Raz, dwa, trzy..

489 25 17
                                    

5 miesięcy później....

                                                                         Pov: Lissy

Coraz ciężej ukrywało mi się brzuch, więc za każdym razem gdy byłam u lekarza, pytałam się czy można określić płeć. Dziś znów jechałam do ginekologa i miałam nadzieję, że w końcu uda się określić płeć. Weszłam do gabinetu, a doktor Luigi zadała mi podstawowe pytania, aż w końcu poprosiła mnie abym się położyła na stole, żeby zrobić USG. 

- Dziecko rozwija się w porządku i widzę, że to będzie.. 

- Nie! Proszę mi nie mówić, bo, wie pani chce się razem dowiedzieć z rodziną - przerwałam jej, a ona pokiwała głową.

Po skończeniu badań, wyszłam przed drzwi gdzie czekał na mnie mój mąż.

- I co ? - spytał prosto z mostu.

- Można już wiedzieć jako to płeć!! - wykrzyknęłam

- To co, kiedy chcesz ogłosić?

- A na kiedy uda się zrobić gender reveal i sprowadzić tu Monty'ego i jego rodzinkę ? - odpowiedziałam pytaniem

- Myślę, że uda się to zorganizować w sobotę.

- To myślę, że powiem w czasie obiadu w sobotę, a potem - wieczorem - zrobimy imprezę.

- Oczywiście kochanie, jak sobie życzysz - uśmiechnął się do mnie, a ja także posłałam mu uśmiech.

Gdy wróciliśmy był już wieczór. Jutro jest sobota, więc jest około pół dnia do wymyślenia sposobu jak przekazać wieści o ciąży. Było to ciężkie, nie powiem że nie. Musiałam wystrzegać się ostrej reakcji chłopaków, w szczególności Tony'ego i Dylana. Chodziłam w głową w chmurach, aż do kolacji...

                                                           Pov: Dylan

Zasiedliśmy do kolacji i od razu zauważyłem, że mama jest jakaś rozkojarzona. Jednak ożywiła się gdy tata podzielił się z nami informacjami.

- Jutro w południe przyjeżdżają do nas mój brat i jego rodzina - powiedział 

- Co?

- Po co?

- Przecież ostatnio u nas byli..

- Stało się coś? - głosy zlały się w jeden, ale mama przerwała to.

- Nie, po prostu zaprosiliśmy ich, a ostatnio u nas byli 2 miesiące temu. 

Odpowiedziały jej przytakiwania i odgłos sztućców, bo wszyscy zaczęli jeść. Mama ostatnio  zaczęła więcej jeść, co jest dobrym znakiem. Zwykle siedzieliśmy razem do późna, ale dzisiaj każdy rozszedł się do pokoi.

                                                                          Pov: Cam

Obudziłem się w sobotę koło Lissy, która spała na plecach i trzymała ręce na brzuchu. Uśmiechnąłem się, co było dobrym początkiem dnia, który mam przepracować razem z Vincentem, a potem... będzie się działo. Poszedłem do gabinetu i zastałem tam Vinca, który siedział na kanapie i najwyraźniej czekał na mnie. 

- Cześć synu - zwróciłem jego uwagę

- Dzień dobry - mruknął. Mam nadzieję, że młodszy braciszek lub ( moje marzenie) malutka siostrzyczka przełamie jego skorupę.

- Masz papiery, ale będziemy musieli pójść na rodzinny obiad. - powiedziałem, a on pokiwał głową.  Czasami jego spokój mnie przerażał. Jednak jako dzieciak, mój pierwszy był najlepszym przygotowaniem na następnych. Jakiego my dostaliśmy szoku gdy Dylan miał około pięciu lat i był chodzącą maszyną niszczenia, a jego wieku Vince był oazą ciszy i posłuszności. Dobra czas brać się do pracy. Telefon od tych ludzi którzy rozstawiają te coś do ujawnienia płci dziecka. Pytali się gdzie to mają ustawić, a ja kazałam to postawić z tyłu domu, jednak w miejscu które nie było widoczne z okien domu. Nawet nie zauważyłem, gdy nastała pora obiadowa, dopiero zorientowałem się gdy moja żona weszła do gabinetu.

- Mam pomysł jak im to powiedzieć... 

                                                             Pov: Osoba Trzecia

Rodzeństwo Monet siedziało wspólnie w salonie oczekując gości. Na dole nie było tylko Lissy, Cama i Vincenta. Jednak po chwili zeszli. Lindsay była okryta białą, sięgającą do ziemi, cienką narzutą, a mężczyźni w koszulach. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi i rozległy się pełne radości i szczęścia okrzyki i powitania. Gdy wszyscy zasiedli do stołu, nawiązała się ożywiona rozmowa. 

- No ale mega nagłe było to zaproszenie. - powiedział Monty. - I dlaczego nie piwa? Co my potem do kościoła idziemy, że nie możemy wypić procenta.

- Nie, ale postanowiłam że zrobimy sobie rodzinne zdjęcia, więc jednak fajnie by było żeby każdy wyszedł wyraźnie. - zaśmiała się Lissy - Spokojnie po zdjęciach zrobimy sobie grilla i będzie alkohol. 

Po zjedzeniu obiadu, gospodarz powiedział że sesja będzie na dworze. Wszyscy ustawiali się na, a Cam po kryjomu ustawił kamerę i kazał ją włączyć fotografowi. 

-Dobrze ty musisz stanąć z tyłu a wy tutaj, a i przesuń się delikatnie bliżej...- instruował profesjonalista. Gdy wszyscy patrzyli już w obiektyw, Lissy po cichu zmieniła pozycję i przekręciła się bokiem do aparatu. Odsłoniła swój brzuch, aby go jeszcze bardziej uwidocznić, a Cam prawie niewidocznie położył na nim ręce.  Raz, dwa, trzy i uśmiech - zdjęcie pierwsze - drugie - trzecie.

- Dobrze teraz moje powiedzenie - krzyknął Cam - Raz, dwa, trzy, Lissy jest w ciąży!

-Lissy.. co?!

Cześć, wstawiam nowy rozdział, ale nie wiem kiedy będzie następny. 

Dziękuję wszystkim zostawiającym komentarze, głosującym i zapisującym tą książkę❤️💕

                                                                                                   Autorka

750 słów

                                                    

Księżniczka MonetWhere stories live. Discover now