{16} dom

35 4 1
                                    

W bramie do szkoły jujutsu kaisen siedziało dwóch wysokich chłopaków. Był już drugi tydzień szkoły a oni dalej mieli lekcje w kratkę. Ich nauczyciel z czego co wiedzieli, zajmował się w tym momencie drugoklasistami. Różowo włosy marudził coś do czarnowłosego. W końcu przykuł ich uwagę dźwięk odbijających się szpilek o chodnik. Czarnowłosy spoglądając w stronę odgłosu, ujrzał idącą powolnym krokiem niższa blondynkę, jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia i  puścił się od razu biegiem nie czekając na rożowowłosego.

Chłopak dopadł do kobiety i od razu ją przytulił kładąc czoło na jej barku. Czuł od niej tak niesamowity spokój oraz melancholię. Aż sam się sobą dziwił, normalnie do nikogo nie był tak wylewny ale ona miała w sobie coś co go przyciągało. Nie wiedział czy przez te wszystkie wspomnienia z dzieciństwa czy przez coś innego.

-Megumi, ja za tobą też się stęskniłam - powiedziała śmiejąc się z reakcji chłopaka. -Satoru dał ci popalić jak mnie nie było, co?- ten niemo przytaknął dalej mając głowę na barku dziewczyny i wciągając jej zapach. - Spokojnie ja już sobie porozmawiam z tym moim nie wyrachowanym mężem - powiedziała głaszcząc chłopaka po plecach.

- Myślałem, że wracasz dopiero za tydzień - stwierdził.

- Taki był plan ale uwinęłam się szybciej z Yuta i w Kioto- rzekła, przeczesując fryzurę chłopaka.

-Oy Fushiguro to twoja mama? - zapytał nagle z nikąd drugi głos. Chłopak odkleił się od kobiety i spojrzał na niego z zmarszczonymi brwiami.

- Nie kretynie - zwrócił się do kolegi- Elis to mój nowy kolega z klasy Itadori Yuji- powiedział tym razem zwracając się do blondynki. Dziewczyna chciała podać mu rękę ale na jej wierzchu pojawiły się usta, które wyglądały jakby miały coś powiedzieć ale tak jak się pojawiły tak znikły.

- A i jest naczyniem Sukuny-  powiedział widząc zaistniałą sytuację.

- Wybacz czasem mi się wymyka niepotrzebnie - zwrócił się do kobiety różowo włosy.
Blondynka zatrzepotała z zdziwienia rzęsami ale podała mu rękę, którą uścisnął.
- A więc naczynie, tego Sukuny, niesamowite. Zakładam, że mój genialny mąż maczał sobie w tym ręce - powiedziała, kierując wzrok z powrotem na czarnowłosego.  Ten tylko wzdychnął i opowiedział po krótce co się wydarzyło. Itadori wydawał jej się bardzo sympatycznym chłopakiem, którego na pewno spotkało wiele przykrości.

- Czyli to tak, mówiłam mu, że jak dostaniesz jakąś misję to ma cię pilnować a nie hasać jak mu się podoba- rzekła chwytając się za czoło.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że wyszłaś za tego imbecyla - powiedział wkładając ręce do kieszeni swoich czarnych spodni.

- Uwierz mi Megumi ja czasami też. Więc dobrze, miło było cię poznać Itadori na pewno się jeszcze spotkamy a teraz zmierzam do mojego kochanego męża -

Chłopcy jeszcze raz jej pomachali a ona ruszyła na wprost do szkoły. Mijała opiekunów ogrodu, którzy pielęgnowali piękne drzewa oraz krzewy, które jeszcze były zielone. Przez ostatnie dwa tygodnie była w Afryce razem z Yuta, pomagając mu w pewnej sprawie. Następnie musiała pojechać od razu do Kioto załatwić kilka spraw. Mianowicie była rocznica śmierci Haymichta i musiała go odwiedzić. Kupiła piękne białe lilie oraz nowy wazon. Wchodząc już do szkoły, przechodziła przez znajome korytarze które odwiedzała już tyle razy w młodości. Ta szkoła akurat przypominała jej same piękne chwile o których nie chce zapominać. Dochodząc do miejsca docelowego, zaczekała aż trójka, drugoklasistów wyjdzie z klasy aby mogła na spokojnie porozmawiać z swoim ukochanym. Gdy nastolatki skręciły za róg, ona wyszła i cichym kroczkiem stanęła w przejściu, opierając się o futrynę drzwi.

UnwrittenWhere stories live. Discover now