Rozdział 12 : Troy Baxter

12 2 0
                                    

Wszystko przebiegało spokojnie . Uśmiechałam się , potakiwałam , przyjmowałam komplementy i udawałam , że wcale nie widzę tych krzywych spojrzeń lub szeptów . Wcielałam się w rolę . Prawdziwą Colette ukryłam gdzieś tam głęboko i zamknęłam na klucz . Klucz za to zostawiłam w domu . I mimo tego , że policzki mnie bolały od sztucznych uśmiechów to nadal grałam , byle by nie zawieść taty . Zresztą przez lata przywykłam do kłamstw i aktorstwa . Oszukiwałam wszystkich.
Adelinę odnośnie źródła mojego zarobku , udając , że pracuje w piekarni .
Przełożonych , że byłam pełnoletnia .
Panią Irling , że wcale nie jestem na skraju upadku fizycznego , nie uginając się przed nią .
Samą siebie , że wszystko było dobrze .
I , że wcale już się nie plącze w sieci intryg .

Tak , więc udawanie grzecznej i ułożonej córeczki , bogatego biznesmana nie było dla mnie trudne , chociaż wiedziałam , że w domu pewnie rzucę się na łóżko i zacznę płakać w poduszkę . Tak , to zawsze się kończyło . Jedynym wyjątkiem była rola Colette , którą znała moja bliźniaczka i teraz reszta mojej rodziny . Może dlatego , że przez 13 lat byłam właśnie tą Colette . Może dlatego , że wcielałam się w nią codziennie i stała się mi bliska , w równym stopniu jak ta prawdziwa ja .
Tak czy siak było dobrze . Wszystko szło gładko jak po maśle i nic nie wskazywało na to , że miało się popsuć .
Aż do czasu .
Przypatrywałam się jak ojciec rozmawiał z .... kimś tam . Już ponad godzinę temu porzuciłam pomysł by choć spróbować spamiętać ich imiona , albo nazwiska . Dla mnie był to kolejny elegancko ubrany i szalenie bogaty typ , czasami ewentualnie jego partnerka .Spotkałam też z 2 kobiety , które były same , ale należały do zdecydowanej mniejszości. Na swoją obronę powiem , że przez pierwsze prawie 2 godziny próbowałam to robić . Jednak było ich mnóstwo . Przewijali się wręcz masowo , mówiąc szalenie do siebie podobne formułki , wyuczone na pamięć . Każda zawierała przywitanie , życzenia i jakiś banalny komplement , ewentualnie kilka słów skierowanych już do taty . Statystycznie przestawałam słuchać na tym pierwszym , bo wszystkimi siłami próbowałam ukryć znużenie , przez co odpływałam trochę myślami . Obudziłam się z marzeń , przez delikatne szturchnięcie Beatrix . Od razu zwróciłam uwagę na kolejną osobę , bo jak się okazało podczas moich rozmyślań poprzednia zdążyła odejść . Teraz rozmawiał z dwójką mężczyzn . Jak w pierwszym nie zauważyłam niczego podejrzanego , to jak mój wzrok przeniósł się na drugiego z mężczyzn zamarłam . Rozpoznałam tą pociągłą twarz , ten chytry uśmieszek .
Nie , nie , nie .............
Chciałam krzyczeć . Chciałam uciekać . Moje ciało jednak zesztywniało i nie dało mi ruszyć chociażby najmniejszą kosteczką . Przede mną stał bowiem człowiek , którego widywałam regularnie od kilku tygodni .
Stał obok mnie Tobias Brown .
Wcześniej nie umiałam zapamiętać jego nazwiska , bo uważałam je za nudne i pospolite . W myślach nazywałam go prześmiewczo Gość-Od-Zleceń . Teraz jednak huczało mi ono w głowie . Zwalczyłam odruch do ucieczki , która była istnie kretyńskim pomysłem , bowiem nie było jej wariantu by się nie ujawnić . Jedyną opcją było dalsze granie . Wchodziło ono w grę , mężczyzna przecież nigdy nie widział mojej twarzy . Ciało jednak zawsze zachowywało się tak samo , miało te same nawyki . Zgarbiłam się więc odrobinkę , a podbródek obniżyłam . W uszach mi szumiało , gdy tylko się odezwał .
- Cieszę się , że możemy was poznać . – niby zwykłe słowa , powtarzane dziś już kilkukrotnie . Teraz jednak wywoływały moje dreszcze .
- Nam też miło – odpowiedziała zwyczajnie moja bliźniaczka . Traktowała go przecież jak każdego innego biznesmana , którego tutaj spotkaliśmy . Pokiwałam wolno głową , bo tylko na to było mnie stać . Na moje szczęście , nasza rola w tym teatrzyku się skończyła , więc teraz mogłam tylko stać . Wyłapywałam każde słowo , które dotarło do mojej bolącej głowy , mimo jej zawrotów . Wywnioskowałam z niej , że cała trójka się znała i dobijali wspólnych targów .
Na Lorda , gorzej być nie mogło .
Wiedziałam , bowiem doskonale kim jest drugi z nieznajomych . Wiedział każdy , choć odrobinę zamieszany w to całe bagno .
To był Troy Baxter
Osoba , dla której wszyscy pracowaliśmy i jedna z najbogatszych osób na tym globie . Rzecz jasna w życiu go na oczy nie widziałam i za nic w świecie tego nie pragnęłam . Teraz jednak stał przede mną . Jeszcze większy strach ,a może zdziwienie doszło do mnie wtedy , gdy przypomniałam sobie , że w końcu byli tu ludzie z biznesowego środowiska ojca . Przestraszyłam się . Po prostu się przestraszyłam , że mój własny tata jest w tak zażyłych stosunkach , z takim człowiekiem jak on .Można to było uznać , za potężny objaw mojej hipokryzji , bo przecież ja dla niego pracowałam , jednak przyzwyczaiłam się do narażania siebie . Gdy jednak chociażby pomyślałam o tym , że krzywda może się stać Adel . Nie , chyba wolałam nie myśleć .
Wreszcie odeszli – to była chyba najlepsza wiadomość , którą uzyskałam tego dnia . Dopiero gdy straciłam ich z wzroku mogłam głębiej odetchnąć . Jednak do końca tego pożal się Boże bankietu , czułam nieprzyjemny skurcz w żołądku , a mięśnie dalej były napięte . Dotrwałam do końca imprezy i błagam nie pytajcie jak bo wam nie powiem. Po prostu nie wiem , bo z mojej pamięci wyparowały wspomnienia o tej części tamtego dnia. Pierwsze co pamiętam , to kwas w gardle , który zebrał się gdy tylko wróciłam do swojego pokoju . Wbiegłam do łazienki i od razu ukucnęłam przy toalecie , ostatnimi siłami odganiając włosy od twarzy . Gdy już pozbyłam się – no cóż wszystkiego co miałam w żołądku , usiadłam na zimnych płytkach i po prostu się popłakałam z bezsilności. Nie byłam w stanie nic zrobi , nawet się przejmować .Zwyczajnie płakałam .


Księżniczka KłamstwaWhere stories live. Discover now