Rozdział 3 : Lotnisko

76 6 2
                                    

Drżałam z strachu , ponieważ , właśnie , przechodziliśmy przechodziliśmy przez odprawę . Ojciec , zupełnie się nie stresował , my jednak , jako biedaki w życiu , nie lecieliśmy samolotem . My nawet nie wyjechaliśmy z naszego miasta . Usiedliśmy w jakieś restauracji , Sam , kupił sobie jakąś kawę , a nam zaproponował cokolwiek byśmy chcieli . Gdy tylko spojrzałam na kartę dań , to moje oczy się wytrzeszczyły . Ceny były tak niebotycznie wysokie , więc niczego nie chcieliśmy . On , tylko przewrócił oczami i kazał nam sobie coś wybrać do picia i do jedzenia . Ja wybrałam jakiś tam omlet , a Lissy naleśniki z owocami . W pewnym momencie moja , specjalnie wybrana luźna bluzka ,potarła po śladach , po bacie Panny Irling , którym wczoraj mnie zaszczyciła . Syknęłam wściekle , zanim się powstrzymałam . Samuel patrzył na mnie z ukosa , mierząc całą moją sylwetkę .
- Chciałbym was zabrać do lekarza – powiedział , upijając łyk kawy .
- Nie , trzeba , nic nam nie jest . – powiedziałam nienaturalnie szybko .
- Na pewno ? – spytał i uniósł brew , a ja nagle się zestresowałam .
- Mhm – mruknęłam i nie spuściłam wzroku , tylko dlatego , że z doświadczenia , wiedziałam , że to zdradza kłamstwo .
- Colette , nie kłam .- odpowiedział spokojnie . – Nigdy . Nie toleruje kłamstwa , pod żadną postacią . A ta placówka , to jakiś nieśmieszny żart pod każdym względem , tym bardziej pod względem wychowania . Jedną z pierwszych rzeczy , jakie zrobię po powrocie do domu , to przedstawienie zasad . – spuściłam wzrok na kolana , nie mogąc patrzeć tacie w oczy .
- Jesteś bardzo na mnie zły ? – nawet nie zakładałam opcji , że nie jest zły .
- Nie jestem w ogóle , zły .
- Naprawdę ? – zapytałam zdziwiona .
- Tak . Jak bym mógł , być zły na moje córeczki które tyle musiały przeżyć ? W życiu .- spojrzeliśmy po sobie , nie przyzwyczajone do takiego zachowania , z strony .... No cóż kogokolwiek dorosłego .Nie odzywaliśmy się przez chwilę , nie wiedząc co powiedzieć .
- Więc pójdziecie , do lekarza , okej ? Nie chcę być złośliwy , chcę wiedzieć , czy jest to coś poważnego . Widziałem blizny , niektórych dzieciaków , tam , ba widziałam jak ta walnięta baba robi , walonym batem , jednego z takich małych chłopców . Nawet , nie chcę sobie , wyobrazić , co musieliście , tam przeżyć .
- Dobrze – powiedziała , od razu Adelina .Ona nigdy , nie lubiła się kłócić . Sam , się uśmiechnął .
- Chciałbym , żebyście , zrobiły też dogłębne badania . Takie , co pokażą wszystkie wasze większe rany i złamania , nawet kilka lat wcześniej . – wcale nie podobał mi się ten pomysł , bo to ile razy miałam coś złamane , że bałam się , reakcji , ojca na tą informację .
- Jak , tak uważasz . – mruknęłam , nie widząc sensu , by się kłócić . W oczach , taty błyszczało rozbawienie . Dopiłam na jeden łyk moją herbatę , przez co poparzyłam sobie język . Język zaczął okropnie parzyć , więc się już nie odzywałam . Moja siostra , rozmawiała z tatą , ja jednak nie słuchałam . Raz na jakiś czas tylko coś rzuciłam w stylu : Mhm , Tak , Zgadzam się . Potem ojciec wstał , głośno odsuwając krzesełko .
- Dobra , dziewczyny , idziemy . – poinformował nas ojciec , a my bez zająknięcia od razu , wstaliśmy i poszliśmy za nim .

< < < < < < > > > > > >

Choć , wiedziałam , że ojciec jest bogaty , więc mogłam się spodziewać lotu pierwszą klasą ,ale nie tego że ma , własny samolot . Oczy mi się wytrzeszczyły , a ciało zastygło z zdziwienia , na widok kilku białych foteli i jednej kanapy i telewizora z konsolą xbox , na wielkiej przestrzeni , nie wiele mniejszej niż standardowy samolot . Nie , żeby kiedyś leciałam samolotem , ale raz na wycieczce szkolnej byliśmy w muzeum i tam wchodziliśmy do sztucznego samolotu , więc miej więcej wiedziałam jakiej wielkości jest samolot . Tu by się zmieściło chociaż 40 foteli , jak nie więcej . Poczułam , jak Samuel , delikatnie , dotyka moich pleców , palcami , powoli kładąc całą dłoń , a następnie pcha mnie troszeczkę do przodu , uśmiechając się dobrodusznie .
Muszę przywyknąć do takiego wielkiego bogactwa .
Zajęłam miejsce na kanapie , a obok mnie Adeliny. Za chwilę miało , zacząć się kołowanie , co oznajmiła nam , ubrana w granatowy uniform stewardessa .
- Chciałbym , byście zapięły pasy na czas kołowania . Potem będziecie mogły je rozpiąć . – zapowiedział Sam . Zrobiliśmy to , a chwilę później zaczęło się strasznie trząś , a w uszach , zaczęło mi piszczeć . Z każdą chwilą , było coraz gorzej , a ja zamknęłam mocno oczy . Trzymałam Adel, tak mocno , że palce mi zbielały .To było , tak okropne , że myślałam , że spadamy. Nie otworzyłam oczu , do momentu aż poczułam , że ktoś głaszczę moje włosy . otworzyłam , delikatnie oczy z przerażeniem , by zobaczyć , tatę , który już stał , a nie siedział , zapięty w fotelu .
- Hej , już wszystko dobrze , już się skończyło . Czujesz , że już tak nie trzęsie ? – spytał z troską w ciemnych oczach . Wyglądał , jakby znał nas , od zawsze , nie od około 4 godzin .
- Mhm – powiedziałam cicho , a potem poklepałam siostrę w ramię , by też już nie zamykała oczu .
- Adelina – szepnęłam , choć nadal trzęsła mi się ręka .Ona podniosła głowę niepewnie , by zobaczyć , że tata stoi i trochę się uspokoiła .
- Nigdy , nie leciałyście samolotem ? – spytał , ojciec
- Tak – mruknęłam cicho .
- Rozumiem – powiedział , siadając na swoim fotelu , nie zapinając już pasów .- Rozepnijcie pasy . Naprawdę , nie ma czego się bać .
- Colette , wszystko , ok ? – spytała szatynka .
- Tak , jasne – odpowiedziałam , luźno , choć , każdy mój mięsień nadal był napięty .Rozpięłam pasy , wierząc ojcu . W końcu był biznesmenem i pewnie latał , kilka razy w miesiącu . Położyłam się blisko siostry i zaczęłam rozmawiać z nią, oraz trochę posiedziałam na telefonie . W pewnym momencie Aurora , usnęła , a ja , walczyłam z opadającymi powiekami , jeszcze chwilę , ale przerwałam tą walkę i usnęłam .Miałam w planach spać maksymalnie godzinę , lecz ostatniej nocy nie zmrużyłam oka . Zresztą tak jak i poprzedniej . Dlatego na spokojnie przespałam prawie 10 godzinny lot. Obudziłam się , przez szturchanie , ojca , który teraz nie za mocno trząsł moim ramieniem .
- Hej , królewny , moje . Za 10 minut lądujemy . Powinniście się rozbudzić , bo będzie podobnie , jak przy wylocie . – mój zaspany umysł , ledwo przyswoił tą informację , to od razu się przeraził , jednocześnie rozbudzając się w tempie natychmiastowym . Adele ,miała to samo.
- To nic groźnego . Zapnijcie , pasy proszę . – choć , to bardziej brzmiało , jak polecenie , niż prośba , jednak my i tak nie wierzyliśmy , że ktoś może być dla nas tak miły , więc niezwłocznie , to wykonaliśmy . Lądowanie , przebiegło tak samo jak wzbijanie się w powietrze , więc beznadziejnie . Gdy tylko postawiłam pierwszy krok w USA , poczułam nagłe przywiązanie do tego kraju . Chociaż , byłam tu kilka minut , czułam się tak jakbym spędziła tu całe życie . Może , dlatego , że nigdy nie czułam przywiązania do ,, rodzinnej '' Hiszpanii , a tu miałam świadomość , że miałam , rodzinę . Prawdziwą rodzinę . Byliśmy po bardzo długiej podróży , więc trochę zamulałyśmy . Pojechaliśmy do mieszkania ojca , a tam mnie czekało , moje rodzeństwo .

Księżniczka KłamstwaWhere stories live. Discover now