{7}przeszłość część[3]

32 3 0
                                    

Czuła jak na jej ręce spoczywa inna. Czuła pod plecami miękki materac. Próbowała otworzyć powieki ale nawet na taką prostą czynność brakowało jej siły. Jej umysł znowu ogarnęła niespokojna ciemność. 

(***)

Dalej czuła, że ktoś dotyka jej dłoni. Znów próbowała otworzyć oczy, jednak jej ciało nie chciało jej słuchać. Poczuła jednak piękny zapach, znała go, uwielbiała. Zapach kwitnących białych lilii i taki obraz pojawił się w jej głowie. Chciała wytężyć słuch ale nic nie słyszała. Jej umysł znów podążył śladem Orfeusza do krainy snów.

(***)

Nadal czuła dotyk na swojej lewej dłoni. Dłoń która przykrywała jej, wydawała się większa. Skupiła się na tym dotyku. Czuła odciski tak jakby ta dłoń należała do kogoś pracowitego. Delikatna woń lilii dalej unosiła się w powietrzu. Spróbowała.

Obraz na początku był zamazany, rozmyty nie mogła skupić wzroku. Zamrugała. Spostrzegła, że znalazła się w pokoju szpitalnym który był spowity ciemnością, jednak po jej lewej stronie jarzyło się delikatne, żółte światło. Nie mogła ruszyć szyją aby obrócić głowy. Jej wzrok przesunął się w bok.  Wysiliła się aby tylko zobaczyć kto siedzi obok niej. Na fotelu obok jej łóżka siedział czarnowłosy, czytał jakąś książkę a drugą rękę trzymał na dłoni dziewczyny. Gdy jej wzrok poszybował w górę zauważyła białowłosego który stał przy parapecie okna, wyglądając przez nie. Przez okno dostrzegła granatowe niebo na którym lśniło kilka, pojedynczych kropek. 

Chciała delikatnie się podnieść aby dojrzeć więcej, gdy tylko spróbowała poczuła ogromny ból przeszywający ją od podbrzusza aż pod mostek. Oczy jej się zaszkliły a z ust wydobył jęk. Obydwaj zareagowali, gdy zobaczyli, że dziewczyna ma otwarte oczy białowłosy rzucił się do wyjścia. Zaś czarnowłosy przytrzymał ją i zaczął coś mówić, aczkolwiek jasnooka nadal nic nie słyszała. Do jej sali wpadła wysoka kobieta. Zauważając ją wyprosiła dwóch nastolatków, oni upierali się, że zostaną. Kobieta stanowczo zabroniła. Białowłosy pozostał nieugięty patrząc na dziewczynę której już delikatnie przymykały się powieki. Geto złapał go za rękaw bluzy i pociągnął na korytarz za sobą.

(***)

Kobieta okazała się czarownikiem. Z łatwością odetkała jej uszy i spokojnie wyjaśniła całą sytuacje. Blondynka spędziła równy tydzień w szpitalu a raczej skrzydle szpitalnym w Tokio. W wyniku ran odniesionych w walce z niejakim Tojim Fushiguro. Dziewczyna została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Dzięki czemu jej ciało miało czas na regeneracje. Kobieta także wspomniała, że dochodzi dopiero pierwsza w nocy i jeśli chce może wyprosić obydwóch chłopców aby dali jej spokój przynajmniej do rana. Elis zaprzeczyła i po prosiła aby ich wpuściła.

Białowłosy natychmiast przypadł do jej łóżka i złapał jej dłoń za nim od razu podążył ciemnooki. Który stanął po drugiej stronie łóżka i zaczesał jej włosy za ucho.

-Wygląda na to że to ja jednak oberwałam najbardziej- Jej głos był chrapliwy. Z trudem wydobywała słowa. Chciała zdobyć się na jakikolwiek uśmiech jednak im nie było do śmiechu.

-Miałaś rozcharatany cały brzuch, flaki prawie wyszły ci na wierzch - powiedział Gojo dalej mocno ściskając jej dłoń. Nie mogła spojrzeć na niego. Czuła jak cały jego wzrok skupia się na niej. 

-Nic nie powiedziałaś, że jest coś nie tak. Powinienem zostać z tobą na dole- dopowiedział ciemnooki. Jej oczy zaszkliły się. Satoru przysiadł na brzegu jej łóżka.

-Dzielnie walczyłaś ale jeśli widzisz, że przeciwnik jest za silny wycofaj się, rozumiesz?- powiedział

-I kto to mówi?- przegarnęła jego włosy na czole spodziewając się chociaż najmniejszej blizny lecz tam nic nie było nawet najmniejszej ryski. Zatkało ją, przecież widziała to na własne oczy jak nóż mężczyzny zanurza się w głowie chłopaka. Satoru uniósł delikatnie dłoń a ta delikatnie zaczęła świecić na dyskretnie na białożółty kolor. Dziewczynę jeszcze bardziej zatkało.-A-Ale...jak?-

UnwrittenOnde as histórias ganham vida. Descobre agora