może boleć go brzuch od tego, jak mocno go ściskam, chociaż sama ledwo w to wierzyłam.

Gdy w końcu zatrzymaliśmy się na pomoście, zeszłam z tego piekielstwa i oddałam kask blondynowi, od razu ruszając w stronę łódki Johna B, na której byli już wszyscy.

- Hej, Sisi! - krzyknęła przyjacielsko Kiara i podeszła do mnie, ciągnąc za rękę do kajuty - Nie uwierzysz, co się stało!

- Co takiego? - zapytałam zainteresowana.

- JJ się zakochał!

- Co? W kim? - zapytałam zdziwiona. Jeśli ktoś szukał dziewczyny, a tym bardziej się zakochał, to na pewno nie JJ. On nie wchodzi w związki, w żadnym nigdy nie był, szuka lasek na jedną noc.

- Tego jeszcze nie wiem, ale jestem blisko odkrycia prawdy o naszym blondasku! - uśmiechnęła się szeroko.

- Czekaj... JJ nie wchodzi w związki, nie zakochuje się, nie szuka stałych relacji, coś musiało ci się pomylić.

- Nie. Jestem pewna co do moich przypuszczeń, ciągle tylko z kimś sms-uje, odchodzi na bok, żeby z kimś pogadać, a potem wraca zadowolony i rozpromieniony!

- Nie uwierzę, póki nie zobaczę - powiedziałam i opuściłam kajutę.

Podeszłyśmy do chłopaków, którzy właśnie rozstawiali swoje wędki, podpierając je o małą ławeczkę. Śmiali się z czegoś, ale nie do końca wiedziałam z czego. Szczerze, nawet mnie to nie obchodziło. Myślałam tylko o tym, co powiedziała mi Kiara. Skoro JJ faktycznie się zakochał, ta laska musiała mu nieźle namieszać w głowie, skoro w ogóle do tego doszło. Ale przecież to nie moja sprawa, blondyn wie co robi, sam potrafi o siebie zadbać i skoro coś do niej poczuł, to nie może być to byle kto, tylko ktoś naprawdę wyjątkowy. Już nie mogę się doczekać spotkania z nią. Lub nim.

Nasze wakacje//JJ MaybankWhere stories live. Discover now