Prudence i David - Dzień drugi (3)

10 3 16
                                    

3

Gdy Prudence, niemal bez sił, weszła do bawialni, zastała Davida stojącego przy kominku, plecami do niej. Nie zauważył jej. Dopiero kiedy dziewczyna zbliżyła się do ognia, lord Utterbaum odwrócił się.

Płomienie igrały w jego błękitnych, przepastnych oczach, a blond czupryna była w nieładzie. Uśmiechnął się tym swoim dzikim, zniewalającym uśmiechem. Jednak gdy tylko dostrzegł owiniętą bandażem dłoń Prudence, jego uśmiech zastąpił grymas niepokoju.

– Nadroższa, jesteś ranna! – Doskoczył do dziewczyny, a ta wzdrygnęła się mimowolnie.

– To nic, lekkie skaleczenie...

– To nie wygląda jak nic! – Ujął jej rękę w swoją, bardzo delikatnie. – Bandaże są całe zakrwawione!

– Mały wypadek przy haftowaniu, ukłułam się... wiele razy.

David spojrzał na nią nic nierozumiejącym wrokiem. Nie zamierzał jednak drążyć tematu. Zadziwiająco szybko przeszedł do sprawy, z którą przybył:

– Nie widziałem cię wczoraj na balu. Podobno nagle zniknęłaś.

– Och... – Przez mgłę w głowie Prudence przebiły się myśli: tak, uciekłam zaraz po tym, jak groziłeś Markowi Somersby'emu, a twoja twarz zmieniła się w pysk wilka. Jednak z jej ust popłynęło: – Źle się poczułam i chciałam jak najszybciej wrócić do domu.

– Chyba nadal nie jesteś w formie. – Czy to była troska, czy też złość w jego głosie? Badawczym wzrokiem omiótł jej twarz i zabandażowaną dłoń. Prudence miała wrażenie, że zaraz zemdleje. – W każdym razie... Mam wspaniałą nowinę, od której od razu poczujesz się lepiej. Emersonowie wydają dzisiaj przyjęcie, podczas którego będziemy mieli okazję wziąć udział w seansie spirystycznym. Medium będzie Eusapia Palladino we własnej osobie. – Entuzjazm Davida zdawał się jeszcze bardziej odbierać energię Prudence. Jeszcze dzień wcześniej dziewczyna byłaby zachwycona wiadomością, dzisiaj natomiast było to dla niej co najmniej obojętne.

A przecież Eusapia Palladino była prawdziwą gwiazdą. Włoskie medium podbijało świat, zjeżdżając z występami Europę i Stany Zjednoczone. Na jej każdym pokazie pojawiały się tłumy, które za nic sobie miały opinie naukowców. Jej popularność dodatkowo podbił słynny seans w Cambridge, nadzorowany przez grupę uczonych, w tym psychologa i parapsychologa, Williama Jamesa. James był znanym sceptykiem i zależało mu na dokładnym przebadaniu zdolności Palladino.

I choć na wszelkie sposoby starał się wykazać, że Palladino nie ma żadnych mocy, James nie znalazł żadnych dowodów na jej oszustwo. Psycholog stwierdził nawet, że umiejętności medium są niezwykle imponujące. Po tym oświadczeniu tłumy waliły drzwiami i oknami, byle tylko dostać się na seans z jej udziałem.

– Signora Palladino ma przyjechać dziś popołudniu pociągiem do Londynu, a wieczorem urządzi pokaz w salonie Emersonów. W końcu w tym nudnym mieście coś zaczyna się dziać...

– Och, to interesujące... – Prudence nadal pozostawała w swoim świecie. Niewiele z tego, co mówił David, docierało do jej uszu. Przypatrywała mu się bacznie, szukając znaków, czegoś dziwnego.

– Czy wszystko w porządku? Wydajesz się taka nieobecna. – Utterbaum również spoglądał na nią przenikliwie. Przez moment miała wrażenie, że jego oczy błysnęły czerwienią.

– Po prostu ten wypadek przy haftowaniu... kompletnie rozstroił mi nerwy. – Prudence wbiła wzrok w podłogę, czuła, że ledwo trzyma się na nogach, a jej ciało drży. Już wcześniej była wykończona, lecz teraz to spotkanie z Davidem wyssało z niej resztki sił. – Do tego musiałam się zaziębić na balu, ten lekki strój Arabki raczej nie był zbyt dobrym pomysłem – zaśmiała się głucho, po czym zamarła. A jeśli David coś zauważył wtedy w ogrodzie? Rozpoznał strój? Głupia, głupia!

– Biedactwo. – David podszedł bliżej i objął ją. Prudence cała się wzdrygnęła pod wpływem tego dotyku. Trzymał ją mocno, niczym anakonda, która dusi swoje ofiary, a potem je pożera. Czuła, jak jego palce zamieniają się w szpony, a twarz wydłuża się w pełen zębów pysk. Wciągnął głęboko jej zapach, niczym dzikie zwierzę. Była pewna, że poczuł jej strach. Niemal omdlała w jego ramionach. – Kochanie, ty cała drżysz.

Uspokój się, zaczynasz sobie wmawiać jakieś bzdury, nie trać zmysłów, upomniała się w myślach. To David, twój David. Wzięła głęboki wdech i starała się uspokoić oddech. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Poczuła jego zapach, męski, pierwotny. Zdawało jej się, że ubranie Davida jest przesiąknięte wonią kardamonu i kadzidła. Gdy już powoli zaczynała się rozluźniać w jego objęciach, David wypuścił ją i powiedział:

– Przyjadę po ciebie dzisiaj wieczorem.

Omal się nie zatoczyła, tracąc oparcie w ramionach Davida. Wyciągnęła zabandażowaną rękę i oparła się o kominek, żeby nie upaść. Syknęła, gdy poczuła ból w świeżo zranionej dłoni.

– Chociaż nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie czujesz się chyba na siłach. Może będzie lepiej, jak zostaniesz w domu i wypoczniesz.

– Chcę zobaczyć ten sens, bardzo. Nie darowałabym sobie, gdybym nie wykorzystała okazji i nie spotkała Singory Palladino. – Nie wiedziała, dlaczego to powiedziała. Wolała zostać w domu i położyć się w łóżku. Ale z drugiej strony miała poczucie, że jeśli zaśnie, to już nigdy się nie obudzi.

– Będę przed szóstą. Jeśli postanowisz zostać w domu, zrozumiem.

Prudence ostatkiem sił zmusiła się do uśmiechu – jej twarz nabrała kolorów, a w jej oczach rozbłysły iskry. David, uspokojony, wyszedł z bawialni. Po chwili usłyszała trzaśnięcie drzwi wejściowych i w tej samej chwili jej umysł na nowo spowiła gęsta, londyńska mgła.

Koronki i demonyWhere stories live. Discover now