Rozdział 7 : Skraj miasta

33 4 1
                                    

Colette

Następny tydzień , ciągnął się niemiłosiernie . Może dlatego , że moja rutyna przez ostatnie 7 dni polegała na czytaniu książek ( czytaj : przeczytanie po raz tysięczny mojego , używanego Harre'go Pottera i przy okazji zauważenie , że mój 5 tom , zaczyna się rozpadać , czym zaradziłam sklejeniem go taśmą klejącą ) i spędzaniu czasu z Adel , Beom i Ashlerem . Ojciec znikał na całe dni , co tłumaczył pracą i wracał późnymi wieczorami . Codziennie , jednak znajdował chwilę dla każdego z nas . Moja trwała zwykle trochę dłużej , bo tata upierał się by codziennie oglądać ranę . Właśnie wróciłam z zdjęcia szwów z szpitala . Bo ranie została tylko długa szrama , ciągnąca się po plecach . Założyłam koszulkę , a potem by związać włosy w długiego , luźnego warkocza . Wskoczyłam na łóżko , sięgając po książkę i znajdując miejsce , zaznaczone zakładką . Kończyłam ostatni tom serii i już zbliżałam się do końca . Doszłam do najmniej lubianego przeze mnie rozdziału w całej sadze – czyli 19 lat później . Wtedy ktoś otworzył drzwi . Odwróciłam wzrok od tekstu i spojrzałam w tamtą stronę . Do pokoju wszedł Ash i od razu rzucił się na łóżku patrząc w książkę z zaciekawieniem .
- Co czytasz ? – spytał
- Harre'go Pottera i Insygnia Śmierci – odpowiedziałam , wkładając zakładkę do książki z pomarańczową okładką . Mój brat , którego już dawno uznałam za osobę bardzo energiczną – wręcz nadpobudliwą – wyrwał mi książkę by obejrzeć okładkę .
- Ej , oddaj . To stara książka jeszcze zniszczysz . – poprosiłam .
- Nie , oddam – zaśmiał się . Walnęłam do pięścią w brzuch , a potem wykręciłam ramię i wyrwałam książkę , uważając jednak by jej nie zniszczyć .
- Ała , skąd ty takie rzeczy umiesz ?
- Coś nieco potrafię – zażartowałam i wstałam z łóżka , by odłożyć książkę i zeszłam na dół . W kuchni zastałam Beatrix . Trzymała szklankę z jakimś deserem .
- Oooo Coco , choć szybko . Zobacz jakie to pyszne .
- Co to ? – spytałam .
- Puding , gosposia zrobiła. Jest CUDOWNY. – zapewniła podając mi szklankę . Była średniej wielkości z różowego szkła . Deser składał się z 3 warstw . Pierwsza z nich to była biała czekolada , druga to jakaś konfitura z malin i biały budyń z czarnymi nasionkami . Wzięłam z blatu długą , złotą łyżeczkę i przebiłam ją cienką warstwę czekolady . Przeciągnęłam łyżeczką , przemieszałam i potem włożyłam ją do ust . Budyń , rozłożył się na moim podniebieniu . Był słodki i delikatny jak chmurka , a kwaskowaty smak malin idealnie kontrastował z tym tworząc przepyszne połączenie .
- Jezu , jakie to dobre . – wyszeptałam z uwielbieniem , bo dawno nic tak dobrego nie jadłam .
- Wiem , mogłabym to jeść codziennie . – odpowiedziała . Do kuchni wszedł tata , a za nim Ashler i Adelina . Fuknęłam i odwróciłam głowę w drugą stronę , jawnie obrażona .
- Niech zgadnę , zrobiłeś jej coś z książką . – mówiła , bo jako jedyna znała mnie wystarczająco by to wydedukować .
- Skąd wiedziałaś ? – spytał zdziwiony .
- Bo o co moja kochana , siostrzyczka może być obrażona jak nie o książkę . A jak tknąłeś , bez pozwolenia Harre'go Pottera , to już nie żyjesz .
- Ups – mruknął Ash , drapiąc się po głowie .
- Możesz , już wybierać trumnę .
- A niby , co w tej książce jest niezwykłego – powiedział , a ja poczułam jak ciśnienie mi się podnosi .
- Niby dlaczego ? Musiałam harować 2 zmiany w pracy by kupić te książki i to jeszcze używane ! One mają 10 lat , a ty mi je wyrywasz . Przecież one ledwo się trzymają – rozkręcałam się i pewnie byłabym wstanie paplać tak i do jutra , gdyby nie ojciec .
- Colette , spokojnie nie rozkręcaj się . A , ty Ashler , nie ruszaj nie swoich rzeczy . Szanuj przedmioty , bo nie każdy ma jak kupić nowe . Jasne ? – uspokoił mnie , a potem upomniał Asha . Nadal mroziłam brata wzrokiem , jednak wróciłam już do jedzenia puddingu .
- U nas w szkole jest wielka biblioteka . Ostatnio się chwalili się , że mają tam prawie 300 pozycji . – powiedziała , a moje oczy zaświeciły się z zachwytu . 300 pozycji , do mojej dyspozycji już za kilka tygodni . Brzmiało to jak spełnienie cudów i najpiękniejszych snów , a to było prawdziwe .
- Jakie oczy zrobiła – zaśmiał się , mój brat .
- Błagam cię . Jak zabierzesz , ją do księgarni , a zrobisz z niej najszczęśliwszą osobę na tej Ziemi  . Taki sposób , na to jak by się na ciebie obraziła . – zaśmiała się bliźniaczka , choć przecież ten sposób był genialny i na pewno by zadziałał .
- Dzięki , że mówisz . Zapamiętam . – odpowiedziała Beatrix .
- Wypraszam sobie – żachnęłam się .
- Och , już się nie obrażaj . – powiedziała prześmiewczo , Adelina i przetrzepała mi włosy . Potem oglądaliśmy jakiś film i nawet tata z nami został . Rzucaliśmy w siebie popcornem z mikrofalówki , który podjadaliśmy podczas seansu . Śmiałam się tego dnia szczerze i bez namysłu . Dziwiłam się , bo przy ojcu i rodzeństwie nie czułam potrzeby do ukrywania uczuć . Nie bałam się śmiać z żartów , nie bałam się płakać z bólu i bezsilności . Byłam i nikt nic ode mnie niczego nie wymagał z czym nigdy się nie spotkałam , przez prawie 17 lat mojego życia . Czułam , że w moim życiu , wreszcie pojawiło się bezpieczeństwo i zaczęło się stabilizować
Szkoda , że te bezpieczeństwo i stabilność zostanie mi brutalnie odebrane .

Księżniczka KłamstwaМесто, где живут истории. Откройте их для себя